"Można dużo wiedzieć o sobie, ale to nie pomaga uwolnić się od demonów przeszłości".
Któż z nas nie słyszał dość pogardliwego określenia "Warszawka". Określenia, które jak zdążyłam się zorientować, bywa różnorodnie interpretowane, zazwyczaj jednak z negatywnym wydźwiękiem. Synonimem tego słowa może być właśnie tytuł powieści Dominika W. Rettingera. Elita to bowiem element na podstawie którego autor zbudował całą fabułę swojej, dość prześmiewczej książki. Przyznam, że jej wymiar trochę mnie zaskoczył.
Dominik W. Rettinger to polski scenarzysta, będący autorem scenariuszy filmowych. Jego dorobek to zarówno filmy pełnometrażowe, jak i seriale emitowane w telewizji. Jest autorem scenariusza do serialu "Ekipa" Agnieszki Holland, "Układ Warszawski" Kasi Adamik czy "Głęboka woda" Magdaleny Łazarkiewicz. Filmy fabularne przy których również można spotkać jego nazwisko to "Milion dolarów" Janusza Kondratiuka oraz "Kamienie na szaniec" Roberta Glińskiego. Debiutem literackim autora była powieść "Brainman".
Ewa to samotna matka wychowująca córkę nastolatkę, a do tego malarka, mieszkająca w Konstancinie pod Warszawą. Bohaterka kocha konie, dlatego często odwiedza zaprzyjaźnioną stajnię. Pewnego dnia, Ewa staje się świadkiem morderstwa dokonanego w stajni, przy czym uciekając, bierze udział w wypadku tracąc przy okazji pamięć z tego feralnego dnia. Bohaterka nie zdając sobie do końca sprawy ze swojego położenia, wplątuje się w aferę kryminalną. Jej brat, dziennikarz śledczy, a także trzy snobistyczne przyjaciółki będące żonami biznesmenów oraz poznany niemiecki arystokrata - nie pozwolą Ewie zostawić sprawy własnemu biegowi. Bohaterka nie wie jednak, komu może tak naprawdę zaufać.
"Elita" to kryminał z widoczną warstwą czarnego humoru i ironii, które wyzierają podczas wartkiej akcji, jaką zafundował nam autor. Środki te są w tym przypadku jak najbardziej uzasadnione, gdyż temat życia warszawskich elit, dobrze się z nimi komponuje, tworząc prześmieszny i zarazem prawdziwy obraz tego świata, niedostępnego dla zwykłego zjadacza chleba. Komizm sytuacyjny znajdziecie w wielu elementach, które składają się na fabułę, w tym między innymi w opisach luksusowego życia pod postacią wielkich rezydencji zlokalizowanych w Konstancinie pod Warszawą, przepychu, widocznego snobizmu czy próżności żon milionerów. To płaszczyzna obnażająca największe przywary tego środowiska, która poprzez odpowiednie zabarwienie językowe zastosowane przez autora, zyskuje niewątpliwie na wartości. Wszelkie afery, układy i powiązania polityczne odbijają się w tej powieści niczym w lustrze, przyjmując charakter parodii. I w głównej mierze dla tej płaszczyzny nie uważam swojego czasu spędzonego przy tej lekturze za stracony.
Przyznam, że czytając opis powieści na okładce, spodziewałam się pełnokrwistej sensacji w połączeniu z elementami kryminału. I początek książki właśnie w takim kierunku zmierzał. Jednak dalsze strony upewniały mnie w przekonaniu, że dzieło Dominika W. Rettingera to powieść, w której tajemnica postaci mordercy jest jedynie tłem do ukazania w nieco krzywym zwierciadle, świata warszawskiej elity. Do tego wszystkiego doszło rozczarowanie zakończeniem, które okazało się mocno przewidywalne i nieco banalne. Mocnym akcentem "Elity" jest natomiast kreacja trzech przyjaciółek Ewy, które całe swoje życie spędzają na zakupach i pogaduchach. Kobiet, które nie znają kompletnie prawdziwego życia, jakie toczy się poza granicami Konstancina. Wielu czytelników taka poza może drażnić, we mnie natomiast wywoływała salwy śmiechu ze względu na widoczną parodię takich snobistycznych postaw.
Jeśli interesuje Was świat bogaczy należących do elity, bogaczy, dla których każdy dzień to walka o układy, intratne interesy, a także czasami przestępstwa, książka powinna się Wam spodobać. Nie oczekujcie jednak, że otrzymacie pełnokrwistą powieść sensacyjno-kryminalną, gdyż takowa na pewno nie jest. "Elita" okazała się ciekawym czytadłem, ale czytadłem, które na długo nie zagości w mojej pamięci.