Jak sama autorka pisze we wstępie pierwszą część „ A życie się toczy” napisała już chwilę temu i zawarła w powieści historię Marianny młodej dziewczyny, która wykorzystał dziedzic z pobliskiego majątku. Poznajemy później losy młodej matki borykającej się z biedą i brakiem jakichkolwiek warunków do życia.
Obecna część opowiada o Teresie wnuczce Marianny, która rozpoczyna nowe życie u boku Ksawerego. Kobieta jest w drugim związku, ma już dwoje dorosłych dzieci i sama jest w wieku przedemerytalnym. Ksawery Bilski jest mężczyzną eleganckim, kulturalnym chodzący ideał. Oboje z Tesią wyznaczyli datę ślubu, ale zmuszeni są ją przełożyć ze względu na wyjazd mężczyzny do Londynu.
Teresa w tym czasie ma przykra rozmowę z byłym znajomym, człowiekiem nadużywającym alkoholu, mającym kontakty ze światem przestępczym. Informuje on, że opowiedział o niej jej przyszłemu mężowi, a ten najwyraźniej wziął sobie do serca te wiadomości i ograniczył kontakt.
Kolejne karty powieści przynoszą powolne rozwiązania problemów, ale język zaczynał mnie coraz bardziej denerwować. Nie podobało mi się nadmierne używanie wyrazów zdrobniałych przez dorosłych typy : obiadek, Ksawerek , Tesia. Takie zwroty są akceptowalne w stosunku do dzieci, a u dorosłych brzmi to niepoważnie.
Dziwny był dla mnie pomysł adopcji dziecka przez parę w tym wieku. Ksawery najpierw walczy z pomówieniem brytyjskiej pielęgniarki Mary, która twierdzi, że ten jest ojcem jej nienarodzonego dziecka, a potem nagle zakochuje się w maleńkiej dziewczynce i postanawia ją adoptować.
Sporo chaosu wprowadza także ciągłe przemieszczanie się Bilskich między dwoma domami, Ksawery jest rozpieszczany przez swoją gospodynię panią Dziunię, ona wciąż gotuje obiadki, sprząta i ogólnie kocha swojego pracodawcę. Czytając miałam wrażenie, że Ksawery nie potrafi tak naprawdę nic zrobić sam. Wciąż ma wszystko podane pod nos.
Ale nie można powiedzieć, że nie znalazłam nic ciekawego. Wątek Adama syna Teresy wniósł coś zaskakującego w spokojnie płynące życie całej rodziny. Ciepło odebrałam także zarówno postać Feli, matki Teresy oraz sąsiadki pani Zosi.
Ogólnie muszę przyznać, że po ciekawej pierwszej części tu spotkało mnie spore rozczarowanie, tam cos się działo, rodzina musiała walczyć o przetrwanie. Tu wszystko takie delikatne, problemy wręcz same się rozwiązują. Szkoda trochę potencjału i pomysłu, który można było ciekawiej rozwinąć.