Christine Canady urządza sobie samotny wieczór urodzinowy z szampanem, kurczakiem i babskimi filmami. Wszyscy zapomnieli o jej urodzinach, nawet rodzice i dawna przyjaciółka ze szkoły średniej. Nieco upita postanawia odprawić rytuał, który znalazła w starej książce o mitologii. Wypowiada życzenie do bogini Gai, prosi, aby w jej życiu pojawiła się magia. Kilka dni później CC jest uczestniczką wypadku samolotu. Nieświadomie zamienia się ciałem z mityczną syreną Undine, co ratuje ją przed śmiercią. W nowym życiu od razu pakuje się w kłopoty – rozwściecza syna boga mórz, który jej pożąda. Ratuje ją bogini Gaja, dzięki niej CC może przybrać postać kobiety. Na początku jej życie na lądzie wydaje się bezpieczne, choć wcale takie nie jest. Christine wciąż pamięta cudowne spotkanie z przystojnym trytonem i ma ochotę je powtórzyć. Co spotka Christine w magicznym świecie? Czy jej nowe życie okaże się lepsze od poprzedniego?
Phyllis Christine Cast to amerykańska pisarka książek z gatunku paranormal romance dla dorosłych. Jej debiutem była „Wybranka bogów cz.1”, za granicą znana jako „Divine by Mistake”, która zdobyła wiele nagród. Jej najbardziej znane cykle to „Wezwanie bogini” oraz „Partholon”. Ponadto pisze z córką, Kristin Cast, serię o wampirach dla młodzieży („Dom Nocy”), która odniosła ogromny sukces. Na co dzień pani Cast uczy języka angielskiego w gimnazjum.
W Polce został wydany jedynie pierwszy tom „Wezwania bogini”, nad czym ubolewam. Jednak w każdej części jest opowiedziana oddzielna historia, więc znajomość kolejnych nie jest konieczna. Książki przedstawiają historie kobiet, w których zwyczajne życie wkracza magia, boginie z mitologii greckiej biorą je pod opiekę. Bardzo lubię mitologię, a szczególnie powieści, w których jest nawiązanie do niej, dlatego nie mogłam sobie odpuścić tej lektury.
Fabuła została dobrze skonstruowana. Czytelnik może powoli, wraz z bohaterką wkraczać do magicznego świata i odkrywać jego sekrety. Autorce często udało się mnie czymś zaskoczyć. Akcja ma odpowiednie tempo, nie przyspiesza dopiero pod koniec, cały czas coś się dzieje, a wydarzenia prowadzą do nieoczekiwanego zakończenia.
Główna bohaterka, Christine, zachowuje się trochę dziecinnie, jak na swój wiek. Która dwudziestopięciolatka tak przejmowałaby się tym, że rodzice zapomnieli o jej urodzinach (a tak naprawdę nie zapomnieli, złożyli życzenia) i oczekiwała od wszystkich prezentów? Denerwowało mnie w niej także to, że nie mogła przeżyć nawet jednodniowej rozłąki z Dylanem, cały czas wzdychała z tęsknoty. Jedna doba to chyba nie tak dużo, prawda? Ta postać raczej nie wzbudziła we mnie zbyt wiele emocji, CC była dla mnie obojętna i szybko wypadnie mi z pamięci. Jedyną bohaterką, na jaką warto zwrócić uwagę, była bogini Gaja. Widać, że zależało jej na córce, chciała jej dobra i sprawiedliwie osądzała innych.
„Bogini oceanu” to dopiero druga powieść autorki i muszę przyznać, że już wtedy dobrze sobie radziła. Jestem ciekawa jej kolejnych dzieł. Do tej pory zapoznałam się tylko z „Domem Nocy”, który mnie nie zachwycił, lecz chciałam zobaczyć, jak pani Cast pisze bez córki u boku. Widać różnicę. W książce nie brakuje ciekawych opisów, a miłość między syreną a trytonem opisała bardzo subtelnie.
Okładka jest zachwycająca, bardzo mi się spodobała. Zwraca uwagę i zachęca do bliższego zapoznania się z lekturą. Różne odcienie niebieskiego, a tylko one zostały wykorzystane na ilustracji (nie licząc napisów), wyglądają na niej idealnie. Czcionka użyta na kartach powieści jest przyjemna dla oka.
Po „Bogini oceanu” spodziewałam się czegoś innego, lecz i tak wypadła bardzo dobrze. Chętnie przeczytam inne książki P.C. Cast, mam nadzieję, że okażą się jeszcze lepsze. Szkoda, że w Polce nie ma kolejnych tomów „Wezwania bogini” , „Bogini wiosny” zapowiada się interesująco. Książka była dość dobra, jak na początkującą pisarkę, ale teraz będę oczekiwać o wiele więcej. Polecam wielbicielkom romansów z elementami fantastyki.
Moja ocena: 7/10