Najlepsze książki to te, do których napisania autor starannie się przygotowywał. Zoe Marriott zajęło to przeszło kilkanaście miesięcy, w trakcie których studiowała historię, kulturę, tradycje oraz obyczaje niegdyś panujące w Japonii. Efektem jej intensywnych i bardzo dokładnych badań jest rewelacyjna powieść "Cienie na księżycu", która niesamowicie oddaje japońskie klimaty z czasów feudalnych.
Kiedy pojawiła się dla mnie możliwość przeczytania tej powieści, powiedziałam sobie, że grzechem byłoby tego nie zrobić. Jestem na tyle zapaloną fanką Japonii, że sama również mam za sobą lekturę historii tego kraju, mitologii japońskiej oraz masy tekstów traktujących o kulturze Kraju Kwitnącej Wiśni. Każda książka, która choć minimalnie zahacza o tę tematykę, od razu trafia na moją listę must have. Nie inaczej było z "Cieniami na księżycu", które w mig wciągnęły mnie w swój piękny świat i porwały na kilka ekscytujących wieczorów. Książkę czytało mi się znakomicie i muszę przyznać, że jestem pod jej ogromnym wrażeniem.
Bohaterką powieści jest kilkunastoletnia Suzume, której życie przypomina pokręconą, a przez to znacznie ciekawszą, historię Kopciuszka. Ze względu na narrację pierwszoosobową mamy możliwość wnikliwej analizy emocji odczuwanych przez nastolatkę, dzięki czemu powieść jest bardziej wartościowa, a bohaterka bardziej realistyczna. W życiu młodej Suzume wartością nadrzędną jest prawda, choć wskutek wielu nieszczęśliwych wydarzeń dziewczyna zmuszona jest żyć w nieustannym kłamstwie. Zoe Marriott wielokrotnie podkreśla jednak znaczenie prawdy w codziennym życiu poprzez rozmaite metafory, które można odnaleźć w tekście. Suzume posiada pewną magiczną zdolność i za pomocą cienia potrafi tkać różne rzeczy. Dzięki iluzji potrafi, na przykład, ukryć swoje blizny na ramionach. Tym sposobem ludzie ich nie widzą. I w tym tkwi istota tego, co ma nam do przekazania autorka: ludzie wierzą tylko w to, co widzą. Jeśli czegoś nie widzą, oznacza to, że to nie istnieje. Jak więc udowodnić istnienie takich wartości jak miłość, przyjaźń, wiara? Nasza główna bohaterka odkrywa te uczucia, lecz przy okazji targają nią nienawiść do ojczyma i chęć pomszczenia rodziny. Wbrew pozorom, pod pierzynką powieści młodzieżowej można znaleźć w "Cieniach na księżycu" niebanalne, głębokie przesłanie. I chyba to mi się w tej książce podoba najbardziej.
Przygotowania autorki do napisania historii Suzume opłaciły się. Powieść aż kipi od japońskich klimatów, co cudownie wpływa na odbiór. Dla osoby zakochanej w Japonii stanowi to wisienkę na torcie, lecz ci, którzy nie znają kultury i historii tego kraju, nie muszą czuć się gorsi. Wszystko ukazano w jasny, przystępny sposób, że tak naprawdę czuje się na każdej stronie poświęcenie i zaangażowanie autorki w stworzenie tej pięknej historii. Ponadto Zoe Marriott zadbała o to, by sam język nie przyprawił czytelnika o palpitację serca, bo choć w tekście aż roi się od japońskich słów, to na końcu książki znaleźć można przydatny słowniczek, co przyjęłam z ogromną radością, bo uwielbiam uczyć się japońskiego. Całość pod względem językowym prezentuje się wyśmienicie, a korekta jak zwykle stanęła na wysokości zadania, o pięknym wydaniu powieści już nie wspominając. Na okładkę mogłabym patrzeć godzinami!
Bardzo mi się podobało delikatnie baśniowe nawiązanie do Kopciuszka i połączenie tego z magią cieni, którą władała Suzume. "Cienie na księżycu" zyskały dzięki temu na klimacie, przy okazji przypominając dawno zapomniane baśnie. Nie da się nie zauważyć, że autorka darzy je szczególnym sentymentem, co wcale nie jest takie złe, bo odświeżenie pamięci przyda się każdemu, kto sam kiedyś czytał te historie. Na pochwałę zasługuje również postać Suzume, którą polubiłam od samego początku, mimo że po drodze popełniła ona wiele błędów i była zaślepiona żądzą zemsty. Przypomina mi to jednak pewnego japońskiego bohatera z mangi Masashiego Kishimoto, co tylko sprawiło, że książka była mi jeszcze bliższa.
Nie sposób "Cieni na księżycu" nie pokochać. Jest to czarująca, magiczna opowieść o prawdzie, miłości, przyjaźni, zemście i odkupieniu. Wszystko zdaje się w tej książce mieć jakiś sens i znaczenie, a bogactwo odwołań do Kraju Kwitnącej Wiśni sprawiło, że lektura powieści była dla mnie niezwykle ekscytująca i edukująca. Zdecydowanie warto było sięgnąć po "Cienie na księżycu" i gorąco Wam polecam zrobienie tego samego. Nie pożałujecie. To jest jedna z tych książek, które dobrze jest mieć na półce.
Ocena: 6/6