Prasa straszy nas nadciągającą katastrofą ekologiczną, brakami w dostawach wody, efektem cieplarnianym, a ostatnio GMO. Z jednej strony chcemy zmieniać świat dla swojej wygody, ale z drugiej - nie chcemy ponosić konsekwencji tej działalności. Bywa, że słyszymy sprzeczne ze sobą informacje na temat tego, co jest, a co nie jest szkodliwe.
Krzysztof Pochwicki w „Cywilizacji traw” stara się rozwiać nasze wątpliwości i odpowiedzieć na dręczące nas pytania dotyczące przyszłości naszej planety. Snuje interesujące rozważania, które zadają kłam wielu obiegowym opiniom, biorącym się stąd, że „Oblicze świata wciąż kształtuje polityka i kultura masowa Zachodu”[1].
Na przykład nawołuje się, żebyśmy żyli w zgodzie z ekologią. Tylko czy wiemy, co to oznacza? „W państwach o rozwiniętym rynku konsumenckim pojawiają się rozmaite mody: obserwuję przykładowo rosnący opór przed wszystkim, co jest sztuczne w żywności. Ludzie ferują sądy, głoszą opinie, częstokroć wymuszają zmiany w produkcji lub sprzedaży, ale na ogół nie dysponują rzetelną wykładnią merytoryczną. Po prostu radykalizujemy, upraszczamy! Nie zawsze czynimy słusznie, często błądzimy”[2].
Na samym początku książki Autor przenosi nas w czasie do momentu, gdy zaczęło się udomawianie roślin. Wszyscy pamiętamy ze szkoły, że człowiek udomowił wiele gatunków zwierząt, ale rośliny? Otóż rośliny też. I jak dzicy przodkowie krów dawno wymarli, tak niekiedy trudno doszukać się dzikich przodków wielu jadalnych roślin. Czas, kiedy człowiek zaczął uprawiać ziemię, rozpoczął zmianę oblicza planety. Nieodwracalną. Ruszyło koło zależności liczby ludzi od ilości pożywienia. Społeczeństwa mogły się rozwijać dzięki udomowieniu dzikich traw. Zboże stało się kołem zamachowym naszej cywilizacji.
„Nasi rozumni przodkowie, czyli przedstawiciele „homo”, pozyskiwali niezbędne produkty bezpośrednio z otoczenia. Liczebność grupy oraz zasoby środowiska, w którym egzystowali – te dwa czynniki przede wszystkim dyktowały rozmiar terytorium niezbędnego do przetrwania”[3].
W obliczu faktu, że Ziemię zamieszkuje około 7 miliardów ludzi, rozważania na temat rolnictwa są konieczne. Ale zalewani informacjami o tym, co i w jaki sposób szkodzi nam oraz środowisku, musimy sobie zdawać sprawę z tego, że z obranej drogi nie możemy zawrócić porzucając nawozy, środki ochrony roślin czy nowe, wysokoplenne odmiany. „W trosce o przyszłość należy rozwiązać podstawowy problem: znaleźć metody wydajnej produkcji żywności, przy równoczesnym utrzymaniu stanu planety”[4].
W następnych rozdziałach Autor przechodzi do rozważań dotyczących spraw również bardzo ważnych i nierozerwalnie związanych z rolnictwem – zasobów wody, bez których rolnictwo nie istnieje i efektu cieplarnianego, który może wywrzeć na nie niespodziewany wpływ. Nie tylko negatywny.
Krzysztof Pochwicki jest z wykształcania ekologiem, biologiem, historykiem, a także ukończył studia na Akademii Ochrony Narodowej w Rembertowie. W swoich rozważaniach cytuje tak znakomite i doskonale znane każdemu miłośnikowi przyrody dzieła, od „Potęgi wyobraźni” Jacoba Bronowskiego, „Punktu zwrotnego” Fritjofa Capry, „Samolubnego genu” Richarda Dawkinsa, przez książki popularnonaukowe Hoimara von Ditfurtha, po dane uzyskane ze stron internetowych. Bibliografia jest bogata, nie zabrakło w niej obowiązkowych „Roślin użytkowych” Zbigniewa Podbielkowskiego, „Ekologii” Charlesa J. Krebsa czy „Przyszłości życia” Edwarda O. Wilsona.
Autor snuje własne, oryginalne rozważania, wyciąga zaskakujące wnioski z pozyskanych informacji, łączy ze sobą fakty, pokazując nam zupełnie inne oblicze świata niż to, którego obraz stworzyliśmy sobie w głowie.
Badania w dziedzinach związanych z uprawami roślin, zwalczaniem szkodników oraz ochroną zagrożonych gatunków codziennie przynoszą nowe odkrycia. Zmusza to badaczy do zweryfikowania głoszonych poglądów. Dzięki pozycjom takim jak „Cywilizacja traw” wiedza ta dociera do szerokiego grona odbiorców. Tym bardziej, że książka Pochwickiego napisana jest lekkim stylem. Na uwagę zasługuje dopracowanie szczegółów i płynność tekstu.
Szybkość zmian w zakresie dostępnej wiedzy oraz wagę wielu odkryć widzę na własnym przykładzie. Jestem biologiem, staram się śledzić doniesienia o nowych badaniach na bieżąco. Przeglądam prasę popularnonaukową z zakresu nauk przyrodniczych, oglądam programy dokumentalne i serwisy internetowe. Mimo to nie jestem w stanie ogarnąć całości napływającej wiedzy, szerokiego strumienia informacji oraz pojawiających się nowych teorii. Dzięki książce Krzysztofa Pochwickiego udało mi się zweryfikować swoje poglądy na kilka spraw, m.in. stosowania środków uprawy roślin, znaczenia słów "różnorodna dieta", rozmiaru grożących nam klęsk oraz zrozumieć, jak silny, niemal symbiotyczny związek stworzyli człowiek i pszenica. Bez kilku gatunków traw nie byłoby miast, kultury, całego znanego nam świata. Niesamowite!
---
[1] Krzysztof Pochwicki, „Cywilizacja traw”, wyd. Novae Res, 2012, s. 80.
[2] Tamże, s. 125.
[3] Tamże, s. 21.
[4] Tamże, s. 74.