Kiedy zaczęłam czytać "Maszyny takie jak ja" Iana McEwana, to zaraz miałam ten filmowy obraz w pamięci - który zresztą został nakręcony na podstawie opowiadania Isaaca Asimova, o którym autor wspomina, cytując jego Pierwsze Prawo Robotyki.
Akcja powieści toczy się w Wielkiej Brytanii, w latach 80. XX wieku, ale w kompletnie innej rzeczywistości. Wiele wydarzeń historycznych nie miało miejsca lub ich finał był kompletnie inny niż nam znany. Do tego technologia rozwija się o wiele szybciej niż faktycznie miało to miejsce. Internet jest już dawno w powszechnym użytku, a na rynek właśnie wypuszczono wysoko zaawansowaną technologicznie partię androidów, nazwanych po prostu Adamami i Ewami.
Charlie - główny bohater książki Iana McEwana chce kupić Ewę, jednak są one bardzo rozchwytywane, wobec tego przypada mu męski przedstawiciel partii sztucznych ludzi. Sam proces uruchamiania go, przypomina trochę obsługę jakiegokolwiek sprzętu elektronicznego - ładowanie, wgrywanie oprogramowania, dostosowywanie funkcji. Mężczyzna robi to wspólnie z ukochaną przez niego kobietą - Mirandą, będącą zresztą jego sąsiadką. Adam ma być dla nich dziwnym rodzajem pupila.
Od teraz żyją w przedziwnym trójkącie emocjonalno-cielesnym. Android się niebywale rozwija, zbiera dane, przetwarza i... nie potrafi kłamać.
Z czasem odkrywamy sekrety życia pary. Charlie lubi wieść niezbyt wymagające życie, raczej łatwe, lekkie i przyjemne, a Mirandę dręczą demony przeszłości. Dodatkowo los wiąże ich z pewnym bardzo młodym człowiekiem, który potrzebuje nie tylko pomocy, ale miłości, zrozumienia i poczucia bezpieczeństwa.
"Idealnie ukształtowany system moralny powinien być wolny od jakichkolwiek wpływów".
Tak, jak wspomniałam na początku myślałam, że będę miała do czynienia z historią o maszynie, która chciała zostać człowiekiem. A okazało się, że jest zgoła inaczej. To oczywiście mieszanka powieści science fiction, obyczajowej i romantycznej, ale też opowieść o moralności i... sumieniu?
O winie i karze? I o poczuciu odpowiedzialności? Czyli o tym, co tak naprawdę czyni z nas ludzi, a często jest bardzo przez nas wypaczone.
Wiemy nie od dziś, że kłamstwo jest złe, ale czy można je jakoś usprawiedliwić? Czy kiedy kłamstwo prowadzi do jakiejś wizji zadośćuczynienia jest wtedy dozwolone? Czy kara powinna być adekwatna do winy i czy zawsze da się znaleźć odpowiedni przelicznik?
Autor zauważa, jak bardzo jesteśmy dalecy od doskonałości, że nasze życie wymyka się nawet skomplikowanym rachunkom matematycznym.
Stworzona sztuczna inteligencja analizuje wszystko poprawnie i wysnuwa odpowiednie wnioski. Otwarcie mówi jakie powinno być właściwe postępowanie bohaterów, dobrze wie czym jest zemsta i jak działa wymiar sprawiedliwości. Dyktuje im protokół postępowania, by mogli zmazać swe winy, ale czy faktycznie tak powinni postąpić?
Ian McEwan porusza wiele aspektów - przemilczanie problemów, przemoc wobec kobiet i dzieci, ogrom zaniedbań i niedoskonałe działania różnych systemów od sprawiedliwości, po te związane z pomocą społeczną.
"Tymczasem sztuczny człowiek musiał zejść między nas, niedoskonałych i upadłych, i zadawać się z nami. Zmontowane w sterylnych fabrycznych warunkach ręce musiały się pobrudzić. Egzystowanie w moralnym ludzkim wymiarze oznaczało posiadanie ciała, głosu, wzoru zachowania, pamięci i pragnień, oznaczało doświadczanie konkretnych rzeczy i doznawanie bólu".
Odbieram postać Adama i pozostałych androidów, jako nasze sumienie - jego głos. Często doskonale wiemy jak powinniśmy postąpić, a robimy zgoła inaczej. Spychamy ten szept na dalszy plan, zamykamy w szafie, przysypujemy stertą jakichś zapomnianych rzeczy i staramy się przetrwać, aż ten głos ucichnie.
Z każdą przeczytaną stroną, ta powieść podobała mi się bardziej. Czytałam po jednym rozdziale i zastanawiałam się, czy właściwie ją rozumiem. Może zbyt mocno analizuję, tego nie wiem, ale na pewno długo jej nie zapomnę.
Okładka, która zdobi piękne wydanie powieści, zdaje się trochę nie pasować do tytułu i do opisu treści, ale kiedy zagłębimy się w to, co autor chciał przekazać, wtedy okazuje się, że lepsza być nie mogła.
CO CZYNI NAS LUDŹMI? TO, CO ROBIMY, CZY TO, JACY JESTEŚMY? CZY MASZYNA MOŻE ZROZUMIEĆ LUDZKIE SERCE? Wielka Brytania przegrała wojnę o Falklandy, Margaret Thatcher walczy z Tonym Bennem o władzę, a A...
CO CZYNI NAS LUDŹMI? TO, CO ROBIMY, CZY TO, JACY JESTEŚMY? CZY MASZYNA MOŻE ZROZUMIEĆ LUDZKIE SERCE? Wielka Brytania przegrała wojnę o Falklandy, Margaret Thatcher walczy z Tonym Bennem o władzę, a A...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @pod_lasem_czytane
Było ich dziewięcioro
Historia tragedii na Przełęczy Diatłowa nie jest mi tematem kompletnie obcym. Co jakiś czas wracam do niej myślami. "Przyciąga nas to, co dręczy nasze sumienie". Anna ...
"Lubiła kochankę męża. Nie miała jednak pojęcia, co stało się z jej ciałem." Tyle właśnie powinien wiedzieć o fabule czytelnik, który postanowił przeczytać "Krok...