Rachel Hauck to autorka, którą poznałam za sprawą książki "Suknia ślubna". Była to moja pierwsza lektura tej pisarki i po jej przeczytaniu, od razu wiedziałam, że na pewno nie ostatnia. Jej styl jest niebywale lekki, ale jednocześnie bardzo się wyróżnia tym, że nie ma w jej książkach wulgaryzmów, ani zbędnych zapychaczy stron, język jest niezwykle prosty i potoczny, ale jednocześnie bardzo kulturalny i elegancki. Potrafi stworzyć atmosferę, co jest naprawdę rzadką cechą dzisiejszych pisarzy. Myślę, że aby zrozumieć to, trzeba przeczytać choć jedną jej książkę, bo nie da się tego opisać.
"Był sobie książę" to piękna powieść, która przypomina mi baśnie i bajki Disney'a. To niezwykła historia przeciętnej dziewczyny i księcia, którzy zakochują się w sobie, lecz nie mogą być razem, w dodatku on ma zaręczyć się z wielką damą Lady Ginevrą.
Historia dzieje się współcześnie. Susanna jest architektką krajobrazu, ale w małym miasteczku jej zawód jest nieadekwatny do zasobów mieszkańców. Dlatego też dorywczo pracuje w barze rodziców, a poza pracą marzy o ślubie spacerując po ukochanej plaży. Jest zaręczona od dwunastu lat z Adamem, żołnierzem, który w końcu decyduje się na powrót do domu, by osiąść na stałym lądzie. Jednak ich spotkanie na plaży nie przebiega tak, jak zaplanowała architektka. Adam zakańcza ich związek, tłumacząc jej, iż oboje są ze sobą z przyzwyczajenia, a nie miłości. Początkowo zdradzona i rozżalona Suzanna, w końcu zdaje sobie sprawę, że mężczyzna ma rację, a ona trzymała się jedynie wyobrażeń i bała się nie samego rozstania, lecz tego, że jej plany legły w gruzach. Jest to kobieta poukładana, która całe życie nie pozwalała sobie na spontaniczność i okazywanie uczuć. Kiedy pewnego dnia łapie kapcia jadąc autem, zatrzymuje się przy niej podejrzany typ. Szczęśliwie jednak obok przejeżdża Nathaniel, książę, który przegania go i odkrywając, że Suz nie ma pojęcia o jego osobie, przedstawia się kobiecie jako Nate. Między nimi od razu rodzi się przyjaźń. Jednak pech sprawia, że kobieta dowiaduje się o tożsamości Nate'a. Czuje się oszukana, jednak wybacza mu. Mimo to, muszą się rozstać, a mężczyzna powraca do Anglii, do swego królestwa, by przejąć w nim władzę po swym zmarłym ojcu. Nie zapomina jednak o kobiecie i odmawia poślubienia Ginevry. Wtedy też jego matka i brat, wysyłają zaproszenie na koronację Nathaniela dla Susanny, by książę sam się przekonał, jak bardzo kobieta nie pasuje do królestwa i wyższych sfer. On jednak ma odmienne zdanie...
Nie będę zdradzać niczego więcej, bo jest to właściwie kulminacyjny moment w książce, który zmienia sytuację postaci i ich punkt widzenia, charaktery. Jest to naprawdę wciągająca książka, a czytając cały czas kibicowałam bohaterom. Były to dokładnie zbudowane charaktery, które zmieniały się w miarę akcji. Autorka dodała też mnóstwo ciekawych i zabawnych wątków, jak jasnowidząca Aurora czy postacie Williama i Kate, jako przyjaciół Nathaniela. Takie drobne dodatki sprawiły, że powieść była jeszcze przyjemniejsza. Choć cała historia nie jest zbyt realna, to jednak czytanie było ogromną przyjemnością, odpoczynkiem i dawno nie napisano tak pięknej opowieści. Wszystkie opisy, to jak autorka potrafiła wyczarować niezwykłą atmosferę w fabule i wiele misternie zbudowanych wątków, sprawiły, że to jedna z najpiękniejszych książek jakie czytałam i podobnie jak poprzednia książka Hauck, także i ta jest moją faworytką, do której na pewno powrócę. Polecam wszystkim piękną powieść o współczesnym kopciuszku.