Bardzo smutna to baśń o wrednej i bardzo niebezpiecznej białej królowej i jej '' białych ludziach '' , ukrywających się wśród normalnych ludzi i wciąż polujących na Petera i jego ojca . Oczy mi się szkliły , zwłaszcza przy czytaniu części drugiej . Pierwsza bowiem jest dziwniejsza , ale jakaś taka jasna , spokojna , łagodna i pachnąca dobrem . Przynajmniej jeśli chodzi o relacje między ojcem i synem . Przyglądamy się więc wędrówce tych dwojga . Nie wiadomo dlaczego wędrują . Dlaczego wciąż się przeprowadzają , dlaczego ojciec wciąż zmienia pracę , imając się przy tym różnych dziwnych zajęć . Spotykają dziwnych ludzi , nawet bardzo dziwnych . Chłopca który chce się bawić w dziwne zabawy pozwalające mniemać , że musi być nieźle skrzywiony psychicznie . Obaj mężczyźni i ten dorosły i ten sześcioletni próbują się trzymać z dala od innych ludzi . Chłopiec nie chodzi do szkoły . Ojciec uczy go w domu sam , z tych nauk widać że ma dużą wiedzę i musi być mądrym i wykształconym człowiekiem . Uczy syna liczyć , czytać , oraz mówić różnymi językami . Uczy go też prawd czysto ludzkich , banalnych i znanych , ale jakże prawdziwych , na przykład '' każdy ma prawo do swoich tajemnic '' albo '' tradycja i wiara to dwie różne sprawy '' . Wydaje się że jest im ze sobą naprawdę dobrze , z radością obserwowałam ich wzajemne relacje , tak pięknie pokazane przez autora . To bardzo pozytywne postacie . Widzimy jak dbają o siebie nawzajem , jak doskonale i harmonijnie biegnie ich życie . Mimo ciągłej wędrówki i zmian miejsc zamieszkania . W końcu z niewytłumaczonych póki co powodów , następuje nieszczęście i kończy się sielanka . Siedziałam z oczami w słup i zastanawiałam się co teraz będzie z Peterem , z jego ojcem , jak to się wszystko skończy , bo do końca została jeszcze połowa książki . To co dostajemy później jest zupełnie inne , miałam wrażenie że czytam całkiem inną książkę . Co nie znaczy że gorszą . W drugiej części dowiemy się więcej o Peterze , teraz już nastolatku i jego ojcu , o jego rodzinie . O jego wyborach i ich braku . Narratorem w książce jest właśnie Peter i tak , w pierwszej części ewidentnie widać myślenie i prowadzenie narracji na poziomie sześciolatka . Proste , krótkie zdania , budowane niemal z samych równoważników zdań , niewiele dialogów , ale wszystko przejrzyste i dokładne . Sześcioletni Peter rysuje świat , wszystko bacznie obserwuje i rysuje rzeczywistość nie tylko pędzlem czy ołówkiem , lecz też i słowami . Książka jest naprawdę bardzo dobra , po równie świetnej poprzedniej pozycji o tytule '' Submarino '' , widać że autor nie spoczął na laurach i że jego książki są dokładnie przemyślane , a przy tym potrafią naprawdę wzruszać i wzbudzać refleksje i emocje . Po raz kolejny w '' Baśni '' pan Bengtsson udowodnił że jesteśmy nieodrodnymi dziećmi swoich rodziców i choćbyśmy nawet bardzo nie chcieli , jesteśmy do nich podobni . Nie tylko fizycznie , ale i psychicznie też . Często powielamy zachowania rodziców , sposób myślenia i postrzegania świata . Nawet czasem nie zdając sobie z tego sprawy . Reasumując , to bardzo dobra proza , serdecznie polecam tą książkę , a sama mam nadzieję że autor coś ciekawego jeszcze napisze i to coś zostanie przetłumaczone i wydane w Polsce . Będę z niecierpliwością czekać .