Władca Pierścieni Tom 3. Powrót króla recenzja

Wreszcie skończyłam jedno z moich najważniejszych wakacyjnych postanowień . Przeczytałam całego Władcę Pierścienia. Wprawdzie ostatni tom wypadł już we wrześniu i przez natłok szkolnych obowiązków czytałam go dwa tygodnie to zadowolona jestem i tak.
Cóż mogę o "Władcy" powiedzieć? Klasa sama dla siebie. Trylogię Tolkiena czytałem już dziesięć razy, a wcale nie mam jej dosyć. Każda kolejna lektura pozwala mi odkryć w niej coś nowego. Czy to odnośniki kulturowe, czy to historyczne, czy to mitologiczne. Polecam każdemu, komu brakuje snutych przy ognisku opowieści.
Książka znów została podzielona na dwie części. Jedna opowiada o końcówce podróży hobbistów- Frodo i Sama. Druga traktuje o przygodach reszty Bractwa Pierścienia i wielkiej bitwie z przeciwnikami Modoru.
Podobała mi się chyba najbardziej z całej trylogii. Zastanawiałam się jak Tolkien zakończy napisaną z takim rozmachem opowieść. I przyznam, że zrobił to bardzo dobrze. Spodobało mi się to, że opisał losy bohaterów po ostatecznej rozgrywce z siłami ciemności. Mógł przecież tam skończyć i zostawić nas w niepewności co stało się z bohaterami, z którymi przecież wiele wycierpieliśmy i bardzo się zżyliśmy. Na końcu książki jest bardzo obszerny dodatek, a tam wiele legend, życiorysów, ciekawostek.Muszę szczerze przyznać, że dużo bardziej kocham sam film aniżeli książkę. Ponownie - mam szacunek do jednego i drugiego fabularyzowanego dzieła kultury. W końcu Johann Ronald Reuel Tolkien wcale byle kim nie był. Temu panu powinno się stawiać pomniki już za życia, bo takiej głowy do wymyślania języków, krain czy kreowania światów fantastycznych nie miał nikt wcześniej ani później. I kiedyś, jak mnie najdzie wena, to ponownie wrócę do jego świata pod postacią trylogii filmowej Petera Jacksona z lat 2001-2003. Niestety, idiociejemy, cofamy się w rozwoju zamiast iść naprzód z postępem i ruszaniem mózgiem, bo technologia coraz bardziej nas tego wszystkiego pozbawia.
Fajnie, że między tą brutalnością znalazł się też czas na wątek miłosny. Strasznie ubogi, ale dobre i to.
Jak zwykle Tolkien zaskakuje nas mistrzowsko wykreowanym światem, ludami go zamieszkującymi i ich historią. Polecam! Na pewno kiedyś do niej wrócę, na razie czekają na mnie inne książki tego autora. No i co myślicie? Znalazłam trochę wolnego czasu i napisałam to… Myślę, że jest trochę lepiej, ale jeszcze nie tak jak bym chciała.