O Tolkienie można długo i namiętnie. Zauważyłem w spisie książek umieszczonym na portalu nakanapie.pl sporą gromadkę biografii i analiz tego słynnego brytyjskiego powieściopisarza. Wybrałem „Tolkien i pierwsza wojna światowa. U progu Śródziemia” Johna Gartha. Nie ukrywam że sięgnąłem po tę publikację zachęcony entuzjastycznymi recenzjami. Znalazłem je na nakanapie.pl oraz lubimyczytać.pl.
Rzeczywiście. John Garth potrafi przyciągnąć uwagę czytelnika. Szczegółami i niekonwencjonalnym podejściem do sprawy. Otóż Autor łączy realne życie Tolkiena z realizmem magicznym jego utworów. Opowiada w jaki sposób to co przeżywa bohater biografii wpływa na rozwój intelektualny i pisarski Brytyjczyka.
Otóż Garth w omawianej pracy naukowej ( tak trzeba publikację nazwać) zajął się odziaływaniem na morale Tolkiena pierwszych lat studiów oraz Wielkiej Wojny znanej obecnie jako I Wojna Światowa. Przypomina pierwsze utwory Brytyjczyka. Ale nie tylko! Pilnie tłumaczy, analizuje ( wszystkie) dziełka, w których widać talent i erudycję ich Autora. Oczywiście daleko jeszcze do Dzieła Życia Tolkiena. To są zaledwie szkice, zarysy, jakieś notatki. Lecz to, co młody John przeżył, chociażby nad Sommą (gdzie pełnił rolę oficera sygnałowego), ukierunkowała w dużym wymiarze przyszłe dążenia twórcze młodego Anglika. Analizując opowieść o Środziemiu poprzez wydarzenia Wielkiej Wojny nie sposób odnaleźć jej echa w Bitwie Nieprzeliczonych Łez (Nirnaeth Arnoediad), czy też w Bitwie Nagłego Płomienia (Dagor Bragollach). Owe sygnały nietrudno także dostrzec w hobbitowej Bitwie Pięciu Armii, czy też w Wojnie o Pierścień z "Władcy Pierścieni". Cała zresztą historia krwawych i brutalnych zmagań sił dobra reprezentowanych przez elfy, ludzi i krasnoludy z siłami ciemności Morgotha, a potem Saurona, nabiera w świetle wojennych doświadczeń Tolkiena całkowicie nowego, bardzo wymownego wydźwięku. Można z pewną nutą nieśmiałością stwierdzić że literatura powszechna nie byłaby tak przepełniona łzami, krwią i chwytającymi za serce tragediami. Każda klęska była rzezią, a zwycięstwo okupione nieprzeliczoną ilością łez. Być może w ogóle nie powstałby mit o Śródziemiu. O tym wszystkim możemy przeczytać w pierwszym rozdziale książki.
Ale aby zrozumieć reakcję Tolkiena na Wielką Wojnę musimy cofnąć się jednak do czasów przedwojennych. Ważne w tej kwestii są zwłaszcza tolkienowskie czasy studenckie. Zawiązał on wtedy najważniejsze dla swojego życia przyjaźnie. Ukształtował się w owym czasie nieformalny związek. Tea Club Barrovian Society (T.C.B.S.) – nieformalne stowarzyszenie, które założyła czwórka przyjaciół. Podczas regularnych (jeszcze) spotkań rozmawiali o literaturze. Przeciągające się zażarte dysputy, tym owocniejsze, im bardziej podzielone były zdania w dyskusji. Tolkien był jednym z założycieli T.C.B.S. Kształtował swoje zainteresowania i nabrał pewności siebie. Okres przedwojenny w życiu Tolkiena jest szalenie istotny, położył on bowiem podwaliny pod to, co Tolkien wkrótce stworzył. A uczył się wszędzie. W każdej wolnej chwili. Aż w pewnym momencie musiałem umyć uszy ( słuchałem książki - audiobooka), nie uwierzyłem w to co uchwyciły moje uszy. Otóż przyszły Autor "Hobbita" w wojskowym plecaku nosił "Odyseję" Homera. Widać że wybrał ciągłość nauki; preferował wiedzę nad chaos wojny. To nic że nad głową świstały kule i granaty. Tolkien chciał się uczyć. Oczywiście trzeba mieć przeogromne szczęście, aby przeżyć wojnę. Jakąkolwiek. Przyjaciele Tolkiena z T.C.B.S. nie doznali tylu błogosławieństw. Zginęli wszyscy na różnych frontach Wielkiej Wojny. Lecz to co zaczęło kiełkować w czasach studenckich w czterech głowach, już po wojnie jeden człowiek zebrał do jednej teczki. O tym mówi rozdział drugi.
Rozdział trzeci i ostatni to zmierzch wojny i okres powojenny. Tolkien wraca do postanowień sprzed powołania do służby i je realizuje. Jeżeli nie czytaliście "Upadku Gondolinu", to radzę odłożyć tę książkę na później. Oprócz absolutnej eksplozji twórczej Tolkiena, jaką przywołuje tu autor, zdecydowana większość podrozdziałów opiera się właśnie na historii Gondolinu. I to jest minus książki. Nigdzie, ani na okładce, ani we Wstępie nie jest podkreślone, że Czytelnik powinien znać twórczość Tolkiena. Mam taką zasadę że czytam biografię człowieka nie znając jego Dzieła. Najpierw chcę poznać Życie.
Ale z pewnością ...
... Książkę z całą pewnością warto przeczytać. Jeśli jest się fanem twórczości Tolkiena, to nawet TRZEBA to zrobić. "Tolkien i pierwsza wojna światowa" to bowiem nie wiem czy nie najlepsze opracowanie biograficzne dotyczące tak dobrze znanego miłośnikom fantastyki starszego pana z nieodłączną fajką między zębami. Warto mieć je na liście przeczytanych lektur. A ten mały minusik nawiązujący do spisu książek może Czytelnik nie zauważy?
Bo przecież ...
.... Nie jestem w stanie w podsumowaniu zebrać wszystkich wrażeń po przeczytaniu książki. Jest tego po prostu zbyt wiele. "Tolkien i pierwsza wojna światowa" to ponadczasowa skarbnica wiedzy nie tylko dla fanów Pisarza. Umiłowanie rzeczywistego i prawdziwego piękna. Walka dobra ze złem (także w kontekście religijnym). Potężna dawka inspiracji globalnym konfliktem. Słowotwórstwo na najwyższym poziomie, proces kształtowania mitologii Śródziemia. Trudne wybory, prawdziwa przyjaźń ...
... I tak dalej i tym podobne ...
Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl