Wziąłem się wreszcie za biografię mojego ukochanego pisarza, książka to solidna, ale bez przepychu, niemniej sporo można się dowiedzieć.
Zaskakująco mało pisze Kaczorowski o dzieciństwie Hrabala spędzonym w Nymburku a opisanym w tak wielu jego książkach. Okazuje się, że miał dosyć napięte stosunki ze swoim przybranym ojcem – Frantiskiem, zarządcą browaru. Zaś prawdziwym wzorem dla niego był szalony stryj Pepin. Poza tym fatalnie się uczył, w gimnazjum powtarzał klasy. Za to dużo czytał, zwłaszcza filozofów, Schopenhauera i innych.
Pisze Kaczorowski sporo o ciężkim życiu Hrabala po wojnie. I tak ten absolwent prawa, znawca filozofii i sztuki, od 1949 r., aby uniknąć aresztowania, pracował fizycznie przez dwa lata w hucie w Kladnie gdzie niemal nie stracił życia w wypadku. Potem był przez wiele lat pakowaczem i ładowaczem w punkcie skupu makulatury, wreszcie koledzy literaci załatwili mu lżejszą pracę maszynisty w teatrze. Sporo w tym czasie pisał i obracał się w praskich kręgach literackich. Debiutował dopiero w 1962 r., w wieku 48 lat, od razu okrzyknięto go wielkim pisarzem, mógł wtedy wreszcie porzucić pracę fizyczną i całkowicie poświęcić się pisaniu. Bardzo szybko stał się wielką gwiazdą czeskiej literatury, zresztą zupełnie zasłużenie. Ale kłopoty go nie omijały, bo wciąż potykał się z cenzurą, a reżim czechosłowacki po 1969 r. był daleko bardziej opresyjny od naszego: Hrabal był objęty przez wiele lat całkowitym zakazem druku, na dodatek inwigilowała go bezpieka.
W 1975 r. nieopatrznie udzielił wywiadu komunistycznej gazecie, bo chciał, by go wydawano, od tego czasu przypięto mu łatkę kolaboranta, którym nie był. A gdy w 1986 r. odważył się opublikować 'Wesela w domu' w wydawnictwie emigracyjnym, to zaczęła go znów nękać bezpieka: „Od tej pory wezwania na przesłuchania, nachodzenie w nocy, szpiclowanie – wszystko to, czego tak bardzo Hrabal się obawiał, znów stało się jego codziennością.” Po upadku komuny wcale nie miał łatwiej, bo do końca życia był atakowany jako kolaborant.
W sumie wyłania się z książki obraz ciężkiego życia czeskiego mistrza. Narzuca się porównanie z naszymi pisarzami-dysydentami, choćby Konwickim, który zaraz po wojnie popierał komunę i był pieszczochem systemu, ale potem się zraził, wystąpił z partii w 1966 r., ale nadal był wydawany. W 1977 r. zaczął publikować w drugim obiegu, wydał tam m.in. 'Małą Apokalipsę', ale włos mu z głowy nie spadł, dalej go oficjalnie wydawano i hołubiono, prowadził wygodne życie literata. Kontrast z życiem Hrabala jest porażający.
Sporo pisze Kaczorowski o tym czy Hrabal popełnił samobójstwo, czy nie, dla mnie popełnił: wszyscy jego bliscy już odeszli, a czekało go powolne umieranie w męczarniach.
Irytuje to, że obficie cytując Hrabala, Kaczorowski nie podaje źródeł owych cytatów.
W sumie to solidna biografia, ale jak już wspomniałem, spodziewałem się czegoś więcej, może bezpodstawnie?