Christo Stoiczkow jest zapamiętany z dwóch rzeczy - świetnej kariery i życia bez zahamowań. Bułgar, jak sam przyznaje, chce przekazać w książce całą prawdę o sobie i całej swojej karierze. Jednak ta autobiografia sięga dalej, niż tematy związane z piłką nożną. Mamy tutaj przede wszystkim wiele ciekawych opisów Bułgarii. Tego, jak wygląda tam władza, życie i wszystko inne. Momentami więc, ma się wrażenie, że czyta się książkę o bałkańskim kraju, a nie biografię najlepszego piłkarza w historii tego właśnie miejsca. Czy czyta się to przyjemnie? Do pewnego momentu. Biografia Stoiczkowa ciekawiła mnie przez pierwsze 150/200 stron. Jednak im dalej, tym gorzej. Czułem zdecydowaną monotonię, gdyż wciąż przewijały się te same tematy. Połączenie piłki nożnej i polityki - tak mogę podsumować tą książkę. Christo bardzo rozciąga tematy związane ze swoją grą w Barcelonie. Wiele z faktów wspomnianych w książce można by spokojnie pominąć. Przynajmniej według mnie, te fakty z życia Bułgara, nie były aż tak istotne, aby przelewać je na papier. Zrozumiałe dla mnie jest też to, że urodzony w Płowdiwie piłkarz jest znany przede wszystkim z gry w "Dumie Katalonii", jednak brakuje mi trochę anegdotek z jego gry w Japonii i USA. To, co działo się w Barcelonie, znamy często bardzo dobrze z mediów. Ostatnie 5 lat kariery Stoiczkowa były już jednak dla dziennikarzy mniej istotne, gdyż laureat Złotej Piłki z 1994 roku, był już u schyłku kariery. Ale nie można mieć wszystkiego... Książka już i tak była długa i momentami rozwleczona.
Podsumowując, czy polecam ten tytuł? W sumie tak. Choć moje oczekiwania były większe, gdyż wydawnictwo prowadziło dużą kampanię medialną, nie zawiodłem się w pełni. Przelane na papier historie, do pewnego momentu czytałem z dużym zaciekawieniem i choćby przez pryzmat tego, mogę kogoś zachęcić. Jednak jeśli są tutaj osoby, które chcą czytać najlepsze tytuły, tą autobiografię można sobie odpuścić. Nie będzie to strata tak wielka, jak choćby w przypadku biografii Zlatana Ibrahimovica czy Roberta Enke.