Po rosyjskich autorów, zwłaszcza współczesnych sięgam obecnie z mieszanymi uczuciami. Ciekawość wygrała, dlatego przeczytałam „Naftową Wenus” Aleksandra Sniegirowa. Autor zdobył Rosyjskiego Bookera w 2015 roku, tym bardziej chciałam poznać jego prozę.
W „Naftowej Wenus” poznajemy historię Fiodora, który jest ojcem Wani - chłopaka z zespołem Downa. Już pojawienie się chorego dziecka burzy całkowicie wszystkie plany bohatera, przekreśla marzenia o wspaniałym, pełnym wrażeń życiu. Oboje rodzice porzucają Wanię zaraz po urodzeniu. Wobec tego chłopakiem zajmować będą się dziadkowie. Kiedy chłopak ma 16 lat, niemal jednocześnie umierają, a on sam trafia pod opiekę ojca. Od tej chwili konieczność sprawowania opieki nad Wanią zmienia jego życie całkowicie.
Akcja książki jest pełna absurdu i zadziwiających zbiegów okoliczności. Pewnego dnia Wania wymyka się z domu i przynosi do domu obraz przedstawiający kobietę oblewaną naftą. Wkrótce okazuje się, że ukradł go z samochodu, który uległ wypadkowi, a kierowca, a jednocześnie autor obrazu, zginął. W wyniku niedopatrzenia, czy też złej woli administracji cmentarza, został pochowany na miejscu spoczynku rodziny Wani. W ten sposób bohaterowie poznają Sonię i Maszę – córki malarza. Dziewczyny mają niesamowity temperament. Zaprzyjaźniają się z Wanią i traktują go jak normalnego nastolatka.
„Naftowa Wenus” opowiada o krętych ścieżkach życia, w którym niczego nie da się przewidzieć. Wszystko może zmienić się w jednej chwili. Wania najpierw pojawia się w życiu swoich rodziców, burząc wizję szczęśliwego życia. Po szesnastu latach gwałtownie zmienia rzeczywistość swojego ojca, by równie niespodziewanie zniknąć.
Autor zmierzył się z kwestią posiadania niepełnosprawnego dziecka. Z reguły wszyscy życzą sobie, by ich dzieci były zdrowe i marzą o życiu, w którym wszystko jest idealne. Okazuje się, że gdy nie jest, nadal można czerpać z codzienności wiele dobrego. Niepełnosprawne dziecko można kochać i wcale nie wiąże się to z poświęceniem, jakimś nadludzkim dobrem rodzica.
Tata Wani jest pełen goryczy i poczucia krzywdy w związku z faktem, że jego potomek jest niepełnosprawny. Rozważa o utraconej wolności i szansach zrobienia kariery. Jednak krótki okres wspólnego życia dopiero wyzwala Fiodora całkowicie, bo dopiero wtedy rozumie, że już niczego się nie boi.
Powieść rosyjskiego pisarza nie obyła się bez krótkich rozważań o tym, czym jest Rosja i co to znaczy być Rosjaninem. I choć to zaledwie kilka zdań, to w obliczu bieżących wydarzeń, mają bardzo silny wydźwięk.
Wbrew pozorom książka jest napisana dość lekko, z dużą dozą dystansu, absurdu i czarnego humoru. Dzięki temu czyta się ją szybko i z niegasnącym zainteresowaniem. Prowadzi do wniosku, że każde dziecko, również niepełnosprawne, jest darem, który ubogaca rodziców, choć nie w taki sposób, jaki sobie wyobrażali.
Podsumowując, „Naftowa Wenus” jest całkiem udanym utworem, który mnie zaskoczył. Polecam serdecznie.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta w serwisie nakanapie.pl