Tomek Mackiewicz. O takich ludziach jak on mówi się, że czują ból istnienia. Ból powracający, paraliżujący, nieznikający, osaczający. Zbyt wrażliwy, zbyt inny, zbyt różny, zbyt pragnący wolności. Ileż to, na przestrzeni dziejów, można znaleźć takich osób jak Tomek? Co kilkanaście lat pojawia się taki "odmieniec", który zapisuje się złotymi zgłoskami na kartach historii. Świat nie zapomina o takich jak on. Szkoda tylko, że wielkie uznanie w większości przypadków przychodzi dopiero po śmierci.
Autor opisuje w książce całe życie Mackiewicza. Poczynając od dzieciństwa, poprzez wejście w dorosłe życie, uzależnienie od narkotyków, pobyt w Monarze, małżeństwo z Joanną Kondracką, dzieci, małżeństwo z Anną Solską, do poszczególnych wypraw.
Tak, wyprawy. To one zajmowały większość myśli Mackiewicza. Nakręcały go. Najpierw ta w Indiach, potem wędrówka z Markiem Klonowskim po lodowcach Kanady i Alaski, aby zdobyć szczyt góry Logan, samotne zdobyty Chan Tengri (to tutaj zostawił prochy swojego synka Xawerego), aż po wyprawy na Nanga Parbat. Siedem - tyle razy Tomek Mackiewicz wyruszał na Nagą Górę. Obsesja? Chęć udowodnienia czegoś sobie lub komuś? Niechęć pogodzenia się z porażką? Nie wiem i myślę, że tylko on wiedział, co tak naprawdę ma w sobie ta góra, że nieustannie do niej wracał.
Wydaje się, że los nie oszczędzał Tomka. Wiecznie rozdarty pomiędzy marzeniami, poszukiwaniem siebie i wolności, a codziennym życiem, kłopotami, niezrozumieniem. Czytając tę książkę doświadczamy śmiechu, refleksji, zadumy, łez. Ale tak naprawdę, czy czytając życiorys Tomka, choć przez chwilę, człowiek nie chciałby być nim? Czy na co dzień nie nachodzą nas myśli, jakby było fajnie zostawić za sobą codzienność i uciec byle gdzie, tam gdzie rutyna nas nie znajdzie? Ja odpowiem za siebie - tak, ja tak mam. Wobec tego czuję jeszcze większy podziw, szacunek i zrozumienie dla tego człowieka.
Można odnieść wrażenie, że Tomek Mackiewicz nie był łatwym człowiekiem. Były momenty, że ludziom z którymi przebywał, było ciężko go zrozumieć. Ale i on męczył się z samym sobą. Zbyt dużo myśli, zbyt dużo filozofii i niegodzenia się z panującym systemem, prowadziło go w coraz większe rozczarowanie szarym życiem. Czytając książkę Dominika Szczepańskiego wydaje się, że ta historia nie mogła skończyć się inaczej.
Ostatnia część książki - wejście na szczyt, zapis z grupy, która z daleka próbowała pomóc Tomkowi i Eli, akcja ratunkowa, uratowanie Francuzki - przecież doskonale wiem, jak to się skończy, a mimo to powstają rumieńce na twarzy, serce przyspiesza, do oczu cisnął się łzy i to oczekiwanie, co będzie dalej. . .
W tym miejscu pragnę podziękować autorowi książki, Panu Dominikowi Szczepańskiemu, za to jak opisał chwile po zdobyciu szczytu Nanga Parbat. Jest to opowieść bez przerysowania, a przede wszystkim nie ma tutaj gry na emocjach czytelnika (czego nie ukrywam, bardzo się bałam).
CZAPKINS - człowiek z pasją, własnym stylem i sposobem na życie.
Czytelniku, nie osądzaj, a spróbuj zrozumieć.