"Valancy Striling ma ciężki los. W wieku dwudziestu dziewięciu lat ciągle mieszka z matką i ciotką, które traktują ją jak dziecko. Reszta krewnych dokucza jej z powodu staropanieństwa. Przed szarą rzeczywistością dziewczyna ucieka w świat fantazji – tam, w Błękitnym Zamku, adorują ją najprzystojniejsi rycerze.
Kiedy Valancy otrzymuje list o krytycznym stanie swojego zdrowia, postanawia zwalczyć nieśmiałość i zacząć żyć pełnią życia. Czy uda jej się usamodzielnić? Czy przeżyje szaloną przygodę rodem z powieści jej ulubionego autora? I czy odnajdzie miłość?" (opis wydawcy)
"Błękitny zamek", to książka, która nie pasuje do moich upodobań literackich. Przy wyborze zasugerowałam się nazwiskiem autorki, która jest "twórczynią" tak znanej i lubianej serii "Ania z Zielonego Wzgórza", później na internecie znalazłam wzmiankę, że książka nie jest nowością na naszym rynku, tylko jest jej ponownym wydaniem - wznowieniem...
Po przeczytaniu kilku stron stwierdziłam, że trudno mi będzie przebrnąć przez treść. Bohaterka stosując się do wymogów klasowych, zasad dobrego wychowania była potulną męczennicą. Uważana za starą pannę, przytłaczana przez klan rodzinny, miała kompleksy, które nie pozwoliły bohaterce cieszyć się życiem. Jedynym jej azylem był wymyślony i wymarzony "Błękitny zamek", do którego uciekała w chwilach zwątpienia, smutku. Jej postawa sprawiła, że fikcyjna postać okazała się dla mnie bezbarwna, bez polotu, mało ciekawa. Sytuacja uległa zmianie, gdy Valancy dowiedziała się o chorobie i nielicznych miesiącach, które mogła jeszcze przeżyć. Jej zmiana jest radykalna i bohaterka zmieniła się na postać taką jak lubię. Przełamała bariery, zawalczyła o swoje szczęście. Od tego momentu treść mnie wciągnęła do swojego świata, pochłonęła i wzbudziła ciekawe emocje. Całość powieści skupia się przede wszystkim na jednej bohaterce. Świat ukazany jest jej oczami, poprzez odczucia i pragnienia.
Jeśli chodzi o emocje, to na początku ich brakowało. Autorka skupiła się na użalaniu się nad bohaterką, przedstawieniu jej ponurego, pełnego kompleksów życia. Nie czułam wówczas nic do fikcyjnej postaci. Trudno mi było wczuć się w jej sytuację. Najbardziej wzruszającym i emocjonującym momentem jest zakończenie, które chwilami ściska serca, a chwilami napawa je radością. Ogólnie wychodzi na to, że polubiłam bohaterkę i trudno mi było zakończyć czytanie książki. Jeszcze dłuższy czas zastanawiałam się nad znaczeniem i przekazem treści.
Autorka nie pisze prostym językiem. Jej styl jest typowo literacki. Opisy jakie poznajemy w treści są barwne, plastyczne, obrazowe i przedstawione delikatnie. Całkiem inaczej niż we współczesnych powieściach. Nie jestem fanką takich "słownych obrazów" jednak nie można przejść obok nich obojętnie. Podczas czytania twarzy się także klimat opisanych i minionych czasów.
"Błękitny zamek" nie należy do książek, które mogę wynieść na piedestał. Jest romantyczną historią, przeznaczoną dla kobiet. Czytanie może nie jest zbytnio emocjonalne, ale rodzą się pewne odczucia. Książkę mogę polecić przede wszystkim osobą lubiącym powieści romantyczne, gdzie akcja rozgrywa się w przeszłości.