“Między nie chcę, a nie umiem jest jeszcze spróbuję.“
“Przysięga. Hope” to kontynuacja losów Hope Philips, którą poznaliśmy w książce “Testament. Hope”. I o tyle o ile pierwsza część była dla mnie powiewem świeżości, tak jeżeli chodzi o dalsze losy, to moja ekscytacja i fascynacja tą historię wybiła ponad skalę. Życie głównej bohaterki zostało zdruzgotane przez mężczyznę, który był po prostu tchórzem. Hope z silnej, niezależnej kobiety stała się wrakiem samej siebie. Nie dość, że trafiła do ośrodka odwykowego, to jeszcze apodyktyczny ojciec chce ją ubezwłasnowolnić. Kobieta nie jest jednak sama, bo ma przy sobie wspierających przyjaciół, gang motocyklowy oraz jego..
Monika Skabara przewróciła tą historię do góry nogami, jednak zrobiła to w fenomenalny sposób! Każdą kolejną stronę, każdy kolejny rozdział czytałam z jeszcze większym zaangażowaniem i miłością. Nie ukrywam czułam ogromne zdenerwowanie, gdyż tak naprawdę nie wiedziałam czego mogłam się spodziewać. Autorka wprowadziła bardzo szybką dynamikę akcji, która pozwoliła nam na przeżycie wielu momentów grozy jak i cudownych chwil, które wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
Chociaż w tej historii w dużej mierze skupiamy się na szalonym ojcu Hope, tak ja chciałabym powiedzieć, że jestem totalnie zauroczona i zakochana w wątku romantycznym, który przewinął się przez tą historię. Tytułowa przysięga jest piękna, czysta, bezwarunkowa i całkowicie hipnotyzująca. Czytając pierwszą część, nie powiedziałabym, że tak bardzo zachowam się w naszym rodzyneczku. Jego dobre serducho, urok osobisty i miłością, którą nam pokazał sprawiła, że przez całą książkę byłam nim totalnie oczarowana. Ta chemia i przyciąganie między bohaterami, była magiczna. Uwielbiam prawdziwych bohaterów i relacje oparte na przyjaźni, a tutaj dostałam tego piękną wersję.
Powiedzieć, że w środku dostajemy totalny rollercoaster to jak nie powiedzieć nic. Monika Skabara zadbała o to, aby czytelnik ciągle był czymś zaintrygowany. Jak dla mnie to wielki plus, autorka nie bawi się w półsłówka i choć czasem miesza, to wszystko od samego początku jest konkretne i płynne. Cała fabuła jak najbardziej jest ze sobą spójna i potrafi pozytywnie zaskoczyć. Pióro autorki jest lekkie i przyjemne, co pozwala czerpać tylko przyjemność z czytania. I tak jak wspomniałam na samym początku, dla mnie już książka “Testament. Hope” była fajnym powiewem świeżości na rynku wydawniczym, jednak “Przysięga. Hope” bije ją na głowę. Ciężko mi wyrazić słowami jak bardzo ta historia przypadła mi do gustu. Była idealna, prawdziwa i hipnotyzująca. Więc jeśli szukacie nieszablonowej historii, która zwali was z nóg to właśnie trafiliście na idealną pozycję. Pozycję, która zagwarantuje wam rollercoaster emocji i uczuć. Połączenie miłości ze stratą, szaleństwa z odwagą i przysięgi, która pokona wszystkie demony. Szczerze polecam, gdyż wiem, że ta historia skradnie niejedno serducho! Moja już skradła, bo pisząc to mam ochotę od razu przeczytać ją jeszcze raz! ❤️
ps. znalazłam nowego książkowego męża SM! <3