Agnieszka Podolecka, pisarka dotychczas mi nieznana. Absolwentka orientalistyki, dzięki spędzeniu kilku lat w RPA oraz przeżyciu wielu nowych doświadczeń, napisała swoją pierwszą powieść „Za głosem Sangomy”. Książkę, która znacznie przybliżyła mi obraz kontynentu afrykańskiego i ludzi go zamieszkujących.
Wiktoria – młoda, ambitna, robiąca karierę w biznesie kobieta, przyjeżdża do Kapsztadu, na dwa miesiące wakacji. Amerykański dziennikarz wojenny – Robert, otrzymuje przepowiednię od Sangomy. Spotka na swojej drodze błękitnookiego anioła, którym będzie musiał się opiekować. Podczas spaceru po mieście, do Wiktorii podbiega nieznajomy mężczyzna, który wciska jej w dłonie figurkę brzemiennej kobiety. Mężczyzna zostaje zabity a Wiktorię ratuje przed śmiercią Robert, który od tej pory będzie ochraniał dziewczynę zgodnie z przepowiednią.
Dagmara, siostra Wiktorii, studentka medycyny, przyjeżdża do Nairobi by pomóc siostrze będącej w tarapatach. Poznaje tam Michaela, lekarza leczącego rdzennych mieszkańców Afryki. Niemożność przedostania się do RPA z powodu zamieszek powoduje, że postanawia przez tydzień pomagać chorym zarażonym groźnym wirusem.
Dwie siostry, całkiem różne a jednak tak podobne. Dwa rodzące się uczucia na tle afrykańskiej różnorodności, gdzie bieda przeplata się z przepychem a cierpienie z uczuciem szczęścia. Bohaterki wraz ze swoimi mężczyznami przemierzają takie kraje jak RPA, Mozambik czy Etiopię. Jest to podróż o tyle ciekawa, że przeprowadzana różnymi środkami transportu – konie, samochód, samolot czy pieszo. Podróż ukazująca piękno afrykańskiej natury, obyczaje rdzennych mieszkańców różnych plemion, niekoniecznie zrozumiałe dla europejczyka.
„(...)jeśli istnieje piekło, to jedynie to, które ludzie stwarzają sobie nawzajem”
Moim zdaniem bardzo ciekawym jest sam wątek figurki, którą musi dostarczyć Wiktoria, historia jej powstania. Dzieje Jezusa, Marii Magdaleny, Mojżesza i templariusze w Afryce – to powinno każdego zaciekawić. Mnie osobiście ta historia bardzo zainteresowała, od dawna lubuje się w zgłębianiu różnych ciekawych hipotez, które dotyczą początków chrześcijaństwa czy ogólnie wszystkich religii świata. Dlatego bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie wiele nawiązań do historii religii, niekoniecznie samego chrześcijaństwa. Kto wie czy nie było tak jak wymyśliła to Agnieszka Podolecka….
Jedynym minusem powieści jest wątek romansowy. Zbyt przesłodzony jak dla mnie, prawie harlequin. Ale biorąc pod uwagę pozostałe walory artystyczne, ten minus ginie w samych pozytywach.
Książka bardzo przybliżyła mi Afrykę, pozwoliła zrozumieć pewne aspekty życia na tym różnorodnym kontynencie. Polecam ją czytelnikom, którzy chcą podjąć się tematu afrykańskich obyczajów i afrykańskiej polityki, z wartką akcją, tajemnicą i miłością w tle.
I na koniec cytat:
„Ziemia jest najpiękniejszą planetą, jaką mogła stworzyć dla nas Matka Natura. Mamy wszystko, by być szczęśliwi. Szkoda, że ludzie nie umieją tego dostrzec”