„Mała Tarmosia. Czy borsuki się bawią” to wspaniała książeczka, która przede wszystkim zachwyci młodych czytelników swoim wydaniem. Wspaniałe kolorowe obrazki, które od razu przyciągają uwagę czytelnika, potrafią zainteresować nawet tych najmłodszych czytelników swoimi wspaniałymi ilustracjami, w wyrazistych barwach. Szata graficzna bajki jest wyśmienita!
„Mała Tarmosia. Czy borsuki się bawią” przedstawia nam historię małej Tarmosi, która wraz z mamą, tatą i dziadkiem wychodzi w poszukiwaniu jedzeniu i gromadzenia zapasów. Tarmosia jednak, jak to z dziećmi bywa, chciałby się jeszcze pobawić. Na to jednak kategorycznie nie wyraża zgody jej mama, która jest niezwykle zasadnicza w tej kwestii. Będąc w lesie Tarmosia nieco oddala się od rodziny i dostrzega bawiące się szyszką kuby. Tarmosia przypatruje się zabawom z ogromnym zaciekawieniem, a na koniec sama pokusiła się i pobiegła po szyszkę, z którą od razu rozpoczęła zabawę. Turlała ją, przewracała i wyśmienicie się bawiła. Nawet nie spostrzegła, kiedy w znacznym stopniu oddaliła się od rodziny. W panice przytulała szyszkę, starając się nie spanikować. Tarmosia została szybko odnaleziona przez bliskich, ale rodzice dali jej nieprzyjemną reprymendę, która kategorycznie zabraniała małej borsuczce zabawy, a nakazywała jedynie rozwagę i odpowiedzialność. Niepocieszona Tamosia postanowiła zabrać szyszkę ze sobą, jednak była ona na tyle duża, że nie mogła zabrać jej ze sobą do niewielkiej nory, która jednocześnie była domem borsuków. To właśnie tam, kolejnego dnia z rana, Tarmosia zastała swoich rodziców wraz z dziadkiem, bawiących się znalezioną przez Tarmosię zabawką – wspaniałą szyszką. Ten widok niezwykle zaskoczył Tarmosię, która jeszcze kilka godzin wcześniej została pouczona, że borsuki przecież się nie bawią, a czas „zmarnowany” na zabawę można zdecydowanie lepiej wykorzystać.
Wszyscy zrozumieli, że dziecko jest tylko dzieckiem i nie należy zbytnio obarczać go obowiązkami, ale także pozostawić nieco przestrzeni na przyjemności. Zabawa jest nieodłącznym elementem dzieciństwa, niezależnie od tego czy rozmawiamy o ludziach, czy zwierzętach. Bo czy małe szczeniaki, które stają się mieszkańcami naszych domów, nie uwielbiają wspólnych zabaw, na których najchętniej spędzaliby całe dnie, czy maleńkie kotki nie szukają wszystkiego, czym mogłyby się zabawić. Każdy w dzieciństwie się bawi, a jest to również element, który pozwala nam na rozwijanie wielu umiejętności, wspomaga rozwój i przede wszystkim uszczęśliwia.
Dziecko jest tylko dzieckiem, poznanie całego świata jeszcze stoi przed nim otworem. Niemniej jednak zabawa w jego rozwoju jest niezwykle ważna i na nią również powinno dziecko mieć czas. Rodzice rozważnie powinny każdemu dziecku rozdzielać obowiązki, aby zbyt szybko nie zasypać dzieci jedynie obowiązkami, pozbawiając je tym samym możliwości zabawy i cieszenia się pięknem dnia codziennego i dzieciństwem, które niestety tak szybko przemija.
Myślę, że ta krótka historia okaże się idealna zarówno dla dzieci, jak i również dla rodziców, którzy niestety często zapominają, że dzieci są tylko dziećmi. Szczególnie w tych szalonych czasach, wyścigu szczurów, ciągłym pędzie i chęci bycia przede wszystkim. Rodzice często za dużo, a także zbyt wcześnie wymagają od swoich pociech, co właśnie pozbawia ich beztroskiego cieszenia się z dziecięcych lat! Nam nikt tego nie zabierał, a teraz my również nie powinniśmy zabierać dzieciństwa naszym dzieciom. Ja książeczkę bardzo serdecznie polecam do czytania najmłodszym dzieciakom, ale także i tym, które już samodzielnie zaczynają swoją przygodę z czytaniem. Literki są duże, teksu nie jest nadmiernie dużo, także nie zniechęcimy naszych pociech do czytania, a jedynie możemy je zachęcić.