#recenzja #bliźniętazlodu #sktremayne
"Bliźnięta z lodu" S.K. Tremayne
Na wyspie Torran
Na wyspie Torran
Odosobnienie
Osamotnienie
Latarnia morska
Światłem z daleka błyska
Dookoła morze wzburzone
Zdradzieckie bagna
Czekaj na odpływ
Samotna matka
I jej córeczka
A może dwie
Z drugą nie tak coś jest
Jest czy jej nie ma
Na wyspie Torran
Cienka granica
Pomiędzy światami
Nie ma jej czy jest
Na wyspie Torran
W obłęd wpadamy
"Bliźnięta z lodu" są trudną opowieścią o rodzinie, o żałobie, smutku, miłości, która umiera przygnieciona belkami kłamstw, jest powieścią o utracie siostry, córki, o utracie tożsamości, o zagubieniu, odtrąceniu, osamotnieniu, o popadaniu w mroki szaleństwa.
Sarah i Angus Moorcroftowie niedawno doświadczyli najgorszej tragedii, jaka może spotkać rodziców, stracili dziecko w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
Oni stracili dziecko, a Kirstie siostrę, siostrę bliźniaczkę.
Ale czy na pewno to Lydia zginęła tamtego lata? Dziewczynki były tak podobne do siebie, jak to bliźnięta jednojajowe, a tamtego lata, żartowały sobie z rodziców i zamieniały się imionami i tożsamościami. Czy Sarah i Angus są pewni, które z ich dzieci zginęło ? Szczególnie gdy po przeprowadzce na odosobnioną wyspę Torran, na której mieli zacząć życie od nowa, Kirstie stwierdza, że jest Lydią, że to Kirstie umarła. Dziewczynka nie wie kim jest, wydaje jej się, że widzi siostrę, rozmawia z nią, przez co w szkolę uznają ją za wariatkę i zostaje odtrącona przez inne dzieci. Sarah nie może patrzeć na samotność i cierpienie córki. Sama nie może pozbierać się po śmierci dziecka, do tego dochodzą problemy małżeńskie, finansowe, a tu jej córeczka, która przeżyła, zaczyna tracić zmysły.
Kulminacyjnym punktem w powieści jest noc sztormu, podczas której Sarah i Kirstie/Lydia zostają same na wyspie i będą musiały stawić czoła wspomnieniom i prawdziwym zdarzeniom dnia w którym zginęła jedna z bliźniaczek. Prawda, jaką poznamy, wstrząśnie nami dogłębnie.
"Bliźnięta z lodu" są thrillerem psychologicznym trudnym pod względem emocjonalnym. Brutalnie odziera obrazek pozornie szczęśliwej rodzinki z tych pozorów. Okazuje się, że każde z rodziców ma swoje ulubione dziecko, że bliźniaczki nie są kochane identycznie, doprowadza to do poczucia odrzucenia i smutku u dzieci, małżeństwo z pozoru idealne, skrywa mroczne tajemnice, które doprowadzają do wielkiej tragedii, mała rodzina i ich dom, osnuty pajęczyną kłamstw i niedomówień, wzajemnych pretensji, bólu i cierpienia, samotności.
Powieść ta jest kolejnym przykładem potwierdzającym stwierdzenie, że za błędy dorosłych, płacą zawsze dzieci.
Atmosfera panująca w książce napawa czytelnika grozą, niepokojem, przyprawia o dreszcz na plecach. Miejsce akcji, czyli samotna wyspa, umacniają tylko te odczucia.
"Bliźnięta z lodu" poruszają trudne kwestie, biorą pod lupę życie przeciętnej, normalnej rodziny, niby szczęśliwej, ale skrywającej mroczne sekrety, zachwycają opisem miejsca akcji, ale samej akcji jest mało, ostatnie dziesięć stron wciąga czytelnika naprawdę, tempo akcji przyspiesza, zapewniając dużą dawkę emocji. Samo zakończenie nie zachwyca, jest pełne niedomówień, dziwne, jak cała ta powieść.
Mi czytało się "Bliźnięta z lodu" opornie. Po tych zachwytach w sieci, postanowiłam sięgnąć po nie, ale jestem zawiedziona. Nie przekonała mnie ta opowieść, a czytanie o krzywdzie i osamotnieniu dzieci nie ułatwiało lektury. Zbyt bardzo przypominała mi się fabuła "Granicy" Zofii Nałkowskiej, gdzie też wszystko było ważniejsze, niż dobro dziecka i to ono zapłaciło największą cenę za egoizm i błędy rodziców. Z taką samą sytuacją spotykamy się w " Bliźniętach z lodu". Jest to dziwna, pełna niedomowień, pewnej tajemniczości, mroku, mgły unoszącej się nad wodami otaczającymi wyspę Pioruna książka, która jednych zachwyci, a drugich zniechęci, tak jak mnie.
Moja ocena to 8! Polecam, zawsze warto samemu przekonać się czy dana książka jest interesująca czy nie, ilu ludzi, tyle opinii ;)