Szczerze powiedziawszy, nawet nie wiem, od czego zacząć. Ciągle zastanawiam się, czy ta książka była dobra, czy jednak bardzo dobra? Po kolei: zdecydowanie Gwiezdne Wojny w wykonaniu pisarskim Carson to jest to. Pod względem literackim i ujęcia fabuły, i tego, co autorka chciała przedstawić oraz jak, nie ma porównania do poprzednich dwóch części. Niemniej, momentami bardzo irytujący się infantylizm wypowiedzi lub zdań. Może być to kwestia tłumaczenia.
Kolejna sprawa zdecydowanie na plus, autorka nie podąża ślepo za scenariuszem. Ten kto śledzi starwarsowy świat pewnie pamięta, jak po premierze filmu wyciekły concept arty do TRoS i pojawiły się w nich między innymi ilustracje z "Okiem". Te, jak i inne wcześniejsze pomysły scenarzystów autorka wplotła w powieść, co stanowi jej świetne uzupełnienie. Wiele wątków, które w filmie zostały potraktowane jako "przeskok" miały szansę się rozwiązać.
Pod względem rozszerzenia, książka Carson jest wreszcie namiastką tego, czego oczekuje fan od książki na podstawie filmu.
Miło czytać, że Kylo Ren w końcu dorósł, chociaż Rey nadal pozostaje rozdartą i zagubioną dziewczynką, która nie rozumie, jakie miejsce we wszechświecie jest jej przeznaczone, co po raz trzeci dosyć męczy... Ale jak i ostatnio, i tutaj udało się dobrze dalej kreować kreację Bena Solo i chyba ciężko znaleźć we wszystkich trzech książkach kogoś, kto byłby tak realny i dobrze oddany, przy jednoczesnym ukazaniu zmian, jakie w nim zachodzą.
Nie zabrakło także odrobiny humoru, ale raczej jest to stosunkowo mało, szczególnie do "Przebudzenia mocy". Pojawiło się także trochę nawiązań do przeszłości, głównie do okresu Republiki i Anakina. Miła wstawka dla fanów.
Problematyczne jednak okazuje się, że wszyscy bohaterowie, jak tylko robi się bardziej "gorąco" automatycznie wciskają opcje "co zrobiłaby Leia". I tak, jak można znieść to raz, góra dwa... tak po 50 stronach zaczyna człowiekowi się wylewać bokiem. dotychczas Leia nie miała jakiejś ogromnej roli w książkach, a tu wygląda, jakby na siłę próbowano zrobić z niej najważniejsza postać, która spaja uniwersum. I to, co ona by zrobiła, miałoby być wyznacznikiem dla wszystkich.
Ogólnie rzecz biorąc, ta książka jest naprawdę dobra, odstającą od swoich dwóch poprzedniczek i warto po nią sięgnąć, bo zapewni wam tyle samo, jak nie więcej emocji i doświadczeń niż film. I chociaż osobiście mam bardzo złe doświadczenia z książkami, które mają wstawkę "opowieść filmowa", Rea Carson nie zawodzi.