Francja to pod względem literatury kraj, który może pochwalić się ogromną ilością utalentowanych pisarzy, którzy mają świeże, różniące się od innych pomysły, a co mnie urzeka najbardziej, potrafią wpleść w powieści lekkie trochę filozofii, dzięki czemu nie są one banalnymi romansidłami, lecz mądrymi i piekielnymi historiami, które zostają w człowieku trochę dłużej niż do następnej lektury. Jest jednak kraj, który dla mnie przewyższa nawet Francję, są to Włochy. Uwielbiam ich pisarzy i literaturę, zwłaszcza na wakacje. Żaden inny kraj na świecie nie tworzy w powieściach takiego klimatu jak włoskie krajobrazy, jedzenie i mieszkańcy. Tak też było w książce z dzisiejszej recenzji.
"Chwila szczęścia" to historia trudna do opisania w zaledwie paru słowach i to jeszcze takich, które nie zdradzą za dużo. Głównymi bohaterami są Nico i Gruby, choć wiele osób powiedziałoby, że raczej Nico i Alessia. Ja jednak uważam, ze dziewczyna była jedynie tłem dla wątku uczuciowego mężczyzny, pozwalała ukazać jego prawdziwe emocje i w moim odczuciu bardzo dobrze, że autor nie postanowił nadać jej więcej roli, bo zdecydowanie nie polubiłam jej postaci. Nico od dłuższego czasu był związany z Alessią i choć wydawało mu się, że jest to miłość jego życia i to z nią się zestarzeje, pewnego dnia ona odchodzi bez słowa wyjaśnienia, co sprawia, że życie Nico staje w miejscu. Wszystko staje się nieważne, inne, bezsensowne, a on sam we wszystkim i wszystkich widzi dawną ukochaną. Jednocześnie coraz częściej zauważa, że wiele ich dzieliło, mieli inne poglądy na wiele spraw i przede wszystkim przy niej mężczyzna nie był w pełni sobą. Nawet jego przyjaciele, choć nieokrzesani i nieco burżuazyjni, zostali odrzuceni przez nią, a Nico postawiony w niezręcznej sytuacji między młotem, a kowadłem. Ich związek był dosyć spójny, jednak Alessia nigdy nie poznała uczuć Nico, który nie potrafił wyznać jej miłości. Kiedy więc po rozstaniu z nią popada w apatię, jego najlepszy przyjaciel Gruby, próbuje przywrócić go do życia. To właśnie dzięki niemu obaj poznają dwie piękne polki, Annę i Paulinę, które od razu zawracają im w głowie. Dla obu jest to szansa na nowe życie i stabilizację, a co ważniejsze na prawdziwą miłość. Oczywiście najpierw muszą poradzić sobie z własnymi problemami i odkryć czego naprawdę chcą w życiu.
"Chwila szczęścia" już po paru stronach przypomniała mi innego autora, Foenkinosa, francuza. Obu cechuje niezwykła atmosfera w książkach, przesłanie widoczne w każdym wersie, a jednocześnie nie rzucające się w oczy. Historia Nico i Alessi nie ma zbyt wielkich zwrotów akcji, właściwie w ich układzie nie zmienia się prawie nic. Moim zdaniem więcej tu było skupienia się na osobie głównego bohatera. Razem z nim poznałam szczegóły jego związku, przeżywałam radości i kłótnie, autor postanowił oprzeć fabułę głównie na emocjonalności, co było świetną decyzją i wyszło bardzo dobrze. Powieść czytało się naprawdę lekko, już dawno nie miałam do czynienia z czymś napawającym takim spokojem i optymizmem. Mimo ciężkich doświadczeń, bohater świetnie sobie poradził i przy okazji dał mi do myślenia. Uważam, że jest to naprawdę inteligentna książka, która nie dość, że czegoś uczy, to jeszcze pozwala spędzić naprawdę przyjemny czas. Wiele opisów przepięknych krajobrazów i zabytków Włoch, a także szczegółowo rozpisane menu bohaterów i wygląd potraw sprawiały, że właściwie od razu chciało się udać na długą wycieczkę do tego kraju. Chyba właśnie ta niezwykła architektura i radość życia tego miejsca powoduje, że tak bardzo ceni się i kocha powieści włoskie na całym świecie.
Mimo to muszę choćby napomknąć o jednej wadzie, która niestety raziła mnie dosyć często i nie pozwoliła mi dać najwyższej noty. Pisarz obdarzył Grubego dosyć obscenicznym charakterem, co powodowało mnóstwo przekleństw i zachowań, które psuły mi wiele scen. Z jednej strony było to bardzo naturalne dla tego bohatera, z drugiej jakoś nie mogłam tego zaakceptować. Mimo to "Chwila szczęścia" to naprawdę warta polecenia i przeczytania lektura, do czego gorąco zachęcam.