Niedawno na księgarskich regałach pojawił się nowy cykl książek dla młodzieży, obejmujący zarówno temat wampiryzmu, jak i wilkołactwa. „Zew nocy”, bowiem tak nazywa się owa seria, składa się z dziewięciu pozycji, w których poznajemy przygody pięknej i roztargnionej Riley Jenson, która pracuje w Departamencie Innych Ras. Wczoraj recenzowałam „Wschodzący księżyc”, gdzie główna bohaterka musiała wyjaśnić kilka tajemnic. „Całujący grzech” to kontynuacja jej działań, w których można odnaleźć szaleństwo, zawrotną akcję i multum niespodzianek…
Życie Riley Jenson nie należy do spokojnych, a ona sama nie jest cichą i poukładaną sekretarką, o czym nieraz mogły przekonać się współpracujące z nią osoby. Częste romanse, zwariowany tryb życia oraz pożądanie powodują, że jej świat tętni niebezpieczeństwami, z którymi rudowłosa doskonale sobie radzi. Jednak, kiedy budzi się naga i cała we krwi w nieznanym miejscu, wie jedynie tyle, że powinna jak najszybciej uciec z terytorium, na którym się znalazła. Próbując przypomnieć sobie ostatnie dni, widzi jedynie pustkę, co jeszcze bardziej upewnia ją w fakcie, że stała się ofiarą. Uciekając natrafia na przetrzymanego w laboratorium zmiennokształtnego Kade’ego, który staje się jej towarzyszem. Po ucieczce, udaje jej się skontaktować z Departamentem Innych Ras, dzięki czemu zostaje uratowana. Riley jednak pragnie rozwiązać kolejną zagadkę, która prawdopodobnie powiązana jest z jej genami, bowiem rodzicami kobiety byli wilkołak i wampir, co czyni ją wyjątkową. Sekretarka ponownie zostaje wplątana w śledztwo, podczas którego ciężko odróżnić, kto jest przyjacielem a kto wrogiem. Otoczona przez zakochanych kochanków musi na każdym kroku uważać na czyhające niebezpieczeństwa.
Gdybym miała porównywać „Całujący grzech” do „Wschodzącego księżyca” to śmiało mogę powiedzieć, iż kontynuacja przygód Riley jest nieco lepszą pozycją od pierwszej części tego cyklu. W recenzowanej przeze mnie powieści można wyczuć nieco więcej swobody i pewności siebie ze strony autorki, która pokazała, że najtrudniejsze są początki. Lektura napisana jest prostym i przyjemnym stylem, dzięki czemu z przyjemnością śledziłam kolejne działania Riley w świecie, gdzie praktycznie wszystko było możliwe. Keri Arthur we wspaniały sposób kontynuowała przygody głównej bohaterki, która pozostała tą samą postacią, którą polubiłam już na samym początku – szaloną, roztargnioną, wiecznie zaintrygowaną, ale też i stanowczą, altruistyczną oraz mającą realistyczne poglądy. Pisarka znacznie podkreśliła swój kunszt i wprowadziła kilka ciekawych nowych wątków, o którym czytałam z prawdziwą fascynacją. Przyznam, że cała powieść utrzymana została w tajemniczym stylu, a rozwiązanie kilku ważnych spraw poznajemy dopiero na samym końcu tego utworu. Pani Arthur nie pozwala nam się nudzić, ponieważ życie Riley i jej przyjaciół tętni wiecznymi niebezpieczeństwami. Niespodziewane zawroty akcji, intrygi, o których wiedzą tylko nieliczni, i fałszywość ze strony znajomych rudowłosej prowadzą do tego, iż naprawdę trudno oderwać się od tej książki. Fakt, iż strony same uciekają pomiędzy palcami sprawia, że ponad 400-stronicowa lektura staje się powieścią, którą można przeczytać praktycznie w jeden dzień. Dialogi pomiędzy bohaterami nieraz spowodowały uśmiech na mojej warzy, lecz zdarzały się również i takie, które wprowadzały pewnego rodzaju stan nerwowy. Pomysłowość Keri Arthur do osobowości samej rudowłosej, ale też i otaczających ją spraw, jest naprawdę wyjątkowa i widać, że wszystko zostało dokładnie przemyślane i zaplanowane.
Niewątpliwie, wisienką na torcie można byłoby nazwać zakończenie „Całującego grzechu”. Czytając obydwie części, składające się na „Zew nocy”, polubiłam wszystkich bohaterów, nawet tych o złych intencjach, i przyznam, że nawet w recenzowanej przeze mnie pozycji brakowało mi Talona, który został aresztowany we „Wschodzącym księżycu”. Jego działania były jednak na pewien sposób kontynuowane, co źle wpływało na życie Riley. Pod koniec tejże lektury doszło do smutnego pożegnania z jedną z postaci, którą pomimo wszystko bardzo polubiłam. Zdziwiłam się bardzo, gdy wydarzenia potoczyły się w tak zaskakującym kierunku, jednak na pewno na tym właśnie polega cała magia tego utworu – wieczne niespodzianki. Cały czas również byłam ciekawa, czy Riley będzie w stanie zajść w ciążę, bowiem o ile wilkołaki mogą mieć potomstwo to niestety wampiry już nie. Na tym etapie również toczyła się dramatyczna walka, gdyż Riley o wiele bardziej ceniła swą wilczą naturę.
Ponownie zakochałam się w okładce, choć przyznam, że ilustracja na „Wschodzącym księżycu” miała większą głębię. „Całujący grzech” to wspaniała powieść dla nieco starszej młodzieży, ponieważ występuje w niej wiele wątków erotycznych, co na pewno nie wszystkim czytelnikom przypadnie do gustu. Osobiście bardzo polubiłam postać Riley i nie mogę doczekać się dalszej części jej przygód.