I want you recenzja

Lana LeBlanc to młoda, 25-letnia kobieta, która przegrywając zakład ze swoją najlepszą przyjaciółką musi wybrać się do klubu i spędzić jednonocną przygodę z nowopoznanym mężczyzną, co prowadzi do tego, że kobieta spędza niezapomniane chwile, a nad ranem znika z sypialni nieznajomego. Zaczynając pracę jako menedżer sali w renomowanej restauracji nie spodziewa się, że spotka tam Michael’a – mężczyznę, o którym nie potrafi zapomnieć. Jak się potoczą ich dalsze losy? Za dużo Wam nie powiem, bo po co psuć niespodziankę.

Muszę Wam przyznać, że ta książka była świetna! Naprawdę! Lana była kobietą, która nie daje sobą pomiatać i ma swoje zdanie. Przede wszystkim urzekło mnie w niej to, że naprawdę była kobietą mającą swoje zdanie. Podobało mi się również to, że zostały w tej książce przedstawione dylematy zwykłej kobiety, z którymi może zmagać się każda z nas, bo właśnie Lana była normalną, zwykłą kobietą. Nie była żadną super bohaterką ani nie pozjadała wszystkich rozumów, była normalna, za co bardzo i to bardzo ją polubiłam.

Michael z kolei... nooo powiem Wam, że uwielbiam faceta, ale nie raz miałam ochotę go popukać w głowę i nalać mu troszkę oleju do rozumu. Ten facet, jak to typowy męski gatunek, najpierw coś robi, potem myśli i dochodzą do niego konsekwencje jego działań. Jednak muszę mu przyznać, że on tak łatwo się nie poddaje, za co ma u mnie sporego plusa.

Lana była bohaterką, która również z pomocą brata Michaela wpadała na głupie pomysły, jednak co warte jest podkreślenia, starała się wyciągać wnioski z własnego postępowania, aż zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że zachowuje się po prostu nie fair w stosunku do mężczyzny, który stał się obiektem jej uczuć.

I want You jest romansem, który ujął mnie za serce swoją prostotą. Nie była to historia przekombinowana, lecz była to historia dwójki ludzi, którzy przypadkowo stanęli na swojej drodze, przeżywając wspólnie wzloty i upadki, a także problemy, z którymi może się zmagać każdy człowiek. Nie mamy tutaj zbędnych dramatów wielkiej skali, ale dostajemy naprawdę ciekawie wykreowaną fabułę!

Z.K. Marey stworzyła naprawdę świetny debiut i ja już z pewnością czekam na więcej, bo od historii Lany i Michaela nie mogłam się oderwać, a z chęcią poznałabym historię braciszka.

Ja w 100% polecam tą historię i czekam na więcej!

Ps.Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.