„Bóg zapłać” to zbiór znanych reportaży Wojciecha Tochamna. Wszystkie teksty były publikowane już wcześniej. W niniejszym tomie zgromadzone zostały te, które w jakiś sposób związane są z wiarą w Boga. Tochman nie wychyla nosa poza nasze dobrze znane, polskie podwórko. W jego reportażach możemy przejrzeć się jak w lustrze. Ale ostrzegam, nasze odbicie wcale nie jest takie ładne, jak może się wydawać...
Bohaterami Tochmana są zwykli, przeciętni ludzie. Może nawet nasi sąsiedzi, współpracownicy, koledzy. Ludzie naznaczeni nieszczęszczeniem. Bo cierpienie jest wspólnym bohaterem wszystkich, spośród czternastu opowieści autora. W skrajnych momentach życia często pada pytanie: Gdzie był wtedy Bóg? Jak mógł na to pozwolić? Na takie pytania nie da się odnaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Ale można zadać inne. Gdzie wtedy byłeś ty, czytelniku? Kto pocieszał mamę Ani, której córka nie wróciła do domu ze szkolnej dyskoteki? Kto podał chusteczki i zrobił herbatę rodzicom maturzystów, którzy zginęli w wypadku autobusu w drodze na częstochowską pielgrzymkę? Kto nie potępił homoseksualnego księdza zakażonego wirusem HIV? Kto nie wytykał palcami młodego chłopaka cierpiącego na zespół tourette'a? Kto zainteresował się losem biednego rodzeństwa, które zostało odebrane kochającym rodzicom? Kto zrozumiał Renatę, która stworzyła rodzinę niepełnosprawnemu chłopcu? Kto z potrzebną wrażliwością wysłuchał Aliny, która była molestowana w dzieciństwie?
Autor słucha. A później zdaje relację. Bez patosu, bez moralizowania, bez komentarzy i oceniania. Do największych zalet Tochmana należy umiejętność opowiadania o rzeczach strasznych w sposób normalny. Bez zbędnych słów i ozdobników. Tak jakby przy stole w kuchni opowiadał o mijającym dniu. Niesamowita umiejętność. Dzięki temu jego teksty zapadają w pamięć i sieją spustoszenie w sercach i umysłach. Przy tym wszystkim jest do bólu szczery. Bo jego książki są jak wyrzut sumienia. Stajemy się świadkami przerażających rzeczy. Teraz już nie można odwrócić głowy, nie można wymawiać się niewiedzą. Zazwyczaj w swoim własnym przekonaniu jesteśmy niewinni. Nie zrobiliśmy nikomu krzywdy. Ale nie zrobiliśmy też nic, żeby tej krzywdzie zapobiec. Potrafimy się jedynie oburzać i kręcić głową z niedowierzaniem. Co prawda nie zgadzamy się na wszelką niesprawiedliwość, ale czynimy to w ciszy naszych domów. Nie stać nas już na jakiekolwiek czyny. Nie potrafimy uderzyć pięścią w stół i zabrać głos. Ryzyko kosztuje, niesie ze sobą niebezpieczeństwo. A tego wolimy uniknąć. I tak mijają dzień za dniem, a my coraz bardziej uodparniamy się na nieszczęście ludzkie. I wtedy zjawia się Tochman ze swoimi reportażami, żeby uświadomić nam naszą marność. Gorki twierdzi, że „Człowiek – to brzmi dumnie". Nic bardziej mylnego... Mocna proza! Straszne uczucie!