„Bogowie muszą być szaleni” to drugi tom opowiadający o wiedźmie Dorze Wilk. Nie miałam przyjemności czytać pierwszego (a nie wątpię, że byłaby to przyjemność), ale mam nadzieję, że szybko nadarzy się okazja, żeby te zaległości nadrobić. Naprawdę przypadł mi do gustu świat stworzony przez Anetę Jadowską i bardzo się cieszę, że jeszcze nieraz będę mogła się w nim znaleźć. W końcu nie od dziś wiadomo, że jeśli jest wiedźma i są czary, to ja to muszę przeczytać. A tutaj mamy nie tylko wiedźmę, ale i diabła, anioła, wampiry, wilkołaki i wszelkiego rodzaju magiczne stworzenia. I do tego mój ulubiony bóg. No czegóż ja mogłabym chcieć więcej od tej książki?
Co prawda nie czytałam pierwszej części, ale z tego co wywnioskowałam, już tam Dora udowodniła, że kłopoty to jej specjalność i nawet specjalnie nie musi o nie zabiegać. Same ją znajdują. W drugim tomie tylko utwierdza czytelnika w tym przekonaniu. Tutaj nie ma miejsca na przydługie wstępy, już od pierwszych stron zaczynają piętrzyć się problemy, a kolejne pojawiają się zanim jeszcze nasza wiedźma zdąży pomyśleć o rozwiązaniu tych pierwszych. Że tak powiem – dzieje się. I nie przestaje się dziać nawet na chwilę. Dora musi między innymi dowiedzieć się, kto chce skrzywdzić jej anioła stróża, odnaleźć zaginione wampiry, zmierzyć się ze swoim poplątanym drzewem genealogicznym, stanąć przed wampirzym Konklawe i wyjść z niego nie straciwszy kropli krwi. A, no i zapobiec wojnie. Cóż to dla niej, bułka z masłem. A to i tak nie wszystko, co czeka na Dorę w tej części.
Kiedy myślę o największych zaletach tej powieści, pierwsze co przychodzi mi do głowy to główna bohaterka i jej towarzysze. Sami przyznacie, że wiedźma wspomagana przez anioła i diabła to dość niecodzienny widok. Ta trójka budzi szczerą sympatię od samego początku. Dora, silna, pewna siebie, ciągle odkrywająca nowe umiejętności i zdolna zrobić wszystko, aby ochronić swoich bliskich i ich światy. Dlatego drżyjcie wszyscy, którzy chcecie zagrozić Toruniowi, Thornowi, Trójmiastu i Trójprzymierzu. Dora naprawdę zrobi wszystko, żeby utrzymać pokój między systemami. Pomogą jej w tym nie tylko Joshua (który w tym tomie też będzie miał bardzo pod górkę) i Miron. Dora znajdzie sprzymierzeńców i przyjaciół w naprawdę dziwnych miejscach. Ale taki już jej niezaprzeczalny urok. Cóż więc dziwnego, że razem z Joshuą i Mironem wywołają spore zamieszanie w nadnaturalnym świecie.
A to właśnie ten świat jest drugą ogromną zaletą. Nie ma nic lepszego, niż świat równoległy do naszego, w którym żyją wszystkie magiczne stworzenia. A ten przedstawiony przez autorkę wydaje się tak rzeczywisty, że zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie istnieje też taki magiczny Breslau. Kto wie, kogo codziennie mijam na ulicy? Wyobraźcie sobie, że wychodzicie z domu i na każdym kroku spotykacie stworzenia, które znacie tylko z książek. U Anety Jadowskiej ten widok wydaje się tak naturalny, jakbyśmy od lat żyli w takim świecie i przywykli do takiego stanu rzeczy. Generalnie pozostaje tylko pogratulować stworzenia tak spójnej i barwnej powieści. Z bardzo wyrazistą główną bohaterką, która wyróżnia się nie tylko wyjątkowymi zdolnościami, ale też ciętym językiem i wyjątkowo sarkastycznym poczuciem humoru. Cóż się dziwić, że nawet takie osobistości jak Baal są nią na tyle zaintrygowane, że zgadzają się na spotkanie przy drinku.
Autorka ma też ogromny dar do gmatwania życia swoim bohaterom, dlatego zaręczam wam, że nawet nie zdążycie pomyśleń o nudzie. Po prostu w słowniku Dory nie ma takiego słowa. Ta książka to niespełna 500 stron świetnej rozrywki, przepełnionych akcją, rewelacyjnym humorem, wyrazistymi bohaterami i genialnymi dialogami. Nawet wątek miłosny jest tutaj tak zgrabnie wpleciony, że nie wyłazi nam nieproszony na pierwszy plan, spowalniając akcję. Po prostu doskonałe urban fantasy i nawet osadzenie akcji w polskich miastach nie wypada sztucznie. Pozostaje mi tylko polecić wszystkim miłośnikom tego typu literatury, naprawdę warto dać się wciągnąć w magiczny świat Dory Wilk!