Mimo kolejnych złych recenzji druga część „50 twarzy Greya” sprzedaje się błyskawicznie jak świeże bułeczki. Na czym więc polega fenomen trylogii stworzonej przez E. L. James? Co jest w niej takiego, że sięgają po nią nawet negatywnie nastawieni czytelnicy? I jakie jest moje stanowisko dotyczące intrygującego i pożądanego przez wszystkich Christiana Greya oraz jego tytułowej ciemniejszej strony?
Styl oraz język niestety pozostały na tym samym bardzo mizernym poziomie. I właśnie ten aspekt powoduje wiele złych opinii na temat całej serii. Czytelnicy nie skupiają się na samej fabule, na niezwykle ciekawej postaci Christiana Greya, lecz na słabym kunszcie literackim oraz również takowym tłumaczeniu. Zwroty typu „O Święty Barnabo” nie pojawiają się już tak często, chociaż jeszcze czasami przewijają się w tekście. Aczkolwiek według mnie na te niedociągnięcia warto przymknąć oko, aby całkowicie oddać się przyjemności jaką daje czytanie tejże lektury. Na pewno nie jest to książka niesamowicie ambitna czy o wysokim poziomie intelektualnym. Lecz czy zawsze trzeba sięgać po same mądre pozycje, nad którymi trzeba się porządnie skupić i wysilić swoje szare komórki? Czasami potrzebujemy odprężenia po ciężkim dniu, zapomnienia chociaż na chwilę o problemach z jakimi codziennie musimy się borykać. Pragniemy usiąść wygodnie w fotelu z filiżanką gorącej herbaty i oddać się błogiej lekturze, która nie wymaga od nas wysiłku, a daje mnóstwo zadowolenia. Książka opowiadająca historię Christiana Greya oraz Anastasie Steele spełnia wszystkie powyższe zadania, dlatego tak wielu czytelników, a w szczególności kobiet po nią sięga. Czyta się ją lekko i wybornie, kolejne strony upływają nam szybciej niż skazówki zegara. Ciężko oderwać się od lektury chociażby na moment. Nawet nie chcę wiedzieć iloma kobietom Grey nie dał w nocy spać. Jestem pewna, że jedyna na pewno nie byłam... ;)
Nie spodziewałam się, że druga część będzie lepsza od pierwszej, autorka już kolejny raz mile mnie zaskoczyła. Emocje i odczucia jakie wywołała w mnie „Ciemniejsza strona Greya” są nie do opisania. W głębi serca wiem, że wiele kobiet marzy o mężczyźnie jakim jest Christian. I nie chodzi mi tu o jego sadystyczną naturę, a o to jakim jest poza tym człowiekiem. A przyznać trzeba, że jest niepowtarzalny i wyjątkowy. Kiedy na okładce „50 twarzy Greya” przeczytałam, że „mężczyźni wiele zawdzięczają” tej książce byłam zdziwiona czego mogą się nauczyć od nadzianego oraz przystojnego, ale chorego psychicznie faceta, któremu rozkosz daje zadawanie bólu kobietom? Okazuje się jednak, że trzeba zajrzeć głęboko w jego wnętrze, aby lepiej go poznać. Odnajdziemy w nim wówczas wiele czułości, delikatności, a także miłości. I naprawdę inni mężczyźni mogą z niego brać przykład w jaki sposób potrafi okazać uczucie bliskiej sercu osobie.
Przymykając oko na językowe niedociągnięcia oraz tłumaczenie spędziłam dalszą fascynującą przygodę z Christianem Greyem, który pozbawia snu oraz stawia wysoką poprzeczkę innym osobnikom jego płci, a także z Anastasią Steele, jej podświadomością, a także wewnętrzną boginią ;) . Po pierwszej części główny bohater nie przekonał mnie w pełni do siebie, lecz nadrobił wszystko opowiadając o swojej ciemniejszej stronie. I przyznaję szczerze, że uwielbiam jego pięćdziesiąt odcieni szarości. Ale czy wy również dacie mu szansę, aby was oczarował zależy wyłącznie od was. Ja osobiście odpowiedziałabym mu tak samo jak Anastasia Steele. Jeżeli jesteście ciekawi co w tym momencie mam na mysli koniecznie sięgnijcie po „Ciemniejszą stronę Greya”. ;)