Ach, cóż to jest za uczta. Dla oka, dla zmysłów wyborna. Zachwycam się nią od momentu, gdy wydawnictwo Dwie Siostry ogłosiło, że ta pozycja ukaże się również na naszym rynku. Odkąd ją mam: czytam, przeglądam, oglądam i nacieszyć się nie mogę. Uśmiecham się do niej i głaszczę, z namaszczeniem niemal przewracam strony i wzruszam się każdą znaną mi ilustracją, ale szurnięci miłośnicy książek i ilustracji już tak zapewne mają. Jestem jak dziecko, któremu ktoś podarował to, o czym tak skrycie marzyło od dawna.
Wielka, ciężka i opasła. 500 stron, ponad 100 haseł i 230 artystów polskiej ilustracji. Tych największych i najważniejszych, tych z Polskiej Szkoły Ilustracji, ale i spoza niej. Artystów tworzących już od lat 30. jak Franciszka i Stefan Themersonowie czy Szancer, ale i współczesnych jak Wasiuczyńska, Szymanowicz i Dziubak. A przede wszystkim wspaniałe, barwne, magiczne, fantastyczne i tak dobrze znane nam ilustracje.
Znajdziecie w niej prace ilustratorów, o których opowiadam wam w swoim cyklu „Mistrzowie ilustracji”, ale również takich, którzy się w nim nigdy nie pojawią ze względu na brak wystarczających źródeł, by pokusić się o charakterystykę ich twórczości.
„Admirałowie wyobraźni” to nie jest książka biograficzna, biogramy są skrótowe, zawierają tylko kilka podstawowych informacji. To nie jest monografia poszczególnych artystów i ilustracji, które byłyby reprezentatywne dla ich twórczości. To nie jest również typowy album o sztuce. Nie znajdziemy tu pogłębionej analizy stylów bądź technik malarskich.
Książka ta jest leksykonem, w którym jedenaścioro autorów: badaczy i historyków książki i ilustracji dziecięcej w krótszych bądź dłuższych artykułach postawiło sobie za cel przyjrzeć się poszczególnym aspektom polskiej ilustracji i spróbować je opisać. Spróbować, bo wiadomo, że tak obszerny materiał w takiej formie, jaką jest artykuł, tylko nakreśla, podpowiada, wskazuje jaką drogą pójść, jeśli chce się zagłębić w daną tematykę bardziej szczegółowo.
W założeniu autorów powstała książka obejmuje głównie ilustracje powstałe po 1956 roku, ponieważ od tego czasu datuje się zdecydowany wzrost jeśli chodzi o wydawanie publikacji książkowych dla dzieci i popularność polskiej ilustracji w kraju i za granicą.
Większość haseł zaprezentowanych w leksykonie dotyczy motywów i wątków tematycznych znanych z ilustracji (np. Muzyka; Eh, te słonie; Telefon, Krasnoludki; Smoki; To dom), ale pojawiają się również takie, które przybliżają nam techniki i inspiracje (np. Abstrakcja, Collage, Fotomontaż), serie wydawnicze (Seria z Wiewiórką; Poczytaj mi, mamo!) czy wybitnych twórców (Butenko, Szancer), a każde z haseł jest zobrazowane kilkunastoma, kilkudziesięcioma cudownymi grafikami.
Ten, kto choć trochę interesuje się zagadnieniami polskiej ilustracji, będzie szczerze uradowany mogąc, choć w tej wyrywkowej i subiektywnej analizie znaleźć coś, co zainspiruje go do dalszych poszukiwań.
Młodsze pokolenia może nie odnajdą tu zbyt wielu swoich wspomnień, ale już ci, urodzeni w latach 80. i wcześniej, odkryją magiczny świat dzieciństwa i wzruszeń, które towarzyszyły nam w tym czasie.
Szczerze polecam najlepszą książkę roku 2020.