Po "Czarownicę" Anny Litwinek sięgnęłam ze względu na tytuł. Lubię oderwać się od rzeczywistości i przeczytać literaturę, która nawiązuje do przeszłych wierzeń w bogów naszych rodzimych bądź też zagranicznych. Czarownice najczęściej są z nimi w jakiś sposób powiązane dlatego z ogromnym zainteresowaniem się za nią zabrałam.
Bohaterka tej powieści to Sonia Hunamska, która z zawodu jest dziennikarką. Pracuje w jednej z lokalnych gazet. Do biura ma najbliżej ale notorycznie się spóźnia do pracy.
Pewnego ranka budzi się po koszmarze i zauważa, że jest brudna a pod paznokciami ma zaschniętą krew. Oględziny pomieszczeń mieszkalnych nie wskazują na to aby cokolwiek złego jej lub komuś innemu w tym mieszkaniu się stało. Jest to jeden z pierwszych niepokojących przypadków, które się jej przytrafiają a wątpliwości, że nie zwariowała rozwiewa jej ciotka o imieniu Hala, wyjaśniając, że może należeć do pewnego ginącego już kręgu „mądrych ludzi”.
Natomiast na pobliskim cmentarzu prowadzone były wykopaliska archeologiczne i ponoć zostały odkryte wampirze groby. A że zbliża się halloween to temat dla dziennika w którym pisze wydaje się wielce „na czasie”. W tym celu koniecznie musi porozmawiać z kierownikiem wykopalisk Igorem Petrarką. Od tego momentu ich ścieżki w zasadzie próbują się ze sobą „przeciąć” a oni nawet nie zdają sobie sprawy jak wiele mają ze sobą wspólnego.
Niestety ktoś bardzo nie chce aby Sonia opublikowała swój artykuł. Tą osobą jest kościelny adwokat Aleksander Sot.
W książce pojawia się również wątek Kościoła jednak jako czegoś złego. Za każdym razem przedstawiony w barwie czarnej. Nigdy szarej czy białej. Dlatego niektóre osoby mogą poczuć niesmak podczas czytania pewnych wątków.
Styl jakim napisana jest ta powieść nie jest zły. Autorka pisze językiem, który raczej większości czytelników przypadnie do gustu. Muszę jednak w tym miejscu nadmienić, że czegoś mi w tej lekturze zabrakło. Jak dla mnie co poniektóre fragmenty są zbyt infantylne, pewne wątki mogłyby zostać rozbudowane, jak na przykład charakterystyka „mądrych ludzi” i ich bóstw ochronnych. Według mnie autorka bardziej powinna była się na nich skupić. Za mało „magii” i historii z nią związanej w powieści, która ma o niej traktować. Dlatego też po przeczytaniu poczułam się rozczarowana „Czarownicą”, co nie oznacza, że nie znajdzie swoich wiernych fanów.