Sądziliście, że historii Mii i Bena dobiegła w tej serii już do końca? Nic bardziej mylnego. Ich sielankowe życie ciągle zakłócają dwa rozrabiaki. Do tego osoba z przeszłości, próbuje u nich namieszać. Jak bardzo zdesperowani będą bohaterowie, by wreszcie osiągnąć swój cel? Co ciągle będzie stawało im na przeszkodzie? Czy wydarzenia z przeszłości ponownie o sobie przypomną?
Powiem tak, ta recenzja zdecydowanie nie będzie jedną z najdłuższych, ponieważ o tej pozycji nie ma co zbytnio opowiadać. Nic się w niej nie dzieje, wszystko toczy się wokół jednego wątku. Ja naprawdę chciałabym jakoś bardziej Wam cokolwiek przybliżyć czy opowiedzieć, ale jest to trudne, bo tu nie ma o czym.
Bohaterowie są przesłodzeni do tego stopnia, że aż zęby bolą. W głowie Mii i Bena jest tylko to, jak i kiedy będą mieli okazję by uprawiać seks. Kochają swoje dzieci, ale doprowadzają ich one do wariacji, bo ciągle im przerywają. Poza tym oni niczym się nie wyróżniają. Może jedyne co mogę przytoczyć, i jest to pozytywne, to zabawne rozmowy Bena z ukochanym jego siostry i to tyle. Naprawdę bohaterowie drugoplanowi byli ciekawsi i bardziej charyzmatyczni niż pierwszoplanowi.
Akcji w książce kompletnie nie ma. Na początku mogłoby się wydawać, że pewien wątek zostanie pociągnięty i on będzie podstawą fabuły, ale nie, bo przecież po co. Na kolejnej stronie ten problem zostanie rozwiązany i dalej przez 100 stron mamy czytać jak bohaterowie są na siebie napaleni i co zrobią by dać upust uczuciom.
Podsumowując tak powieść to dla mnie kompletny niewypał. Nic się w niej nie dzieje, wszystko sprowadza się to jednego wątku, który praktycznie nic nie znaczy, a sam koniec powieści, gdzie bohaterowie podejmują pewną decyzję, to dla mnie po prostu strzał w kolano. Nie potrafię tego zrozumieć i w sumie nawet nie chce tego ogarnąć. Tutaj pokazała się jedna z większych hipokryzji jakie w ostatnim czasie znalazłam w książkach. Dlatego jeśli czytaliście poprzednie tomy, to ten naprawdę możecie sobie odpuścić, bo to tylko będzie dla Was zmarnowany czas, miejsce na półce i zbędny wydatek. Dobra, jedyny pozytywny aspekt tej powieści to to, że czyta się ją naprawdę szybko. Na szczęście strony uciekają w zawrotnym tempie i można ją w krótkim czasie skończyć. Mimo tego absurdu wszystko idzie płynnie i błyskawicznie i to jedyna dobra rzecz w tej książce.