Billi SanGreal jest wyjątkowa. Zbyt wyjątkowa. Irytująco wyjątkowa. Taka właśnie opinia pojawiła się w mojej głowie już od pierwszych stron książki i ciągnęła aż do samego końca. Lubię wyjątkowe postaci, ale są pewne granice owej wyjątkowości i idealności, których przekraczać nie wolno w żadnym wypadku, bo jak wiadomo - co za dużo to nie zdrowo. Tak właśnie jest w przypadku głównej bohaterki Bogini Ciemności, która de facto tworzy całą fabułę, a inne osoby przewijają się z prędkością światła, wtrącają może jedno zdanie i na tym kończy się ich jestestwo. Odchodzą w zapomnienie i powracają w dalszych rozdziałach, żeby znów wypowiedzieć skromną kwestię i ponownie zniknąć z planu.
Już dawno nie spotkałam się z główną bohaterką tak naładowaną doświadczeniami i zaletami, że aż podejrzane wydawać by się mogło, że ma zaledwie szesnaście lat. Owa bohaterka jest w połowie Pakistanką, jedyną w historii templariuszką, doskonale walczy białą bronią, jako jedyna z pośród wszystkich templariuszy błyszczy wiedzą o wulkanach i pyle wulkanicznym, co powoduje, że reszta templariuszy odbierana jest jako albo niedokształcona, albo nieistniejąca, bo jak to możliwe, że tylko ona wie coś o Wezuwiuszu, a reszta grupy nie ma o nim bladego pojęcia? To Billi ratuje młodego Carewicza przed ghule, zwraca na siebie uwagę potomka Romanowów, rozszarpuje pysk wilkołaka własnymi rękami, rozpruwa bez najmniejszego problemu wilkołacze gardło, zaprzyjaźnia się z Wasylisą posiadająca paranormalną więź i moc współodczuwania, jako jedyna była w związku z albinosem-wyrocznią posiadającym moc telekinezy, którego i tak na końcu to ona zabiła. Udało jej się również strącić do piekieł samego Archanioła Michała i to kilka lat wcześnie, bo co to dla dziecka za problem zabić potężnego i starego archanioła? No żaden. I najciekawsze - Billi, pomimo swoich templariuszych obowiązków chodzi również do zwyczajnej szkoły. To właśnie ta informacja sprawiła, że ochota na dalsze czytanie po prostu mi przeszła, bo wiadomym stało się, że to ona doprowadzi do zakończenia akcji, podejmie ostateczne decyzje, zada kluczowe dla sprawy rany.
Świat przedstawiony zawarty w Bogini Ciemności jest niewątpliwie bogaty, bo pojawiają się tam i ghule, zwane również wampirami, wilkołaki-polanice, anioły, archanioły, wiedźmy, templariusze, bogatyrowie, zapomniana dynastia Romanowów. Szkoda tylko, że wszystko to pojawia się w formie informacji, że owszem, istnieją, ktoś, kiedyś z nimi walczył i praktycznie na tym jest koniec.
W książce pojawiają się sceny walki boleśnie okrojone wyłącznie do starć Billi, w których ewentualnie pojawia się carewicz Iwan w dalszej części książki zbliżający się do podium konkursu na najbardziej zajmującą książkę postać. Rzecz jasna nie ma szans z bezkonkurencyjną SanGreal, o co doskonale zadbał autor, kiedy zapomniał, że powieść to nie tylko jedna postać, a narracja trzecioosobowa służy do opisu sytuacji z wielu perspektyw, a nie kurczowego trzymania się wybranej bohaterki.
Niewątpliwą zaletą Bogini Ciemności są interesujące opisy oraz podział na krótkie rozdziały skupiające się w dużej mierze na pojedynczych sytuacjach. Dzięki temu można odpuścić sobie używanie zakładki, a czytanie nabiera szybszego tempa, bo pojawia się złudzenie, że przerzucamy kartki i kończymy rozdziały w dobrym czasie.
Książka godna polecenia dla osób niewymagających, lubiących postaci idealnie idealne oraz dla tych, którzy lubią wczuwać się w życie głównych bohaterów. Tutaj macie do czynienia wyłącznie z Billi i rzadko z innymi. Ewidentnie stanowią zapomniany plan dla poczynań szesnastolatki.
Zachęcam do przeczytania tej powieści choćby po to, żeby zrozumieć, kim jest bohater idealnie idealny i dowiedzieć się czy dziewięcioletnia Wasylisa posiadająca nadnaturalne zdolności złożona zostanie w ofierze ku czci Baby-Jagi, bogini współodczuwającej to, co dzieje się z ziemią i planującej sprowadzić na świat Wieczną Zimę eliminującą ze świata niepotrzebne gatunki, w tym ludzi.