W książce "Chłopak, którego nie było" autorstwa Elżbiety Rodzeń, poznajemy Martynę, młodą dziewczynę, która od wypadku w dzieciństwie podczas zabawy w chowanego, widzi chłopca imieniem Kuba. Obecnie jest po liceum, pomaga rodzicom w prowadzeniu ich pensjonatu (głównie sprząta, jednak czasami tato pozwala jej stanąć na recepcji), są święta Bożego Narodzenia, na ten czas zjeżdża się rodzina (jej siostra Ewa z mężem i dziećmi, wujek z babcią). I od razu rozpoczynają standardową śpiewkę skierowaną do dziewczyny : "A dlaczego nie ma jeszcze narzeczonego? Powinna szukać bogatego, żeby ją utrzymał, wtedy nie musiałaby żyć na garnuszku rodziców". Dziewczyna ma dość i wychodzi się przewietrzyć, kiedy zmierza na plażę napotyka grupkę elegancko ubranych osób (dwóch mężczyzn i dwie kobiety), w tych emocjach myśli o Kubie, który po chwili jej się ukazuje, jednak z zamyślenia wyrywa ją jeden z mężczyzn, który podszedł by zapytać czy wszystko u niej w porządku. Okazuje się, że mężczyzna chciałby odkupić ich rodzinny pensjonat i go wyremontować. Martyna podaje mu maila i wraca do budynku. Po powrocie od razu sprawdza stronę z wizytówki, którą otrzymała od mężczyzny na plaży.
Po kilku dniach dostaje maila od mecenasa Thomasa Hardisha, który zajmuje się negocjowaniem warunków kupna sprzedaży. Mężczyzna dobrze mówi po polsku, bo uczył się tego języka, więc nie mają problemów w komunikacji.
Negocjacje idą na tyle dobrze, że właściciel firmy chce, by Martyna przyjechała do ich hotelu we Wiedniu, ponieważ widzi, że to ona jest bardziej "w temacie" dotyczącym pensjonatu niż jej siostra, którą to o wszystko pytają rodzice, gdyż uważają, że Martyna sobie nie poradzi ze względu na swoje "problemy psychiczne".
Jakież jest zdziwienie dziewczyny, gdy poznaje szefa firmy, który chce odkupić pensjonat rodziców. Przecież to jej Kuba!! A jednak nie.. to James Alister. Jednak czy na pewno? Podobieństwo jest tak uderzające, aż dziewczyna nie wie jak się zachować przy mężczyźnie. Jednak z upływem dni, zbliżają się do siebie bardziej niż Martyna mogłaby przypuszczać. Czy to on okaże się jej Księciem, który wyciągnie ją z domu niewoli? Czy przy nim zacznie spełniać marzenia i rozwinie skrzydła? No i najważniejsze.. czy to jest JEJ Kuba ze wspomnień z dzieciństwa?
Książka bardzo wciągająca i wzruszająca. Ale z jednej strony też przykra. Przykre było zachowanie rodziców Martyny względem niej samej. Niedopuszczalne jest, żeby rodzice tak gnoili swoje dziecko, niestety zdarzają się takie rzeczy w życiu, i to jest dla mnie smutne. Jednak patrząc na jej relację z Jamesem, aż się serce cieszy, że tacy faceci jeszcze się trafiają 😁. Ich stosunki względem siebie rozwinęły się dosyć szybko, jednak czy aby na pewno był to przypadek losu? Martyna widziała w nim swojego Kubę, a że tęskniła za swoim wymyślonym przyjacielem z dzieciństwa, to uczucia lokowała w Jamesie.