"Ucieczka" to drugi tom serii "Beyond the Play" stworzonej przez Grace Reilly. Tym razem zagłębiamy się w historię drugiego z Callahanów — Coopera, który w przeciwieństwie do starszego brata Jamesa i swojego ojca, postawił na karierę hokejową, zamiast footbolowej. Czy jego historia okazała się równie wciągająca, co ta należąca do Jamesa? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Wiem, że się powtarzam, ale ja po prostu kocham romanse z motywem sportowym. I nie ważne, czy jest to piłka nożna, football, koszykówka, czy hokej, chociaż akurat te dotyczące tego ostatniego sportu, są przeze mnie coraz częściej wybierane. Dlatego, gdy sięgałam po "Ucieczkę" byłam przekonana, że historia mi się spodoba, szczególnie że miałam już okazję poznać pióro autorki. Czy tak się stało? Tak! Chociaż przyznam, że Grace Reilly nieco mnie zaskoczyła tym, co zawarła w swojej książce.
Tym razem pierwszych skrzypiec nie grał tutaj tak naprawdę sport, chociaż w publikacji znalazło się wiele scen dotyczących treningów czy meczów, choć nie tak szczegółowych, jakbym chciała, a sama historia relacji głównych bohaterów.
Cooper i Penny to dwoje młodych ludzi, którzy mierzą się z różnymi demonami. On za wszelką cenę pragnie zostać kapitanem drużyny hokejowej, by pokazać swojemu ojcu, że zasługuje na uznanie, pomimo iż nie wybrał takiej samej ścieżki kariery, jak jego starszy brat James. Natomiast ona próbuje dojść do siebie, po tym, jak jej łyżwiarska kariera przedwcześnie dobiegła końca oraz po traumie, którą wywołał jej były partner. Czy ich jednorazowe zbliżenie w składziku na lodowisku będzie początkiem czegoś głębszego? Aby się tego dowiedzieć, koniecznie sięgnijcie po "Ucieczkę".
Muszę przyznać, że największym szokiem było dla mnie to, iż historia Coopera i Penny jest bardziej pikantna niż ta, która dotyczyła Jamesa i Bex. Ale czy to znaczy, że jest gorsza? Zupełnie nie. Jest po prostu inna, a że jestem osobą, która nie ma nic przeciwko licznym scenom zbliżeń — podobała mi się nawet nieco bardziej niż wcześniejsza, chociaż osoba, która podjęła się tłumaczenia, zdecydowanie powinna zapoznać się ze słownikiem synonimów.
Chociaż cała historia opiera się na liście pozycji do zaliczenia (w dosłownym tłumaczeniu), nie odebrałam "Ucieczki" jako publikacji, którą powinno się nazywać wulgarną, czy którą powinno się odbierać jako erotyk. Owszem odhaczanie kolejnych punktów z listy mogłoby to sugerować, ale myślę, że autorka chciała, żeby czytelnicy poszukali w tej książce większej głębi. Dlatego polecam skupić się bardziej na przeszłości Penny oraz na relacjach rodzinnych głównych bohaterów, a wtedy przekonacie się, że wszystko, co ma w tej publikacji erotyczne zabarwienie, jest tylko otoczką.
Ja lekturę "Ucieczki" zaliczam do udanych i już nie mogę się doczekać tego, aby sięgnąć po historię Sebastiana!