Wędrujemy do siedemnastowiecznych Niemiec, a konkretniej – do małego bawarskiego miasteczka o nazwie Schongau. To czasy trudne i niezwykle burzliwe. Tym bardziej iż niedawno zakończyła się wojna trzydziestoletnia. Mieszkańcy próbują odbudować to, co zostało zniszczone. W Schongau żyje również miejscowy kat – Jakub Kuisl ze swoją rodziną. Z racji wykonywanego zawodu on i jego najbliżsi spotykają się na każdym niemal kroku z ostracyzmem. Pewnego dnia spokój w miasteczku zakłóca tragedia. Zamordowany zostaje mały chłopiec, na jego ciele wytatuowany jest znak uważany za szatański. Niedługo potem dochodzi do kolejnych okrutnych zabójstw, których ofiarami są dzieci. Tyleż przerażeni, co zbulwersowani mieszkańcy rzucają podejrzenia na Martę Stechlin – miejscową akuszerkę. W Schongau wybucha masowa histeria i rozpoczyna się polowanie na czarownice. Tylko trzy osoby wierzą w to, że kobieta jest niewinna – Jakub Kuisl, jego córka Magdalena oraz Simon, syn miejscowego medyka. Ta trójka będzie się starała dotrzeć do prawdy, prowadząc własne śledztwo. Czy im się uda? I jaka jest prawda?
Zanim sama zapoznałam się z książką, przeczytałam o niej wiele pochlebnych opinii. Mniej więcej wiedziałam więc, czego mogę się spodziewać. Mimo to jednak Córka kata była dla mnie dużym zaskoczeniem. To nie tylko dobry kryminał, ale i fantastyczna powieść historyczno-obyczajowa. Podczas lektury możemy poznać bardzo wiele ciekawych szczegółów dotyczących życia kata. Przyznam się szczerze, że do tej pory miałam na ten temat bardzo płytkie wyobrażenie i teraz aż mi wstyd. Czytając książkę Olivera Pötzscha, w sposób zaskakująco ciekawy i przyjemny poszerzyłam swoją wiedzę. A trzeba zaznaczyć, że w tym względzie autor ma do przekazania bardzo wiele, bo sam jest potomkiem tych, o których pisze, czyli Kuislów – starej bawarskiej rodziny katowskiej.
Pisząc Córkę kata, Pötzsch korzystał ze źródeł historycznych i z rodzinnej historii. Dzięki temu tajniki katowskiej profesji przedstawił z dużym realizmem, mistrzowsko pokazał także realia małego siedemnastowiecznego miasteczka, mentalność ludzi i ich życie codzienne.
Atutem powieści są również bohaterowie – wszyscy zostali nakreśleni bardzo precyzyjnie, są wyraziści, realistyczni, z krwi i kości, a przy tym silnie zindywidualizowani, zróżnicowani pod względem charakterologicznym. Każdy z nich budzi pewną sympatię – nawet kat.
Niestety książka ma również wady, wobec których nie mogę pozostać obojętna. Momentami lektura trochę mi się dłużyła i stawała się nieco nużąca. Fabuła jako całość zdała mi się odrobinę zbyt rozwleczona. Wątek kryminalny jest jednak bez zarzutu – zaskakujący, nieprzewidywalny, tajemniczy, wciągający.
Kompletnie nietrafiony i niejasny jest dla mnie tytuł utworu. Sugeruje on, że to Magdalena Kuisl jest pierwszoplanową i najważniejszą postacią w powieści. Nie powiedziałabym. Chociaż, istotnie, nie można odmówić tej bohaterce wpływu na wydarzenia, to jednak nie jest on wcale największy. Przynajmniej w moim odczuciu.
Dla mnie Córka kata to przede wszystkim wciągający kryminał i interesująca powieść historyczna. Dlatego polecam ją przede wszystkim fanom tych gatunków. Uważam jednak, że nie jest to książka dla czytelników o słabych nerwach. Jak już wspomniałam wcześniej, autor posługuje się bardzo realistycznym, plastycznym obrazowaniem. W utworze znajdziemy wiele drastycznych opisów, co niektórym czytelnikom może nie odpowiadać.