Hazel Wood recenzja

Czasami bajki są znacznie gorsze od rzeczywistości

Autor: @Aleksandra_B ·6 minut
2019-06-30
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie przedstawienie tego świata. Ba, nawet stworzyłam sobie scenariusz prawdopodobnych zdarzeń, co dawało mi władzę. Niestety musiałam oddać koronę oraz berło oraz ustąpić miejsca na tronie autorce. Aczkolwiek cieszę się z takiego obrotu spraw. Zaoferowane przez nią scenerie okazały się znacznie lepszą pożywką dla łaknącego wrażeń umysłu!

UCIECZKA NIGDY NIE BYŁA NAJLEPSZYM ROZWIĄZANIEM.

Melissa Albert nie od razu wyłożyła „kawę na ławę”. Zanim zmierzyłam się z tym hucznie zapowiadanym mrocznym, przepełnionym baśniowością światem, niejednokrotnie bawiła się mną, przedstawiając rozmazane, ledwo osiągalne kontury tego, co dla mnie przygotowała. Stopniowo przeplatała mrożącą krew w żyłach fascynującą magię z szaroburą rzeczywistością. Wydzielała istotną dla zrozumienia tego, co tutaj się właściwie wyprawia wiedzę, bym przedwcześnie nie odkryła jej niecnych planów. I autorce szło to bardzo zręcznie. Nieraz wpadałam w zastawione przez nią sidła. Niczym Alice błądziłam po omacku, trzymając się strzępków informacji chaotycznie porozrzucanych na dość wyboistej drodze, byle tylko rozwikłać sprawę tytułowego Hazel Wood. Z czasem, kiedy oswoiłam się z tym światem, zaczęłam zręczniej łączyć wątki. Sprawiło to, że niektóre elementy już tak nie zaskakiwały, jak powinny, jednak autorka przewidziała taki rozwój wydarzeń i postanowiła wyciągnąć zupełnie asa z rękawa. Takiego, gdzie sporządzone przez nią intrygi nadal mogły siać spustoszenie!
Wraz z odkrywaniem kolejnych sekretów, na fabularnym niebie ściągały się ciemne chmury, a wiatr brutalnie targał rozszalałe myśli. Melancholijna sceneria nabierała niemal psychodelicznych kształtów! Czułam ciarki na plecach, kiedy ta rozczapierzała swe demoniczne szpony, dźgając rozgorączkowane wątki, jak i moje emocje. Otaczający mnie zewsząd wyimaginowany świat co rusz wprawiał moje serce o szybsze bicie, a obolałe płuca prawie że przemówiły, błagając o litość, gdyż rozszalały oddech im nie służył. Ostatnie sto stron były jak tykająca bomba, której wybuch mógł spowodować wiele nieodwracalnych zniszczeń. Jednakże wraz z ostatnim zdaniem odkryłam, że czuję niedosyt. 
Wrażeń miałam od groma. W trakcie czytania siedziałam jak na szpilkach, jednak wyraźnie wyczuwałam, że Melissa Albert nie pokazała jeszcze wielu rzeczy. Sama baśniowość zatrzymała się na poszczególnych fragmentach hipnotyzującego, a zarazem przerażającego świata, gdzie skupiamy się jedynie na danych Historiach (wielka litera nie pojawiła się znikąd). Cieszę się, iż pozwoliła im się rozwinąć, pokazać swoją magiczną aurę, przez co zadbała o każdy ich szczegół, lecz marzyłam, by choć jeszcze jedna „zrodzona ze słów siostra” wyszła z cienia i pokazała, z czego jest znana. Mam nadzieję, że kolejne tomy serii zdołają podarować mi to, o czym tak skrycie marzyłam!

ABY ZROZUMIEĆ TERAŹNIEJSZOŚĆ, TRZEBA DOGŁĘBNIE POZNAĆ PRZESZŁOŚĆ.

