Są takie książki, które same w sobie mało nas ciekawią. Nie to, że promocja jest zbyt mała, bo czasem jest aż za dużo, ani to, że okładka jakoś nie zachwyca. Wszystko jest ok, ale po prostu średnio nas do niej ciągnie. Potem jednak znajdziemy gdzieś recenzję tej książki, przeczytamy jedynie za sprawą losu, bo wcześniej książka nas w ogóle do siebie nie ciągnęła, nawet do swoich recenzji. Z każdym zdaniem potem jesteśmy coraz bardziej przekonani, że ta pozycja jednak ma coś w sobie i byliśmy zwyczajnie głupi nie dając jej wcześniej szansy. Rozpoczynają się wtedy wielkie poszukiwania danej lektury, aż w końcu ją znajdujemy i ukontentowani delektujemy się czytaniem. Tak było ze mną i z ,,Boy'em 7".
Jego autorką jest 50-letnia Mirjam Mous. Urodziła się w Made w Holandii i zanim zajęła się pisarstwem na poważnie, pracowała jako nauczycielka w szkole specjalnej. Pisze książki dla dzieci i młodzieży i jest szczególnie znana z trzymających w napięciu thrillerów.
W ,,Boy 7 " poznajemy kilkunastoletniego chłopaka, który budzi się pewnego dnia na odludnej łące i zdaje sobie sprawę, że nic nie pamięta. Znajduje obok siebie plecak, a w nim same dziwne przedmioty - woda, piżama, bielizna, pasta i szczotka do zębów, czapka, pieniądze, zdjęcie szarego budynku, rachunek z Pizza Hut, kluczyk i telefon, a na nim dziwna wiadomość, nagrana przez niego samego: ,,Cokolwiek się stanie, pod żadnym pozorem nie dzwoń na policję". Chłopak będzie musiał rozpocząć poszukiwania swej tożsamości i zmierzyć się z wrogiem, aby ocalić siebie i przyjaciół.
Pierwszą rzeczą, która w ,,Boy 7" tak się podoba jest niepewność zaserwowana nam już w pierwszym rozdziale. Chłopak budzi się na odludziu, nic o sobie nie wie, a jedyna pewna wiadomość głosi, aby nie dzwonić na policję - jedyne źródło bezpieczeństwa, które większości z nas przyszłoby na myśl w takiej sytuacji. Strach wypełnia nas już od pierwszej strony. Później rozpoczynamy razem z Boy'em 7 poszukiwania, bo rzeczy, które znalazł, muszę przecież dokądś prowadzić. Wraz z zakończeniem pierwszej części, sytuacja się zmienia. Nie ma już powodów do emocjonowania się czy strachu. Książka nie staje się klapą, jednak ten początkowy entuzjazm nieco zanika. ,,Boy 7" staje się fajną, ciekawą, momentami bardziej wciągającą i wywołującą poruszenie książką dla młodzieży. Sytuacja chłopców w Szarym Budynku była interesująca, to fakt, jednak została nam zaserwowana od razu. Z tego powodu nie mieliśmy powodów na rozmyślanie i tę kochaną niepewność, bo wszystko było nam przedstawione w jednym miejscy. Wystarczyło tylko odwrócić stronę. Dużo lepiej byłoby trzymać się części pierwszej i stopniowo odkrywać fakty.
Kolejną rzeczą, do której pragnę się przyczepić, jest umieszczenie akcji w Stanach. Autorka jest Holenderką, więc miałam nadzieję, że akcja zostanie umieszczona właśnie w Holandii, przez co będę mogła się nieco oderwać od wszechobecnych Stanów Zjednoczonych w literaturze. Myślę, że autorka chciała zrobić z ,,Boy-a 7" książkę bardziej światową, a niestety przez to jej powieść tylko straciła. Pozostaje jeszcze długość, albo i jej brak. Książka ma zaledwie ponad 200 stron. Mimo tych mankamentów, czytało się ją dobrze, więc te dokładnie 247 strony, to dla mnie absolutnie za mało. Gdyby dodać choć 100, czyż nie byłoby zdecydowanie lepiej?
Wspomniałam, że książkę się świetnie czytało. To absolutna prawa. Mimo zaserwowania nam rozwiązania zbyt szybko, mimo umieszczenia akcji w Stanach, mimo zbyt małej liczby stron ,,Boy 7" mnie wciągnął. Pierwsza część zmroziła krew w moich żyłach, a później mimo ostudzenia entuzjazmu również było bardzo dobrze. Każde wydarzenie śledziłam z miłą chęcią, ani razu nie miałam ochoty odłożyć książkę na półkę, ani wyśmiać autorkę. ,,Boy 7" bowiem świetnie spełnia rolę thriller-u dla młodzieży i gdy tylko nie pokładamy w nim zbyt wielu nadziei, może naprawdę być zachwycającą lekturą. Mirjam Mous świetnie kreuje świat przedstawiony i mimo, że do wywoływania w czytelniku dreszczyku emocji od pierwszej strony do ostatniej jeszcze nieco brakuje, to naprawdę czyta się świetnie.
Do bohaterów również nie można się przyczepić. Byli wykreowani dobrze, ale nie bardzo dobrze. Mieli to, co potrzeba, ale bez dodatkowych biegów. Z nikim się nie zżyłam, tak na dobrą sprawę, ale nikogo też nie znienawidziłam. Nie było nikogo niepotrzebnego, jedynie Ci, bez których akcja by się nie obyła. Wszystko pod tym względem było tu ok. Co do tytułowego Boy-a to wolałabym, żeby był nieco starszy. Tak chociaż z rok albo dwa. Nie dlatego, że potrzebny był tu silny, męski charakter, ale przeszkoda w postaci: ,,Nie mam prawa jazdy, nie umiem prowadzić. No i jak ja teraz dojadę na miejsce?" była ciut żenująca. A skoro akcja była już w tych Stanach, to autorka mogła zaserwować tak w ramach dobrego serca prawo jazdy swojemu bohaterowi. Ogólnie Boy 7 to bardzo mądry chłopak. Czasem aż za mądry. Każda zagadka była przez niego rozwiązana w zawrotnym tempie. Trochę więcej potknięć, owocowałoby większą liczbą stron, a ja byłabym szczęśliwa, co nie miara.
,,Boy 7" jest dobrą książką na jeden wieczór. Czyta się ją w zawrotnym tempie, a ciekawość kolejnej strony nie pozwala odłożyć książki na bok. Akcja nie jest w stu procentach taka, jakbym chciała. Pojawiają się niedoskonałości i rzeczy, które czasem mogą bawić. Mimo to, cieszę się, że w końcu ją przeczytałam i poznałam tę historię. Było warto, bo spędziłam bardzo miło czas. Na początku zaznałam niepewności, a potem dostałam dobrą, ciekawą książkę. Myślę, że lektura spodoba się młodzieży, bo to do nich jest głównie skierowana. Starsi może nie będą w pełni zachwyceni, ale książka powinna być dla nich świetnym czytadłem na nudny wieczór. Także zachęcam do sięgnięcia!