Eva Dziewięć mieszka w podziemnym Sanktuarium razem z robotem- matką, która przygotowuje ją na niebezpieczeństwa czyhające na górze. Dziewczynka najbardziej w świecie pragnie wyjść już na powierzchnię. Chce znaleźć podobnych sobie, takich jak na obrazku, który znalazła w Sanktuarium. Nazwała go swoją CzarLą... Jednak, gdy do podziemnego domu wkrada się nieproszony gość, dziewczynka musi uciekać. Robotyczna matka pomaga jej wyjść na powierzchnię sama zostając w Sanktuarium. Jednak żadne szkolenia nie przygotowały Evy na to co zastała. Razem z pomocną omnipota- małego mechanicznego urządzenia, które miało jej pomóc w każdej czynności, wyrusza na poszukiwanie sąsiedniego Sanktuarium.
Jej przygoda jednak nie jest taka łatwa. Spotyka ona wiele stworzeń, o których istnieniu nie miała pojęcia. Grozi jej wielkie niebezpieczeństwo, bo jak taka mała dziewczynka może sobie poradzić w innym świecie.
Autor miał naprawdę świetny pomysł na książkę. Już dawno nie czytałam pozycji tak odbiegającej od innych, a jednocześnie bardzo podobnej do dzisiejszych lektur. „CzarLa. Poszukiwacze“ przedstawia świat, w którym fantasy przeplata się z science-fiction. Z jednej strony mamy tu niewyobrażalnie nowoczesne urządzenia, a z drugiej istoty i rośliny jak z powieści Tolkiena, tylko w takiej przyjemniejszej dla oka odsłonie.
Koniecznie muszę wspomnieć o wydaniu. Jest przepiękne. Gruba okładka i strony. Do tego zniewalające rysunki autora. Mogłam sobie dokładniej wyobrazić główną bohaterkę i wszystkie inne istoty oraz przedmioty. Niektórzy mogliby tu narzekać, że autor nie dał popisać się czytelnikom wyobraźnią, ale myślę, że mało kto wyobraziłby sobie właśnie tak świat Evy. Książkę czyta się bardzo szybko. Plusem są tu dość krótkie rozdziały. Autor ma przyjemny styl pisania. W łatwy sposób wyjaśnia wszystkie nowości wykreowanego świata. Poza tym, Tony'ego DiTerllizi z pewnością większość z Was kojarzy z innej jego serii, mianowicie Kronik Spiderwick, które zostały zekranizowane w 2008r.
Na początku myślałam, że będzie to taka lekka książka dla młodszych. Wnioskowałam tak z opisu, okładki i wzmiance o rysunkach. Jednak szybko się przekonałam, że tak nie jest. Oczywiście młodszym również się spodoba, ale starsi spokojnie mogą po nią sięgnąć.
"Evo, przewędrowałem wiele krain i widziałem wiele niesamowitych rzeczy. Ale takich stworzeń jak ty nie widziałem nigdzie."
Na pewno pozycja przekazuje pewne wartości. Eva cały czas dąży do osiągnięcia swojego celu. Motywuje ją do tego CzarLa. Niby zwykły obrazek, ale to dzięki niemu dziewczynka zaszła tak daleko, poznała wiele przyjaznych i tych...wrogich jej istot. Zapoznała się z tajnikami planety, na której się znajdowała. Również ciekawym wątkiem jest przyjaźń Evy z Tułaczowcem i Ottem. Oboje są stworzeniami z tego dziwnego świata. Tułaczowiec był pierwszą postacią, którą poznała dziewczynka po wyjściu z Sanktuarium. Niebiesko skóry stwór z nogami wygiętymi w nienaturalny kształt, chodzący cały czas z butelką dziwnie pachnącego płynu. Dzięki niemu Eva mogła zrozumieć mowę stworzeń na planecie, to on opowiadał jej ciekawostki o świecie, w którym się znalazła i pomagał jej w najtrudniejszych momentach. Do tego Otto. Wielkości słonia, włochaty, latający niesporczak. Nawet ja polubiłam tego milusińskiego zwierzaka.
W „CzarLi. Poszukiwacze" można znaleźć mnóstwo akcji. Nie jest to książka z pokroju tych ciągnących się i zanudzających czytelnika. Tutaj z każdą stroną robi się coraz ciekawiej, a historia Evy niesamowicie wciąga. Myślę, że każdy będzie chciał dowiedzieć się czy główna bohaterka osiągnie swój cel, a książka skończy się happy endem. A trzeba przyznać, że zakończenie jest jedną z lepszych stron tej pozycji.
Reasumując. „CzarLa. Poszukiwacze” to oryginalna książka, która ma w sobie coś niezwykłego. Pomieszanie fantasy i sci-fi sprawia, że mamy tu mnóstwo ciekawych stworzeń o różnych zwyczajach i wyglądach. Fabuła zaciekawia już od pierwszych stron. To pozycja, którą na swojej półce może mieć młodszy, ale i zarówno starszy czytelnik.