Miałam wrażenie, że moja zła passa, co do słabych książek przeminęła i teraz będzie tylko lepiej, ale jakże się przeliczyłam. Biorąc się za książkę autora słynnej kontynuacji serii Millenium, nastawiłam się na kryminał który, chociaż odrobinę mnie zainteresuje i wciągnie w fabułę, czekałam na coś mega dobrego. Im bardziej zagłębiałem się w historię, to wydawało mi się, że jest tylko gorzej i co raz to bardziej dziwniej. W końcu naszła mnie taka myśl, czy to aby na pewno jest kryminał, czy to może kolejny odcinek mojego ulubionego paradokumentu "Dlaczego ja?"🤔
Zacznijmy jednak od początku, o co chodzi w tej całej książce:
🌿Akcja rozgrywa się w Sztokholmie, gdzie zostaje śmiertelnie pobity sędzia piłkarski. Wszystkie dowody wskazują na ojca młodego piłkarza, który miał małą zadrę z zamordowanym. Policja uważa, że śledztwo zostało rozwiązane i chce zamykać sprawę, ale ambitnej policjantce Micaeli, coś w tej sprawie nie pasuje do końca i nie jest pewna, co do winy domniemanego sprawcy. Do śledztwa dołącza światowej sławy profesor psychologii Hansem Rekke dosyć ekscentryczny człowiek, który śledztwo wywraca do góry nogami. Wszystko co było, z góry załóżone przez Policję z pozoru tak nie wygląda, a rozwiązanie śledztwa okazuje się wielkim zaskoczeniem.🌿
.
Tak więc opis brzmi bardzo ciekawie i zachęcająco, aby sięgnąć po książkę, ale w trakcie czytania macie ochotę wręcz ją odłożyć i już nigdy nie powracać. Dodam tylko, że kryminały skandynawskie ostatnio mi nie podchodziły, dałam szansę autorowi i czytając, byłam skupiona do maksimum swoich możliwości, aby wycisnąć z tej książki jak najwięcej. I wiecie co, poległam. Wynudziłam się przy niej okropnie, mam nadzieję, że to nie będzie spoiler, ale jak dla mnie głównym tematem były tu instrumenty muzyczne i muzyka, a dopiero wątkiem pobocznym było morderstwo.
.
Wiele było takich momentów, po których się zastanawiałam, po co autor o tym pisał i dodawał kolejną bzdurną informację. Z ciekawości spojrzałam na oceny na popularnym serwisie Lubimy czytać i o dziwo książka ma wiele pozytywnych opinii😳 Kurczę, ale za co się pytam? Jedna z opinii, była taka, że "akcja nie zwalnia", faktycznie nie zwalnia, tylko przynudza do granic możliwości. Zgodzę się z tym, że może i tam się dzieje, ale z nabierającą tempa akcją nie uznałabym, takich sytuacji jak impreza w pubie, pewne zdarzenie w metrze (nie zdradzę jakie), jakieś dziwne zachowania profesorka, szukanie jego pigułek, wizyta Micaeli u matki, odkrycie przez nią podejrzanego zachowania u brata i takich pierdół tu była cała masa, które nie wznosiły nic ciekawego do książki.
.
Prawie cała książka to był zlepek takich dziwnych sytuacji profesora i policjantki, które nie miały dużego związku z fabułą. I do tej pory mam przed oczami policjantkę Vargas, która po pewnym nieprzyjemnym zdarzeniu dostała w głowę. Wstrząśnienie mózgu miała bankowo, do tego opuchniętą i posiniaczoną twarz, ledwo słaniała się na nogach i o dziwo miała jeszcze siły, aby oblecieć pół miasta, spotkać się w kawiarni z kolegą z pracy i odwiedzić profesora. Dodam, że ciągle miała na sobie ubrania, w których była dzień wcześniej na imprezie, miała chyba nawet rozdarte rajstopy jak pamiętam 🤦 Serio, chyba kogoś poniosła wyobraźnia za mocno🤭
.
Żeby nie było tak, że jestem tylko na "nie", to zakończenie, czyli ostatnie 2 strony zaciekawiły mnie najbardziej. Był to wstęp do kolejnej zagadki, a zarazem kolejnej części z tej serii. I nie wiem, czy sięgnę po następną część, bo jeśli będzie napisana w taki sposób, jak ta to sobie podziękuję, szkoda mi mojego czasu, ale gdzieś tam już zakiełkowało ziarenko ciekawości, co może skrywać kolejną książką, więc nie wiem...