Tęskniłam za twórczością Catherine Reiss i zdałam sobie z tego sprawę, zatracając się w jej najnowszej powieści „Bloody Island”.
Autorka po raz kolejny podeszła do tematu bardzo profesjonalnie, tworząc niesamowicie absorbującą powieść inspirowaną kontrowersyjnym eksperymentem Johna B. Calhouna znanym jako „mysia utopia „przeprowadzonym w latach 1968 – 1972.
👀
Przyznaję, że wcześniej nic o nim nie słyszałam i dopiero ta książka sprawiła, że zainteresowałam się tematem i postanowiłam poszperać w internecie by dowiedzieć się czegoś więcej.
👀
Eksperyment miał na celu zbadanie zachowania myszy w warunkach wręcz utopijnych, gdzie miały nieograniczony dostęp do pożywienia, wody, materiałów potrzebnych do budowy gniazd oraz stałej opieki weterynaryjnej. Jedyne ograniczenie stanowiła zamknięta przestrzeń. Eksperyment powtarzalny kilkukrotnie za każdym razem dawał ten sam przerażający wynik. Calhoun widział w nim analogię do współczesnego świata i gdyby się tak nad tym zastanowić jest to wielce prawdopodobne. Naukowiec uważał bowiem, że w momencie gdy znikają podstawowe problemy ludzkie związane z pożywieniem czy posiadaniem dachu nad głową zapewniającym bezpieczeństwo człowiek staje się społecznie obojętny i przyjmuje całkowicie bierną postawę życiową.
👀
Catherine Reiss postanowiła podobny eksperyment przeprowadzić na swoich bohaterach. Jaki wynik uzyskała?
👀
Sara Zarzycka, wychowanka sierocińca po opuszczeniu jego murów próbuje ułożyć sobie życie, co jak się okazuje wcale nie jest takie łatwe. Dziewczyna ledwo wiąże koniec z końcem. Nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc, a pieniędzy brakuje na zaspokojenie nawet najbardziej podstawowych potrzeb, takich jak jedzenie. Kiedy więc trafia na artykuł z informacją o konkursie organizowanym przez popularną markę napoi energetycznych Pure Eden, w którym do wygrania jest pobyt na rajskiej wyspie oraz pokaźna suma pieniędzy pomimo początkowej niechęci postanawia w to wejść. Nie do końca, wierząc w swoje szanse wysyła zgłoszenie. A potem… Potem wszystko dzieje się tak szybko, jakby ktoś przewijał jej życie w dziesięciokrotnym przyspieszeniu. To co miało być przygodą jej życia okazało się krwawym koszmarem, z którego ma się już nigdy nie otrząsnąć.
👀
Czytałam wszystkie książki autorki i z całym szacunkiem do serii „Fetor „, której jestem wielką fanką to „Bloody Island” totalnie rozwaliła mi głowę. Matko kochana, co tu się właściwie zadziało. Autorka buduje napięcie jeszcze przed tym, jak Sara trafia na wyspę, wprowadzając postać Mirona Kamińskiego, gościa, z którym ewidentnie jest coś nie tak. Potem to napięcie potęguje wstawkami relacji z kamer wycelowanych w niczego nieświadomą Sarę. To było creepy. Od samego początku można domyślić się, że na wyspie, na którą trafiła Sara wraz z czterdziestoma innymi uczestnikami wydarzy się coś bardzo złego a mimo to uderzyło to we mnie siłą rozpędzonego tira. A zakończenie sprawiło, że że skrobałam szczękę z podłogi. Do tej pory siedzi mi to w głowie i jeszcze pewnie długo tam zostanie.
👀
To co kocham w twórczości Catherine Reiss najbardziej to jej zdolność do przekazywania emocji i niebywała umiejętność do spacerowania po umyśle człowieka oraz testowanie jego zachowań w różnych czasem ekstremalnych czy zagrażających życiu sytuacjach. Autorka grzebie w ludzkiej psychice, a nam czytelnikom daje spore pole do rozmyśleń.
👀
„Bloody Island” to najlepszy thriller psychologiczny, jaki czytałam w tym roku. Brakuje mi skali by ocenić tę książkę, więc tego nie zrobię. Czytajcie!!!