Joanna Szarańska "Choinka cała w śniegu".
Co to była za piękna przygoda! Aż łezka się w oku kręci, że to już koniec... mało mi, oj mało! Idealna pozycja świąteczna. Całą trylogię pokochałam! I co roku w okresie przedświątecznym będę do niej z czystą przyjemnością wracać!
Na ulicy Weissa znów nadeszły święta. Mieszkańcy bloku zajęci są swoimi sprawami i problemami. Nie mają czasu szykować spotkania sąsiedzkiego... A jednak okoliczności sprawiają, że znów stają ramię w ramię! W dobroci, zmobilizowaniu. To, co było uśpione, wychodzi na światło dzienne. I znów rodzi się przyjaźń i miłość.
Ukochałam sobie Panią Michalską. Jej postać skradła me serce i już w nim pozostanie. Pani Michalska, kobieta starsza, po przejściach. Podchodzaca do wszystkiego na luzie, ale i z odpowiedzialnością, a także swoim charakterem, który dla większości jest... dość dziwny. Dla mnie to kobieta pełna dobroci, pięknego serca. Ale i twardej postawy. Uwielbiam, uwielbiam ją!
Zuzanna i Kajetan. Para ludzi, którzy potrafią rozweselić do łez. Zwłaszcza Kajtek. Jego perypetie są tak zwariowane, że ciężko nie zanosić się opętańczym smiechem. Zuzanna natomiast trochę mnie zaczęła irytować. Ale idealnie pokazany moment, gdy człowiek potrafi wszystko zaprzepaścić i zatracić się w sobie i w świecie, gdy do rąk wpadnie mu nowość. W przypadku Zuzanny to instagram i fotografowanie. Nic w tym złego by nie było, gdyby nie fakt, iż rzeczywistość tymczasowo przestała mieć dla niej znaczenie. Liczyły się tylko wyzwania na instagramie. Na szczęście Zuza przejrzała na oczy, z czego bardzo się ucieszyłam.
Marzena, Maciek i Stasia. A no i Staś. Fajna rodzinka! Idealnie pokazane zatracenie w macierzyństwie. Marzena przez długi czas nie chciała pogodzić się z faktem, że Maciek może jej pomóc w opiece nad Stasiem. Wyrzucała sobie przez wspomnienia z córką że tym razem nie przepadną jej żadne ważne sprawy związane z dorastaniem synka. Na szczęście i ona przejrzała na oczy. Zajmując się tylko synem zaniedbała relacje z córką. Stasia to bardzo mądra dziewczynka. Ale jak każde dziecko, potrzebuje i miłości i zainteresowania. Bardzo im wszystkim kibicowałam!
Mama Kwiatek. Ona zawsze będzie mi działa na nerwy, podobnie jak Waldemar. Chociaż Waldek pod koniec swoją postawą sprawił, że szczękę zbierałam z podłogi! Brawo! I w końcu Monika, postanowiła całkiem postawić się swojej teściowej. Mimo tylu łez, żalów, które przeżyła przez nią. Potrafiła w bardzo kulturalny sposób pokazać swoją przewagę. I fakt, że to ona kieruje swoim życiem i domem.
Anna. Znalazła miłość po chorym związku z Waldemarem. Ale też przeżywa rozterki. Życie w ubóstwie, brak cennej samooceny, brak wiary we własne możliwości, bardzo jej zalazł za skórę. Brak poczucia przynależności. Fajnie, że w końcu przełamała się i zaakceptowała swoją osobę. Bo to, że nie zna się na markowych ubraniach, czy drogich perfumach nie znaczy, że jest złą osobą!
Stella i Krzyś. Krzysia poznajemy w poprzedniej części. W tej jego postać jest bardziej rozwinięta. Młody chłopiec, który stracił matkę, a teraz stracił i babcię. Chociaż babcia gdzieś jest i czeka na niego. To właśnie chęć odnalezienia jej sprawia, że mieszkańcy ulicy Weissa angażują się i znów są razem. Miłość rodziny jest najpiękniejsza i najważniejsza...
Kalina. Och moja Kalina hehe. Dobrze, że znów mogłam poczytać o jej niezwykłej sprawie. Kalina ma charakterek. Hrabinka od siedmiu boleści. Uwielbiam ją. Właśnie za charakter. Za jej dobre serce. Życie pełne przygód. Za teksty, które można powielać w życiu. I za jej relacje z innymi. Fantastycznie się o niej czyta. Potrafi rozbawić do łez. Ale potrafi też wzruszyć.
Jestem pod wrażeniem całej powieści. Choinka na śniegu to ukoronawanie świątecznej atmosfery. Czytając czuje sie magię Świąt! Przeżywa się losy bohaterów. Jednoczy się z nimi, bo historie są po prostu ludzkie, normalne i życiowe. A to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Naprawdę źle się czuję, gdy dociera do mnie, że to koniec tej przygody. Ale co roku będę wracać do trylogii. Co roku, przed Świętami. Żeby przypomnieć sobie perypetie mieszkańców. A także by przypomnieć sobie, że Święta to czas dobroci. I jednak tych małych cudów. W dzisiejszym świecie, gdzie święta napędzane są reklamami dekoracji, drogich zabawek itd, potrzebuję oderwać się od marketingu. I przywołać prawdziwą magię Świąt. Z trylogią CZTERY PŁATKI ŚNIEGU mogę to zrobić. I to z przyjemnością!
Polecam każdemu! I zawsze!