Dla Alice dzieciństwo kojarzyło się z licznymi podróżami, gdzie wraz z mamą co rusz zmieniały miejsce zamieszkania. Przez ładnych parę lat nigdzie nie zagrzały na dłużej miejsca, gdyż za każdym razem doganiała je sława Althei Proserpine, niosąca ze sobą również wiele pechowych zdarzeń. Dopiero w nastoletnim wieku poczuła smak prawdziwego domu, chociaż i tak lata odosobnienia zdecydowanie się na niej odbiły. Dość mocno zżyta z matką (nie dziwne, skoro przez taki szmat czasu mogły liczyć tylko na siebie), nie umiała porozumieć się z innymi ludźmi. Wiele osób obawiało się jej nagłych wybuchów złości. Alice szybko wpadała w szał, gdzie nawet liczne terapie wspomagające walkę z tym utrapieniem nie zawsze przynosiły zamierzone efekty. W walce z tym wspierała ją właśnie mama, była dla niej niemałym oparciem, dlatego jej zniknięcie sprawiło, że nawet pomimo strachu przed nieznanym, przyrzekła sobie, że ją odnajdzie i sprowadzi z powrotem. W tym niebezpiecznym zadaniu pomagał jej Finch, wielki fan twórczości jej babki oraz jedyny przyjaciel. To on musiał walczyć z jej nagłymi napadami złości oraz znosić jej humorki, które mnie samą doprowadzały do szału. Alice zdarzało się zachowywać jak rozkapryszona księżniczka, gdzie trzeba było robić wszystko tak, aby ją zadowolić. Każde przeciwstawienie się nie działało na korzyść. To sprawiało, że miałam ochotę złapać ją za ramiona i potrząsać tak długo, aż poobijany mózg zacznie prawidłowo działać. Tyle że sam Finch nie był święty. Z początku uważałam go za sympatycznego i cieszyłam się, że bohaterka ma kogoś takiego u takiego boku. Dopiero z czasem poczułam, że coś jest z nim nie tak. Po prostu – jak dla mnie – śmierdział fałszem na kilometr, tylko nie wiedziałam, gdzie szukać źródła tego „aromatu”. Chciałam odkryć jego prawdziwą twarz, ale to, co odkryłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania, bo nie tylko ten chłopak zdołał mnie zaskoczyć, ale również sama Alice. Spodziewałam się po niej wiele, ale nie czegoś takiego. Chociaż z drugiej strony autorka co rusz podsuwała mi pod nosem rozwikłanie sprawy, a że ja byłam na to ślepa, to już zupełnie inna bajka!
Przez „Hazel Wood” przewija się wiele charakterystycznych bohaterów, że gdybym tylko zaczęła o nich opowiadać, zapewne rozpisałabym się bardziej, niż przy Alice i jej towarzyszu. Dlatego, aby nikogo nie zamęczać, powiem, że każdy, kto pojawia się na kartach tej książki, zdoła utkwić w pamięci, przez co ciężko będzie o nich zapomnieć. I nieważne, czy jest to człowiek, czy ktoś, kto normalnie nie miałby prawa bytu – każdy po równo zyskuje naszą uwagę, przedstawiając repertuar swoich umiejętności. Dobrze ukazuje to przykład pełnej miłości Elli, mamy Alice, której rola z rozdziału na rozdział malała. Choć nie zdobyła mojej sympatii, nie mogłam odmówić tej kobiecie tego, że dba o swoje dziecko znacznie lepiej, niż o siebie. Że jest gotowa zrobić wszystko, aby ją uchronić przed złem.

Melissa Albert, za pomocą zwykłych słów, które oddzielnie nie zawsze mają moc, stworzyła niesamowicie klimatyczną historię, która telepie lepiej niż kierowcy autobusami komunikacji miejskiej. Wyimaginowany przez nią świat dokarmia głodną wyobraźnię, pozwalając jej się nasycić i zabrać wiele zapasów, by móc później powrócić do tej krainy i zaczerpnąć z niej życiodajnej energii. Ale to nie wszystko. Melissa Albert, poprzez „Hazel Wood” pokazuje, że nie każda baśń musi oscylować tęczowymi barwami oraz szczęśliwymi chwilami, aby odnaleźć w niej to, czego się pragnie. Te stworzone przez nią, nieraz brutalne, idealnie odzwierciedlają ten prawdziwy świat, niosąc ze sobą wiele przesłań. No i – przede wszystkim – wskazuje palcem, że determinacja i opór są w stanie przełamywać bariery, których dotąd nie dawało się pokonywać. Nie wolno skazywać się na niepowodzenia. Może nie zawsze da się oszukać przeznaczenie, ale jeżeli jest szansa, warto ją wykorzystać.

