Oliver Pötzsch, ur. 1970 r., od lat pracuje jako autor programów dla bawarskiego radia i telewizji. On sam jest potomkiem Kuislów, którzy od XVI do XIX wieku byli najsłynniejszą dynastią katów w Bawarii. Mieszka z rodziną w Monachium.* Brzmi ciekawie, prawda? A co powiecie na to, że pan Pötzsch postanowił ze strzępków historii rodowych napisać fascynującą powieść, która przybliża czytelnikowi katowskie rzemiosło? Mnie samo pochodzenie autora zaintrygowało na tyle, że po prostu musiałam kupić tę książkę!
Główną bohaterką nie jest tytułowa córka kata, Magdalena, ale właśnie jej ojciec – schongauski kat - Jakub Kuisl, który przejął tę nieciekawą profesję od swojego ojca. Rodzina Kuislów, z powodu zajęcia jakim zajmowała się od pokoleń, traktowana była przez społeczeństwo z dużym dystansem, strachem, a nawet pogardą. Jakub Kuisl jeszcze bardziej naraził na szwank swoją już i tak nienajlepszą reputację, kiedy osobiście zaangażował się w pomoc skazanej na śmierć czarownicy..
Wiosna, rok 1659, Schongau. Społeczeństwo wyczerpane wojną trzydziestoletnią, powoli wraca do swojego naturalnego rytmu. Kiedy wydaje się, że najgorsze już minęło, w miasteczku dochodzi do serii brutalnych morderstw na dzieciach. Na domiar złego na zwłokach namalowane zostały czarnoksięskie symbole. Niewykształceni mieszkańcy mają na to tylko jedno wyjaśnienie – w zabójstwa musiał ingerować sam diabeł.
„- Ludzie powiadają, że to był diabeł - szepnął. - A wy w to wierzycie? - Cóż, diabeł może pojawiać się pod różnymi postaciami, również jako człowiek.”
W takiej sytuacji nikt nie potrzebuje dowodów, sprawca wydaje się być oczywisty. Wina spada na miejscową akuszerkę Martę Stechlin. Jednogłośnie okrzyknięto ją czarownicą, służebnicą szatana i wtrącono do lochu, gdzie miała oczekiwać na śmierć poprzez spalenie na stosie. Do tego zbliżająca się noc Walpurgii… i rozpoczyna się prawdziwe polowanie na czarownice. Jedyną osobą wierzącą w niewinność kobiety, jak na ironię, jest kat, który torturami ma wymusić na niej przyznanie się do winy oraz wykonać wyrok. Wiedząc, że zostało mu niewiele czasu, rozpoczyna śledztwo na własną rękę, a do pomocy ma jedynie córkę Magdalenę oraz młodego medyka Simona. Informacje, do których docierają są szokujące, ale czy ktoś im uwierzy?
W „Córce Kata” najciekawsze jest to, że fabuła powieści w dużym stopniu oparta została na faktach, o czym możemy przeczytać w posłowie. Wiele miejsc, wydarzeń i postaci wydarzyło się naprawdę, choć – jak sam autor przyznaje – jest to powieść, nie dokument, więc nie brakuje tu również literackich ubarwień. Ale na tym plusy się nie kończą. XVII – wieczne realia zostały ukazane w niesamowity, wiarygodny sposób, a plastyczny język jakim posłużył się autor, doskonale oddaje życie i wierzenia ówczesnej społeczności. Bohaterowie zostali fantastycznie wykreowani – każdy niepowtarzalny, intrygujący, jednak wszystko zgodne z realiami XVII wieku. Jakub Kuisl, któremu Oliver Pötzsch poświęcił najwięcej uwagi, nie przestaje zadziwiać. Byłam pod ogromnym wrażeniem postaci, POZYTYWNYM wrażeniem, co wydaje się być niemożliwe przy takim rzemiośle. Akcja trzyma w napięciu do ostatniej strony, a czytelnikowi ciężko się oderwać od książki, bo chce jak najszybciej, razem z Kuislem, rozwiązać tajemniczą zagadkę. Do długiej listy zalet „Córki Kata” dochodzi jeszcze jej świetne wydanie. Mam tu głównie na myśli zamieszczoną na początku mapkę Schongau, która ułatwia nam przyswojenie sobie treści, a także spis bohaterów wraz z krótkim opisem i posłowie autora, z którego dowiadujemy się o jego powiązaniach z katowską rodziną Kuislów. Niesamowita okładka to już zasługa wydawnictwa, ale tu również należą się wyrazy uznania, bo jest po prostu obłędna!
"Dziwne - pomyślał. - Gdy człowiek przychodzi na świat, broni się rękami i nogami - i robi to samo, gdy musi odejść."
Książkę w stu procentach polecam każdemu, kto lubi podobną tematykę, bo biorąc pod uwagę, że był to pisarski debiut Olivera Pötzscha, nie mogła być napisana lepiej. Pochłonęłam ją jednym tchem i na pewno szybko o niej nie zapomnę.