Większość z nas zna Szymona Hołownię. Współprowadzący programu „Mam Talent” i autor książki „Bóg życie i twórczość” oraz wielu innych dostępnych w sprzedaży. Jest dziennikarzem również telewizyjnym. Przez wiele lat tworzył na łamach „Newsweeka”. Można go również zobaczyć w telewizji „Religia. tv”. Laureat nagrody „Grand Press”.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Szymona Hołowni oceniam jako dobre. Nigdy nie miałam okazji przeczytać żadnej z jego książek ani artykułu. Chyba trzeba to nadrobić, bo naprawdę warto.
„Bóg życie i twórczość”, tytuł wydaje się dość kontrowersyjny. Czyżbym miała do czynienia biografią Boga? To było moje pierwsze skojarzenie gdy zobaczyłam tę książkę. Długo zastanawiałam się czy zacząć ją czytać. Jednak postanowiłam ulec i zagłębiłam się w tę lekturę jak się później okazało bardzo wymagającą. Szymon Hołownia w swojej książce odpowiada na wiele nurtujących pytań. Co Bóg próbował osiągnąć, żądając od Abrahama jego jedynego syna? Kto jest winien zesłania plag egipskich?. Musze jednak zaznaczyć, że autor nie jest żadnym fanatykiem religijnym, nie narzuca nikomu swojego zdania i nie wciela się w rolę Boga, wypowiada się na podstawie Pisma wielu książek i własnych spostrzeżeń. Każdy z osiemnastu rozdziałów zaopatrzony jest w „Poradnik”. To w nim Hołownia jakby podsumowuje swoją wypowiedz i daje czytelnikom dalsze wskazówki. Do dyspozycji mamy również bardzo przydatny informator „(Do) czytania”. To w nim twórca zamieścił spis książek, które posłużyły mu do napisania kolejnych rozdziałów. Zostawia nas trochę z takim niedosytem, abyśmy chętniej sięgnęli po inne dzieła. Autor, przedstawia swoją opinię na dany temat wieloma, z resztą bardzo trafnymi argumentami. W trakcie czytania właśnie w tym momencie bardzo dziwiła mnie wiedza Szymona Hołowni. To człowiek oczytany, który wie o czym mówi, ze stanowczością broniący swojego zdania. Książka z pewnością daje do myślenia. Raczej nie jest to lektura do poduszki, czy na plażę. Podchodząc do niej trzeba być świadomym, tego co się czyta. Zdarzyło mi się dwa razy przestudiować jeden rozdział. Chyba musiałam dogłębniej zrozumieć sens słów. Muszę przyznać, że poziom książki jest dość wysoki, ale to nie powinno odstraszyć, świadczy to raczej o jej kunsztowności.
Nigdy nie zwracałam uwagi na słowa w modlitwie, było to czystym mechanizmem. Dzięki tej książce wiem, ze robię błąd. Autor z mistrzowską precyzją wyjaśnia nam ich sens. Lektura ta jest przepełniona wieloma ciekawostkami, nie tylko na temat chrześcijaństwa ale i judaizmu.
Czym jest dla mnie ta lektura? Na pewno czymś do czego warto wrócić, co w przyszłości uczynię. Trzeba przeczytać ją jeszcze raz i odkryć wiele rzeczy na nowo, być może niektóre z nich zmienią życie. Podczas czytania i naszego skupienia, autor wita nas wieloma zabawnymi eufemizmami, którymi przepełniona jest książka. Szymon Hołownia znakomicie włada piórem, przez co wypowiedzi są płynne i bardzo szybko się je czyta. Pozycja ta jest bardzo motywująca do dalszego zagłębienia się w sprawy religii. Pod jej wpływem nie mogłam opędzić się od wieczornych kontemplacji. Czuję się winna, że wcześniej jej nie przeczytałam, powinnam była zrobić to już bardzo dawno, gdy tylko weszła ona na rynek. Bardzo sobie ją cenię. Z pewnością muszę przeczytać jeszcze inne książki Szymona Hołowni, myślę, że się nie zawiodę.
„Zrozumiem( znowu na chwilę), że zamiast próbować Go gonić, ciekawiej jest pozwolić się poprowadzić.”