Michael Hesemann to historyk i publicysta. Jego zainteresowania to przede wszystkim historia kościoła. W 2013 roku Wydawnictwo M opublikowało jego książkę z 2007 r. Pozycja ta nosi tytuł „Ciemne postacie w historii kościoła”.
Książka rozprawia się z najczęściej powtarzanymi legendami związanymi z wiarą chrześcijańską. Pojawiają się tu tematy takie jak grób Jezusa, dodatkowe, niepublikowane ewangelie, czy ślub Chrystusa z Marią Magdaleną. Autor śledzi chronologicznie (wg historii chrześcijaństwa, nie odkryć) kolejne mity, demaskując ich nieprawdziwość. Przytaczając fragmenty książek, filmów, publikacji pokazuje, że jest to czysta fikcja literacka. Jego dowodem, najpoważniejszym i niezłamanym, jest Biblia. Michael Hesemann popiera też swoje rozważania historią i faktami zapisanymi na jej kartach. Mówi m.in. o lukach w historii, które wykorzystują autorzy książek i poszukiwacze sensacji. W tej pozycji odnajdziemy wiele tematów, które roztrząsano przez wieki, a tu są zabrane i w miarę jasno wyjaśnione.
Książka ta to nie prosta, lekka lektura. Ma wiele odwołań do historii i Biblii. Pojawiają się cytaty z Ewangelii, które autor zestawia z popkulturowymi fragmentami. Język jest jednak prosty, mimo to temat trudny. Autor chce jak najlepiej oddać swoje myśli. Tłumaczy, co jest czym, daje wiele dowodów. Widać, że chce przekonań czytelnika do swoich racji.
Potraktowanie tematu w sposób chronologiczny względem spraw chrześcijaństwa jest moim zdaniem dobrym zabiegiem. Jednak dopiero po uważnym zapoznaniu się z tematem zrozumiałam, że jest w tym opisanie jakaś metoda. Początkowo odnosiłam wrażenie, że autor podchodzi do niektórych spraw w różnych miejscach książki, przez co wydawało mi się to bardzo chaotycznie przedstawione. Jednak pod koniec książki zrozumiałam, że ma to sens.
Tematy poruszane w książce faktycznie są ciągle żywe w społeczeństwie. Rzekomy ślub Jezusa z Marią Magdaleną, sama jej postać, miejsce pochówku Chrystusa, kwestia jego boskości… To wszystko ciągle powraca w mediach i publikacjach. Autor tej pozycji odwołuje się zresztą do najpopularniejszych książek związanych z tymi legendami. Mocno obrywa się jednemu z moich ulubionych autorów – Danowi Brownowi. Niestety, odniosłam wrażenie, że Michael Hesemann kilka razy zaczynał kwestię „Kodu da Vinci” w ten sam sposób, od niemal identycznych zdań w nowych rozdziałach. Prawdopodobnie to jedynie mój wymysł.
To, do czego bym się przeczepiła jest pewnie dość błahe jeśli chodzi o odbiór książki, lecz mnie trochę drażniło. Zapisy takich nazw jak Biblia czy Stary Testament powinny być pisane kursywą. Co prawda tytuły książek były pisane w sposób odpowiedni, te jednak nazwy pominięto.
Wielkim plusem jest za to praca, jaką wykonała redakcja, przygotowując treść pod polskiego czytelnika. W przypisach znajdziemy informacje o książkach, które nie ukazały się na rynku polskim, lecz ich tytuły są tłumaczone, by łatwiej było nam zrozumieć, o co chodzi.
Ogólnie książka ta jest ciekawą pozycją. Myślę, że autorowi nie uda się zażegnać dalszych sensacji na tematy związane z religią chrześcijańską, jednak mimo to dobrze się spisał. Widać, że ma wiedzę i przekonanie o jej słuszności, a praca, jaką wykonał, jest godna podziwu.
Komu polecam? Jeśli kiedykolwiek słyszeliście o papieżycy Joannie, wiecie co to są ewangelie gnostyczne, zastanawiacie się, czy Piotr faktycznie był „Skałą” – tak książka jest dla was. Daje odpowiedzi i stawia nowe pytania. Nie macie pojęcia, o czym właśnie napisałam? Też powinniście zajrzeć. Wielu autorów korzysta z tych mitów, zatem wypada je znać. Nie mówię, że książka was przekona, jednak czyta ją się z zainteresowaniem, a temat z jakim zmaga się autor jest powszechnie roztrząsany na wiele sposobów po dziś dzień.