Jestem zachwycona za każdym razem, gdy w moje ręce wpadają książki edukacyjne dla młodych czytelników. Tym razem pod przysłowiową lupę biorę "Atomy" Johna Devolle.
Tekstu jest niewiele - ilość wręcz idealna dla kilkulatka, który ćwiczy czytanie. Młodszych nie znudzi słuchanie - tym bardziej, że informacje są podane w bardzo przystępny sposób. Wszystko jest wyjaśnione prostym językiem, a odniesienie np. do wielkości sprawia, że z jednej strony dziecko dowiaduje się o braku możliwości dostrzeżenia atomów nawet pod mikroskopem, a z drugiej w przypadku naprawdę ciekawskiego młodego umysłu może się okazać, że skończy się na rozmowie na temat tego jak w ogóle obserwować różne małe obiekty. Dociekliwy dorosły być może stanie na wysokości zadania i zgłębi temat, po czym dowie się, że jednak da się je zobaczyć (!), ale warto się zastanowić, czy na pewno chcemy na tym etapie wchodzić z dzieckiem w szczegóły ;) Czy to oznacza, że lepiej nie sięgać po tę książkę? Absolutnie nie, ponieważ ilustracja przedstawia mikroskop optyczny, a pod takim rzeczywiście nie ma szans, by dostrzec atomy. No i w ten cudowny sposób okazuje się, że książka mogłaby się sprawdzić także jako punkt zapalny do poszukiwania oraz weryfikowania informacji dla nieco starszych dzieci, a nawet młodzieży, ponieważ temat da się rozwinąć np. w kierunku innych typów mikroskopów oraz co pod którym da się zobaczyć. Mam nadzieję, że czujecie ten niesamowity potencjał książki!
Tak jak już wspomniałam, ilustracje świetnie uzupełniają treść, ale w taki sposób, by odbiór był jak najbardziej przystępny dla dziecka. Duże, wyraźne, a do tego stworzone z fantazją obrazki znakomicie oddają i podkreślają to, co najważniejsze do przekazania. Mam natomiast pewne zastrzeżenia co do użycia niektórych słów (np. "najpierwszy" - przestarzałe słowo, którego nie spotykamy w użyciu, więc warto być czujnym, czy dziecko zwróci na nie uwagę i warto wtedy wyjaśnić, że akurat tego wyrazu raczej nie używamy, czy po prostu przemilczeć sprawę, ponieważ zbędny komentarz z naszej strony mógłby niechcący podkreślić wystąpienie tego słowa). Ostrzegam przy okazji, że chemika lub fizyka może oburzyć użycie określenia "cząsteczki" w odniesieniu do atomów, ale ze względu na docelowy wiek odbiorców proponuję zwyczajnie przymknąć na to oko.
Ogólnie książka "Atomy" to super sprawa, by oswoić dziecko z pojęciem, które często bywa abstrakcją nawet dla dorosłych. Jeśli chodzi o obawy czy publikacja zainteresuje kilkulatka, to na przykładzie własnego dziecka mogę zapewnić, że tak, a jako potwierdzenie dodam, że mało które dziecko nie zwróci uwagi np. na dinozaury czy Wielki Wybuch, które są tu zilustrowane.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.