Podsumowując. Powiadają bowiem, że kto choć raz zetknie się z Uroczyskiem, nigdy nie zdoła się od niego uwolnić. I taka właśnie jest prawda. Świat wykreowany przez Melissę Albert opętuje umysł, wchłania się przez skórę i zamieszkuje w każdej komórce ciała. I już nie dziwię się tymi zachwytami nad „Hazel Wood” – są one uzasadnione! Sama zakochałam się w tej brutalnie baśniowej krainie, pragnąć jej więcej i więcej! Status bestsellera przy tym tytule jak najbardziej znajduje się na właściwym miejscu! Tylko uprzedzam, że nie do każdego ten tytuł przemówi.

Moja ocena:

Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Hazel Wood
2 wydania
Hazel Wood
Melissa Albert
7.0/10
Cykl: Hazel Wood, tom 1

Większość swojego siedemnastoletniego życia Alice spędziła z matką w drodze, uciekając przed prześladującym je pechem. Jednak dopiero kiedy jej żyjąca w osamotnieniu babcia, autorka kultowych, mroczn...

Komentarze
Hazel Wood
2 wydania
Hazel Wood
Melissa Albert
7.0/10
Cykl: Hazel Wood, tom 1
Większość swojego siedemnastoletniego życia Alice spędziła z matką w drodze, uciekając przed prześladującym je pechem. Jednak dopiero kiedy jej żyjąca w osamotnieniu babcia, autorka kultowych, mroczn...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Wciągająca opowieść z mrocznym baśniowym klimatem! „Hazel Wood” to książka, która chodziła za mną już od bardzo dawna. Uwielbiam opowieści z mrocznym klimatem, zwłaszcza jeśli jest to fantastyka i mo...

@Bookallia @Bookallia

Jak wiecie, bądź nie - jestem okładkową sroką. "Hazel Wood" Melissy Albert posiada śliczną okładkę i od pierwszego wejrzenia się w niej zakochałam, więc postanowiłam ją przeczytać. Umożliwiło mi to w...

@monreads_books @monreads_books

Pozostałe recenzje @Aleksandra_B

Rok próby
Podążając w mroczne dzieje...

Miesiące temu dane mi było przeczytać popularną powieść „Opowieść Podręcznej”, która – choć nie zachwyciła mnie do szpiku kości – pozostawiła po sobie wiele pytań związa...

Recenzja książki Rok próby
Hegemon Apopi. Córa lasu
To nie jest bajka dla dzieci...

Bajki. Najczęściej to właśnie one kształtują nasz pogląd na przeróżne magiczne krainy, jakie wtedy poznajemy. Przesiąknięte feerią barw, zamieszkałe przez wspaniałe nadn...

Recenzja książki Hegemon Apopi. Córa lasu

Nowe recenzje

Aced. Wymarzony
Men love men
@kawka.zmlekiem:

Witajcie moliki. Znacie te autorki??Ja odkryłam ich pióro całkiem niedawno i jestem totalnie wkręcona. 🩷Ace jest...

Recenzja książki Aced. Wymarzony
Wioska małych cudów
Kiedy sypie śnieg dzieją się cuda
@emol:

A gdyby tak w grudniu zamiast przejmować się mnóstwem przedświątecznych spraw spakować ciepłe rzeczy do walizki i pojec...

Recenzja książki Wioska małych cudów
Self-Regulation. Świąteczne wyzwania
Świąteczne wyzwania.
@maciejek7:

Już za kilka dni jedne z najbardziej rodzinnych świąt. Święta Bożego Narodzenia niemal wszystkim kojarzą się z radością...

Recenzja książki Self-Regulation. Świąteczne wyzwania
© 2007 - 2024 nakanapie.pl