Możemy ją spokojnie zaliczyć do urban fantasy, rzecz dzieje się w naszym świecie, w którym nie ma nic magicznego, a raczej nie było. Do czasu. Główna bohaterka, Alicja, wydaje się być osobą dojrzałą jak na swój wiek. Kocha siostrę, można odnieść wrażenie, że bardziej niż cokolwiek innego, jej ojciec postradał zmysły, widząc wszędzie potwory, a matka odgrywa rolę czułej i kochającej, która zlepia całą rodzinę w całość, aczkolwiek nadal stoi murem za swoim mężem.
Alicja wraz z siostrą żyją pod ciągłym kloszem w cieniu obsesji swojego rodziciela. Nie posiadają praktycznie żadnego życia społecznego, za wyjątkiem tego "za dnia" i do pory "aż się ściemni".
Okazuje się jednak, że ojciec wcale taki głupi nie był, jego paranoja jest jak najbardziej uzasadniona, a zombie istnieją i mają się całkiem dobrze. Nasza bohaterka dowiaduje się o tym dopiero po tragicznym wypadku, w którym giną jej najbliżsi.
I tutaj zaczynają się schody.
Po przeczytaniu kilkunastu stron byłam sceptycznie nastawiona do całości. W książce podali nam typ zombie, które wychodzą tylko po zmroku, są umarłymi, lecz (uwaga, uwaga!), są również duchami. Żaden zwykły człowiek ich nie widzi, jedynie ci wybrani. Nasze zombie również niespecjalnie i z wyjątkową rzadkością atakują zwykłych ludzi, jeśli nie powiedzieć, że wcale. I co wydało mi się lekko absurdalne, chowają się, czają w ukryciu i posiadają instynkt przetrwania.
Może to pewien plus i lekkie odejście od schematu, może być to również mniej sztampowe, ale ten obraz zombie do mnie całkowicie nie przemawia.
Fabuła z początku trochę gorsza, później całkiem miła i przyjemna, by na końcu się z powrotem zepsuć. Niektóre dialogi i sytuacje były naprawdę trafne i złapałam się na tym, że na mojej twarzy wykwitał uśmiech, a niektóre, niestety, raziły. Szczególnie w momencie, gdy bohaterka wydawała się nam z początku dojrzała, tak pewne okoliczności uświadomią nam, że jest ona typową nastolatką.
Szkolne perypetie, więc mamy również grupkę młodych ludzi, których Alicja poznaje zaraz po przeniesieniu się na nową uczelnię i o których tak naprawdę nikt nic nie wie. Znajome? Kryją swoją tajemnicę, która dla czytelnika jest aż nazbyt oczywista. Szczerze mówiąc ani razu nie zostałam zaskoczona. Wszystko było zbyt jasne już na samym wstępie. Z góry wiedziałam, w którym kierunku akcja się potoczy.
Co zaliczam do plusów? Zachowanie Alicji po wypadku. Nie zamęczała się niemiłosiernie wyrzutami sumienia, nie obwiniała siebie i wszystkich wokół. Za to należą się wielkie brawa.
Nawiązań do "Alicji w krainie czarów" zauważyłam kilka, od tych większych, jak nagłe wrzucenie bohaterki w inny świat, do tych mniejszych, jak pojawiający się królik w postaci chmurki na niebie. Bałam się, że powieść będzie powieleniem, lecz na całe szczęście, jest tworem oryginalnym i nie mającym w zasadzie nic wspólnego z "Alicją w krainie czarów".
Książkę polecam raczej młodym czytelnikom. Mimo mojej niezbyt przychylnej oceny, w tekście można znaleźć również rzeczy naprawdę dobre i wciągające. Jeśli ktoś lubi utarte schematy, miłość od pierwszego wejrzenia, nietypowe zombie i walkę, to śmiało może sięgnąć po tę pozycję.