Daniel Suarez to programista i niezależny konsultant największych światowych firm - możemy przeczytać na odwrocie książki. "Demona" opublikował w 2006 roku własnym nakładem. Dopiero trzy lata później, po jego sukcesie w Internecie, kupiło go i wydało duże amerykańskie wydawnictwo.
Książka została sklasyfikowana jako tzw. technothriller i jest to jak najbardziej uzasadnione. Ja jednak bardzo chciałabym wierzyć, że w jakimś sensie można ją też zaliczyć do półki z science fiction. Zaraz dojdę do tego, dlaczego. Najpierw jednak kilka słów o fabule.
Geniusz komputerowy, twórca wielu gier online - Matthew Sobol, umiera na raka mózgu. Wcześniej jednak przygotowuje perfekcyjny plan zburzenia dotychczasowego porządku na świecie. Program "Demon" od chwili jego śmierci zaczyna przesyłać informacje, przelewać pieniądze, a nawet zabijać. Staje się coraz potężniejszy. Sierżant Peter Sebeck i kilka innych osób podejmuje walkę z niewidzialnym wrogiem.
Napisałam, że chciałabym, aby "Demona" można było zaliczyć do SF, bo ta książka bardzo mnie przestraszyła. Zaczęłam sobie wyobrażać, co by było gdyby... Czy to co Suarez opisał mogłoby się nam zdarzyć naprawdę? Czy to już ten czas? Czy powinniśmy bać się komputerów? Czy zagłada grozi nam właśnie z ich strony?
Książka napisana jest ciężkim (przynajmniej dla mnie) językiem. Mimo, że autor stara się tłumaczyć czytelnikowi trudniejsze zagadnienia, to nie za bardzo mu to wychodzi. Pewną trudność sprawia też nadążenie za akcją - ja niemal od początku do samego końca miałam z tym problem. Zapewne było to w jakimś stopniu związane właśnie z użyciem specjalistycznego słownictwa.
Na pewno mogę napisać jedno - z taką książką nie spotkałam się jeszcze nigdy. Nie wiem czy to zaleta, czy może wada, ale jest to lektura, w mojej opinii, dosyć oryginalna. Przyznam się, że bardzo lubię filmy katastroficzne, ale nie jestem pewna czy polubię też takie książki.
Mnie osobiście ta konkretna pozycja nie przypadła do gustu. Nie wciągnęła mnie, zapewne dlatego, że nie do końca wiedziałam o co w niej chodzi. Miałam wrażenie, że wątki zaczynają się i nie kończą. W 2010 roku została wydana kontynuacja "Demona". Jeszcze nie zdecydowałam, czy chcę wiedzieć "co było dalej".
Myślę, że jest to lektura, mimo wszystko, głównie dla komputerowców, a przynajmniej dla osób, które nie omijają gier komputerowych szerokim łukiem i które same potrafią zadbać o swój komputer. Może polecę ją bratu, bo to właśnie on zajmuje się moim laptopem. Ja sama potrafię jedynie włączyć go, skorzystać z niego i wyłączyć :) Pewnie stąd moja niezbyt pochlebna opinia.