Do Rosewood wrócił Tony Cavanaugh, brat Jenny. TEJ Jenny, o której wspominało się w Kłamczuchach. Jego powrót wprowadza zamęt w miasteczku, szczególnie w życiu Arii, Emily, Hanny i Spencer. W sprawie morderstwa Alison nie pojawia się żaden nowy trop, dziewczyny wciąż prześladowane są wiadomościami od tajemniczego A. oraz kolejnymi kłopotami. Czy wreszcie poznamy tożsamość mordercy? A może nieznany szantażysta uchyli rąbka tajemnicy i naprowadzi nas na trop swojej tożsamości?
Nic z tych rzeczy! Sara Shepard nie ma zamiaru w najbliższym czasie kończyć swojej serii. Serwuje czytelnikowi kolejną porcję problemów nastoletnich kłamczuszek, niegdyś najlepszych przyjaciółek. Rozpoczęte w pierwszym tomie wątki (romans ojca Arii, czarnoskóra przyjaciółka Emily, rodzinne niesnaski i kompleksy Hanny oraz romans z chłopakiem siostry Spencer) są ciekawie kontynuowane. Powiem więcej, autorka wprowadza jeszcze kilka innych elementów. Głównie romansowych, przez co seria zaczyna przypominać znaną Modę na sukces: przy nieuważnej lekturze można pogubić się, która bohaterka z kim chodzi, z kim chodziła i komu jest to nie w smak.
Miłość miłością, sekrety sekretami, ale od czego mamy niezawodnego A.? Nie liczcie na to, że szybko rozgryziecie jego/jej tożsamość - mimo wielu "jednoznacznych" przesłanek. Dzięki niemu/niej czytelnik się nie nudzi, przesyłane przez niego/nią wiadomości wzbudzają dreszczyk emocji. Wprowadzają atmosferę zagrożenia. Niepewności. A. w Bez skazy nie tylko wie i widzi wszystko, ale zaczyna im grozić. I spełniać groźby. Oj, nie chciałabym znaleźć się na miejscu szantażowanych bohaterek (skoro nawet siedząc w fotelu miałam ciarki...).
Historie Arii, Emily, Hanny i Spencer prowadzone są równolegle, ale w sposób niezależny. Dopiero pod koniec, tak jak w Kłamczuchach, bohaterki jednoczą się, trochę jak za dawnych lat. Samo zakończenie zostawia nas z mnóstwem pytań (nie poznaliśmy właściwie żadnych odpowiedzi, a kolejne wątki stawiają kolejne niewiadome), a epilog pisany z perspektywy A.... tylko zaostrza apetyt na kolejną część sagi.
Styl pisania autorki nie uległ zmianie. Wciąż stosuje język potoczny, bohaterowie używają slangu, czasami coś brzydko powiedzą. Opisy są raczej pobieżne, choć stosunkowo dużą uwagę przywiązuje się do wyglądu postaci (szczególnie ich garderoby). Pani Shepard w tym tomie wprowadziła nieco więcej erotyki, ale spokojnie - szczegółowych scen seksu nie ma.
Podsumowując, Bez skazy to wciągające czytadło dla młodzieży (raczej płci żeńskiej). Znajdziecie w nim miłość, ciekawą intrygę, mroczną tajemnicę i przede wszystkim mnóstwo typowych nastoletnich problemów. Trochę szkoda, że konstrukcja tego tomu jest niemal taka sama jak części pierwszej (pełne problemów, niezależne historie bohaterek, na koniec "połączenie"), niemniej czyta się przyjemnie. Na pewno sięgnę po kolejne woluminy, do czego i Was zachęcam. W tym szaleństwie - jak wierzę - tkwi jakaś metoda...
POLECAM: nastolatkom szukającym fajnego i lekkiego połączenia horrorku i romansu