Słów kilka na temat niepopularnej postaci, jaką był Władysław Studnicki, w ujęciu Piotra Zychowicza. Publikacja powstała na podstawie pracy magisterskiej redaktora naczelnego Historia Do Rzeczy.
Interesujące są korzenie naszego bohatera, sięgające Niderlandów. Familia Gizbertów-Studnickich cieszyła się estymą w Inflantach i Wielkim Księstwie Litewskim. Krewni przyszłego polityka zostali ściągnięci w XVII przez ród Radziwiłłów; ostatecznie Studniccy na znaczeniu stracili po rozbiorach Polski.
Młody Władysław akcentował swoją nienawiść wobec Rosji, jego biografia naznaczona jest doświadczeniem walki z tym państwem i zsyłką na Sybir. Studnicki to człowiek, o którym Stefan Kisielewski pisał, iż to: Wyjątkowa postać. Germanofil polski [...]. Nienawidził caratu, nienawidził komunizmu. Miał zdolności prorocze. Dosłownie [...]. Powiedział rzeczy niebywałe, że Francja przegra wojnę bardzo szybko, że musi nastąpić wojna sowiecko-niemiecka.
Ten esej jest kapitalny, pozwala bowiem poznać dzieje interesującej osobowości żyjącej i działającej w nieciekawych czasach; w pełni ujmuje życiorys autora pracy Polska Za Linią Curzona. Oczywiście, że jego losy przeplatają się z kluczowymi wydarzeniami na arenie międzynarodowej. Szczególnie zajmujący jest podrozdział poświęcony paleniu książek w III Rzeszy i na obszarach przez nią okupowanych.
Tam, gdzie pali się książki, w końcu będzie palić się ludzi.
Niemiecki poeta epoki romantyzmu, kilka wieków przed Hitlerem, przewidział rozwój wypadków. Piotr Zychowicz wspomina o zuchwałym paleniu literatury, która w mniemaniu Niemców, była niezgodna z partyjnymi wytycznymi. Hucpa ta zataczała coraz szersze kręgi; naziści odczuwali niebywały strach przed inteligencją.
Z książek budowano stosy, następnie je podpalano. Ku uciesze hitlerowskiej gawiedzi. Nienawiść i pogarda sięgnęły zenitu; najniższe instynkty wzięły górę. Brutalnie obchodzono się z księgozbiorami, o dalszym funkcjonowaniu bibliotek nie mogło być mowy. Taką politykę prowadzono również w naszym kraju. Władze nakazały sporządzić listę polskich pozycji, uznanych za ''destrukcyjne", polecono je wywieźć i zniszczyć. ''Czarna lista" trafiła do rąk Władysława Studnickiego, sprzeciwiającemu się takim praktykom. Ów sporządził memorandum liczące dziewiętnaście stron, z którym zapoznać się mieli szefowie Generalnego Gubernatorstwa. Polityk wypunktował wszystkie niedorzeczności takiego posunięcia Niemców. Dlaczego bowiem kategorycznie zakazano lektury Konstytucji 3 Maja, przecież Została uchwalona pod osłoną polsko-pruskiego przymierza oraz Cieszyła się uznaniem króla Prus.
Równie kuriozalnym pomysłem okazało się umieszczenie na indeksie ksiąg zakazanych Kroniki polskiej Galla Anonima.
Dziennikarz analizuje dorobek publicystyczny Studnickiego, jak wcześniej wspomniałam, postaci ze wszech miar barwnej i zapomnianej. Bez wątpienia antysemitą był, co przyznają nawet jego stronnicy; swoje poglądy zawarł w pracy Sprawa polsko-żydowska z 1936 roku. Poznamy opinie polityka na temat Polski i rodaków. Historyk metodycznie odsłania przed nami karty z CV germanofila, lecz bez upiększeń.