Wakacje, i znów są wakacje! Wakacje to jest ten cudowny bonus pracy nauczyciela - tak samo jak w dzieciństwie czekam na nie i teraz, po latach pracy w szkole. Ostatnie tygodnie roku szkolnego są zawsze bardzo wyczerpujące, ale perspektywa kilku tygodni wolnego (nie do końca od pracy, ale od uczniów na pewno) pomaga je przetrwać. A teraz mogę wreszcie poczytać. I tak wpadł mi w ręce fantastyczny kryminał, który polecił mi ktoś na którejś z grup.
Jak zapewne wszystkim wiadomo, jestem miłośniczką Agathy Christie i ogólnie klasyki, nie tylko kryminału. Gry z tą konwencją podjął się Anthony Horowitz. Jego "Morderstwa w Somerset" to połączenie klasyki z nowoczesnością. Bardzo pomysłowe!
Susan Ryeland, redaktorka utworów znanego pisarza kryminałów, Alana Conwaya, zaczyna pracę z jego ostatnią książką. Razem z nią czytamy tę powieść. Po drodze pojawia się poważny problem, więc wracamy do rzeczywistości, próbujemy rozwiązać zagadkę śmierci autora i czekamy na dokończenie historii.
Najpierw jednak zatrzymajmy się na książce Alana Conwaya (czyli książce w książce). Jest to klasyczna intryga, świetnie skonstruowana i poprowadzona narracyjnie. I gdyby książka została tylko tym - kryminałem osadzonym w realiach lat 50. XX wieku z wyrazistym detektywem Atticusem Pündem - i tak byłaby świetna. Anthony Horowitz, scenarzysta m.in. "Morderstw w Midsomer" (brytyjskie seriale kryminalne uwielbiam na równi z literaturą), napisał naprawdę świetny kryminał!
I wcale na tym nie poprzestał. Książka Alana Conwaya jest bowiem kluczem do rozwiązania zagadki jego śmierci i odnalezienia brakujących rozdziałów "Morderstw w Somerset". Razem z Susan poznajemy prawdziwe oblicze ekscentrycznego autora i próbujemy się dowiedzieć, co go spotkało.
Zazwyczaj nie lubię prowadzenia narracji w dwóch perspektywach czasowych, ale tutaj jest to fantastycznie pomyślane. Bo jedna perspektywa to życie Susan, a druga to fikcyjny świat powieści Conwaya. Trochę jak w "Niekończącej się opowieści" czy powieści szkatułkowej. To naprawdę świetny zabieg fabularny. Dzięki temu Horowitz może się popisać niezwykłym warsztatem - potrafi tworzyć świetne historie rodem z Agathy Christie, ale to nie wystarcza - wbudowuje je w inną opowieść. Obie historie łączą się i przenikają nawzajem, dążąc do ekscytującego finału. Chapeau bas, autorze!
Pierwszorzędna intryga, zręcznie podsuwane wskazówki, czego chcieć więcej? A jednak! Dla mnie, miłośniczki książek, ale też osoby znającej trochę specyfikę pracy w branży wydawniczej, fantastycznie czytało się wszystkie opisy dotyczące redakcji książek i odniesienia do książek czy seriali. Jest to trochę gra z czytelnikiem, zakładająca, że zna on brytyjski kryminał (i książki, i seriale), dlatego prawdopodobnie nie jest dla każdego.
W "Morderstwach w Somerset" znalazłam także interesujące przemyślenia na temat konstruowania fabuły i pisania kryminałów, ale też ich czytelników, czasami zahaczające o psychologię czy teorię literatury. Dla mnie to dodatkowy atut, bo sama dużo na te tematy rozmyślam (np. dlaczego denerwują mnie retrospekcje lub narracja prowadzona z perspektywy różnych bohaterów) i z większością spostrzeżeń autora się zgadzam. Ot, choćby taki przykład: "nie lubię zbiegów okoliczności w powieściach, a już zwłaszcza w kryminałach, których akcja powinna posuwać się naprzód dzięki nienagannej logice i chłodnej kalkulacji". Czy można się z tym nie zgodzić?
Podsumowując, "Morderstwa w Somerset" to świetna książka, napisana przez znakomitego pisarza, znającego branżę od podszewki. Polecam każdemu miłośnikowi brytyjskich kryminałów!