Dreszczowców z motywem porwania, przetrzymywania i zabijania w literaturze jest całe mnóstwo. Bohaterów, którzy są seryjnymi mordercami, ale obok tworzą także spokojne rodzinne życie również. Czy w takim razie da się stworzyć jeszcze coś nowego, zaskakującego, powodującego, że akcję śledzi się z zapartym tchem?
Aidan to mężczyzna, który z pozoru jest rodzinnym, przyjaźnie nastwionym do ludzi człowiekiem. Nikt jednak nie wie, że zabił już osiem kobiet, a dziewiąta czeka na swoją kolej w jego szopie. Niestety, plany zostają pokrzyżowane przez śmierć jego żony i jest zmuszony swoją przyszłą ofiarę przedstawić nastoletniej córce i z obiema się przeprowadzić.
Aidan jest święcie przekonany, że Rachel nie będzie próbowała uciekać po pięciu latach zamknięcia. Ale czy aby na pewno? Nie po takim czasie ofiary próbują jeszcze wszystkiego by odzyskać wolność.
Na horyzoncie pojawia się też inna kobieta. Emily, która zakochuje się w mężczyźnie nieświadoma niczego. Tylko czy uda mu się utrzymać wszystko w tajemnicy?
Książka jest napisana dość specyficznym językiem i przez cały czas miałam wrażenie, że autorka bardzo mocno inspirowała się tym, co już zostało kiedyś wydane. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że gdzieś już coś podobnego czytałam lub oglądałam film czy serial.
I choć napięcie jest budowane i siedzi się jak na szpilkach, to nie ma najmniejszego problemu z rzuceniem tej powieści w kąt i wrócenie po jakimś czasie, a to przy porządnym thrillerze miejsca mieć nie powinno.
Gdyby nie to, że nie jest przewidywalna, to spisałabym ją na straty, a tak mam z nią nie lada wyzwanie, bo z jednej strony to ciekawa opowieść, ale z drugiej między pomysłem, a wykonaniem chyba zmieniła się koncepcja i wyszedł z tego bardziej dramat niż dreszczowiec.
Wisienką na torcie są bohaterki, które jakby startowały w wyścigu, która będzie bardziej naiwna i głupiutka. A są to dorosłe kobiety. Ich zachowania nie da się zrozumieć i nawet przetrzymywanie jednej z nich w szopie przez pięć lat nie tłumaczy jej decyzji i zachowań.
A jesteście w stanie uwierzyć, że seryjny morderca nie został przez lata załapany, a wcale nie jest inteligentny, jak większość z nich? No durny po prostu jak but, zakładający, że jego ofiara została zmanipulowana tak, że nie będzie uciekać? Na jakiej podstawie? Gdzie jego ostrożność, wyrachowanie? Gdzie w ogóle krzta pomyślunku?
Zawiodłam się ogromnie na powieści, która miała być jednym z debiutów powalających na kolana, a okazała się zwyklaczkiem bez konkretnego researchu, bez grama oryginalności i z bohaterami, których nie da się zapamiętać z jakiegokolwiek powodu, są po prostu bezpłciowi.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Marginesy.