Każdy autystyczny człowiek jest inny. W tym wypadku nie tylko dlatego, że różne mamy osobowości i temperamenty, ale przede wszystkim z uwagi na występowanie szerokiego spektrum autyzmu. Autystyk to osoba mniej lub bardziej wycofana, nie potrafiąca prawidłowo odczytać czyiś emocji, gestów, a nawet słów, które zinterpretuje dosłownie, a własne zachowanie będzie bazować na utartych schematach. To wszystko upośledza relacje społeczne. W przypadku Bena nawet trudno wyobrazić sobie, że kiedyś będzie potrafił funkcjonować w typowym dla nas środowisku. Ale są też autystycy, których rozwój pozwala na dość sprawne działanie, choć na własnych zasadach, przy ograniczeniach wynikających głównie z błędnie odczytywanych reakcji innych oraz schematycznego działania. Takie osoby czasem są uważane jedynie za gapiowate, z opóźnionym refleksem, do tego mocno introwertyczne, którym przypisuje się lekkie opóźnienie umysłowe, a przy bliższym poznaniu ukazuje się, że są autystyczne.
Lester napisał książkę na bazie własnych życiowych doświadczeń, jako ojciec autystycznego dziecka. Udziela głosu Benowi, który tutaj wypowiada się i za siebie, i za swego syna pogrążonego w swoim wewnętrznym świecie, nieco inaczej interpretującego znaki i słowa. Dziesięciolatek znacząco odbiega od rozwoju rówieśników. Bliżej mu do dwulatka wciąż noszącego pieluchy, rozrzucającego jedzenie, a przy tym potrafiącego łatwo wpaść w złość, okaleczać się i kierować swą agresywność również na innych. Chłopiec musi mieć zachowaną stałość opieki tak domowej, jak i szkolno-terapeutycznej, przy czym musi być właściwie stymulowany, by móc w końcu przyswoić podstawowe umiejętności i zyskać możliwość holistycznego rozwoju dzięki odpowiedniej placówce wychowawczej. Nie można się oszukiwać, że dom rodzinny, znane, bezpieczne środowisko podoła z takim zadaniem. Do tego potrzebna jest grupa doświadczonych na tym polu fachowców, którzy działają na co dzień w ścisłej kooperacji na rzecz dziecka z rożnym stopniem trudności.
Autor pokazuje codzienność rodziny obarczonej wychowaniem dziecka specjalnej troski i pewnie niejeden rodzic czytający treść "Ciszy" po jej lekturze odetchnie, że to nie na niego padło, że ma przywilej cieszyć się zarówno zdrowiem własnego potomka, jak i brakiem przykrych doświadczeń z systemem. Rodzic ma prawo myśleć poprzez uczucia i walczyć o to, co uważa za najbardziej efektywne dla rozwoju własnego dziecka, natomiast urzędnicy widząc dany przypadek chcą go jedynie zaszeregować w istniejącym układzie przy jak najmniejszym wydatkowaniu z środków publicznych. Jednakże książka nie jest jedynie historią walki rodziny o prawo do pełnego rozwoju chorego dziecka. Poza Jonahem i machiną, jaką rozpętali jego rodzice, jest też dziadek chłopca. On i wojenna przeszłość ciąży na nim przez całe życie jego i syna, Bena. Bardzo ciekawe jest takie ujęcie planu zdarzeń, gdzie każdy z nich ukazuje się nam jako pełnoprawna jednostka oraz poprzez więzi, jakie się między nimi zaczęły tworzyć w tym krótkim okresie. Relacje międzypokoleniowe są istotą każdego z nas. Nikt nie jest osobną wyspą, nawet w kontekście JJ, gdzie choroba powoduje społeczne wyalienowanie. Dziadek odkrywa fragmenty swego życia przed wnukiem, mimo iż ten nigdy mu nie odpowie, nie potwierdzi w żaden sposób, że rozumie. Przed synem tego nie potrafi, choć czas mu się kończy. Syn, nieudacznik, który niczego w życiu nie kończy, przegrywający bitwy tak na polu zawodowym, jak i jako mąż. Do tego ma się obawę, że zanim zadba o przyszłość własnego dziecka nałóg alkoholowy pochłonie go do reszty.
Wszystko w tej historii jest tak boleśnie prawdziwe, że trudno byłoby przejść bezrefleksyjnie, nie zastanawiając się nad rolą rodzica, poświęceniem, miłością człowieka do człowieka. To nie jest opowieść tylko o autyzmie i konsekwencjach jakie niesie dla najbliższych. To opowieść o więziach między bliskimi, o tym jak sobie okazujemy uczucia, o tym co mówimy, bądź o czym milczymy licząc, iż inni nas świetnie zrozumieją bez słów. Cisza dotyka w tym wypadku nie tylko zrozumiałych relacji Ben - Jonah, ale również stosunków Bena z własnym ojcem oraz Emmą. Dochodzi do takiego momentu, kiedy wszystko staje się w pełni zrozumiale odczytane, wypowiedziane co do słowa, a bohaterowie tej niezwykłej historii mogą iść dalej.